Światowy przemysł lotniczy przeżywa trudny koniec roku. Podczas gdy Boeing wciąż walczy o odzyskanie pozycji, jego największy rywal – Airbus – właśnie doświadczył tygodnia „niefortunnych zdarzeń”.
W ciągu zaledwie kilku dni „kura znosząca złote jaja”, czyli samolot A320, zmagała się z szeregiem problemów – od oprogramowania wrażliwego na promieniowanie słoneczne po wady nadwozia. Wywołało to panikę wśród inwestorów i postawiło poważne pytania o to, czy linia lotnicza dotrzyma terminu realizacji projektu w 2025 r.
„Nieszczęście nigdy nie przychodzi pojedynczo”, gdy jeden błąd łączy się z drugim
Na początku tego tygodnia Airbus został zmuszony do potwierdzenia nieprzyjemnych doniesień. Firma wykryła problem z jakością przemysłową związany z panelami metalowymi w swoim samolocie A320. Co ciekawe, wiadomość ta pojawiła się niecałe 72 godziny po tym, jak firma wydała pilne ostrzeżenie o błędzie oprogramowania w tym samym samolocie.
Dokładniej, nowy problem dotyczy metalowych paneli na dachu kokpitu oraz po obu stronach kadłuba, w pobliżu przednich drzwi. Według przedstawicieli Airbusa jest to „problem z jakością u dostawcy” – znane, ale niepokojące określenie w złożonym łańcuchu dostaw w lotnictwie.
Chociaż firma odmówiła podania nazw konkretnych dostawców, źródła Reutersa podały, że konstrukcja A320 składa się z różnych źródeł. Przednia część jest w większości produkowana we Francji, tylna w Niemczech, a górne panele kadłuba są często produkowane na miejscu. Wskazanie źródła usterek w tej złożonej strukturze jest wyzwaniem.

Airbus, który nie zdołał jeszcze „odzyskać równowagi” po masowej akcji wycofywania oprogramowania, jaka miała miejsce w zeszły weekend, w dalszym ciągu zmaga się z nowymi problemami związanymi z metalowymi panelami nadwozia „złotej gęsi” A320 (zdjęcie: AP).
Jedynym promykiem nadziei w tej „burzy” jest brak bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa samolotów będących w eksploatacji. Problemy dotyczą głównie wieku podzespołów i procedur kontroli jakości. Jednak biorąc pod uwagę, że około 50 samolotów (według szacunków źródeł wewnętrznych) jest bezpośrednio dotkniętych skutkami awarii, harmonogramy dostaw z pewnością zostaną zakłócone.
Awaria sprzętu była ostatnią kroplą, która przelała czarę goryczy, ponieważ w ubiegły piątek Airbus musiał przeprowadzić bezprecedensową w swojej 55-letniej historii „poważną operację” oprogramowania.
Błąd w oprogramowaniu kokpitu, który może powodować nagłe przechylenie samolotu w dół w warunkach silnego promieniowania słonecznego, skłonił organy regulacyjne do wydania zarządzenia awaryjnego. Ponad 6000 samolotów A320, czyli ponad połowa światowej floty, musi zostać natychmiast załatanych.
Chociaż w poniedziałek (1 grudnia) Airbus ogłosił, że uporał się z większością problemów i że tylko niecałe 100 samolotów wymaga głębszej interwencji sprzętowej, to i tak psychologiczny wstrząs, jaki pozostawił po sobie rynek, był ogromny.
Błąd wart miliardy dolarów i obsesja zwana jakością
Reakcja rynków finansowych była błyskawiczna i druzgocąca. Gdy tylko pojawiły się wieści o wadliwych metalowych panelach, akcje Airbusa, notowanego na paryskiej giełdzie, spadły o 11% na początku sesji, osiągając najniższy poziom europejskiego indeksu Stoxx 600. Choć później nieznacznie odrobiły straty, zamknięcie na poziomie prawie 6% wystarczyło, by w ciągu zaledwie kilku godzin wyzerować wartość rynkową o miliardy dolarów.
Dlaczego rynek zareagował tak gwałtownie na usterkę techniczną, która nie stanowiła „bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa”?
Odpowiedź tkwi w „duchu” Boeinga. Globalny przemysł lotniczy wciąż nie otrząsnął się po serii lat kryzysów jakościowych swojego rywala, Boeinga, od 737 MAX po niedawne problemy z kadłubem. Inwestorzy są obecnie niezwykle wyczuleni na wszelkie oznaki zaniedbań w procesie kontroli jakości (QC). Kiedy Airbus, uważany za bezpieczniejszą i bardziej stabilną firmę niż Boeing, również ponosi kolejne porażki, zaufanie zostaje poważnie nadszarpnięte.
Problem nie dotyczy tylko Airbusa, ale rozprzestrzenia się na cały ekosystem. Akcje głównych partnerów i klientów, takich jak Lufthansa i easyJet, również są w kryzysie. Thales, dostawca systemów oprogramowania pokładowego dla Airbusa, również odnotował spadek o 2%. W Stanach Zjednoczonych akcje linii lotniczych, które często korzystają z A320, takich jak American Airlines, również znajdują się pod presją spadku.
Pokazuje to ogromne uzależnienie światowego przemysłu lotniczego od wąskokadłubowych samolotów A320 – najlepiej sprzedających się samolotów w historii i stanowiących „kręgosłup” tras krótkodystansowych, szczególnie na rynku azjatyckim.

Akcje Airbusa notowane na paryskiej giełdzie spadły momentami o 10-11% w pierwszej sesji tygodnia, co spowodowało utratę kapitalizacji rynkowej o miliardy dolarów (zdjęcie: AFP).
Sprint grudniowy: Misja niemożliwa?
Moment incydentu nie mógł być gorszy dla Airbusa, który wkracza w grudzień – najważniejszy miesiąc swojego roku finansowego – z ogromną presją związaną z dostawami.
Według danych, do końca listopada Airbus dostarczył zaledwie 657 samolotów. Firma zobowiązała się wobec akcjonariuszy do dostarczenia około 820 samolotów w całym roku 2025. Proste obliczenia pokazują, że Airbus musi dostarczyć ponad 160 samolotów tylko w grudniu. Analityk Rob Stallard uważa tę liczbę za „niezwykłą”, jeśli nie wręcz niemożliwą, biorąc pod uwagę zakłócenia w łańcuchu dostaw.
A320 jest kluczowy dla tego planu. Od czasu pandemii Airbus intensywnie pracuje nad zwiększeniem produkcji tego samolotu, aby nadrobić zaległości w realizacji ponad 7100 zamówień. Każde opóźnienie, nawet najmniejsze, związane z wymianą blachy czy aktualizacją oprogramowania, może wywołać efekt domina i pokrzyżować plany na cały rok.
„Spełnienie celu dostawy do 2025 roku było już ogromnym wyzwaniem dla Airbusa. Awarie kadłuba to prawdziwy cios w najgorszym możliwym momencie” – powiedział ekspert ds. lotnictwa z Vertical Research Partners.
Choć analitycy, tacy jak Chloe Lemarie z Jefferies i Rob Morris, pozostają optymistami, że Airbus może osiągnąć wynik około 800 egzemplarzy – poziom akceptowalny dla „sukcesu” – ryzyko nieosiągnięcia celu jest realne. Ten incydent to nie tylko problem techniczny, ale także problem z zarządzaniem ryzykiem i łańcuchem dostaw, który Airbus musi rozwiązać, jeśli chce utrzymać przewagę nad odradzającym się Boeingiem.
Źródło: https://dantri.com.vn/kinh-doanh/airbus-va-cu-soc-a320-gap-loi-kep-von-hoa-hang-boc-hoi-hang-ty-usd-20251202092525155.htm






Komentarz (0)