![]() |
Arsenal stracił punkty w meczu z 10-osobową Chelsea. |
Grając z jednym zawodnikiem przez prawie godzinę, zespół Mikela Artety nie potrafił zadać decydującego ciosu, co jest obowiązkiem każdego pretendenta do tytułu, gdy tylko nadarzy się okazja.
Arsenal stracił ducha w Londynie
Arsenal opuścił Stamford Bridge z punktem i większym poczuciem rozczarowania niż satysfakcji. Nadal byli na czele tabeli, nadal kontrolowali mecz, ale przegapili moment, który mógł odwrócić losy sezonu.
Zwycięstwo nad Chelsea, z przeciwnikiem grającym w osłabieniu na początku drugiej połowy, dałoby jasny sygnał: Arsenal dojrzał i jest gotowy zakończyć 22-letnią posuchę w Premier League. Zamiast tego grali nierówno, chaotycznie i brakowało im energii.
Kluczowe było podejście Arsenalu, gdy Moises Caicedo otrzymał czerwoną kartkę za brutalny faul na Mikelu Merino. Mieli prawie 52 minuty przewagi.
Ale zamiast narzucić tempo, zniszczyć strukturę Chelsea i zdusić przeciwników, Arsenal wyglądał ospale i bez polotu. Chelsea, grając w dziesiątkę, wciąż miała więcej strzałów i nieustannie stwarzała sytuacje, które doprowadzały obronę gości do szału.
![]() |
Arsenal sprawił wielkie rozczarowanie. |
Reece James był uosobieniem tej determinacji. Przed meczem regularnie zmieniał zawodników i był najlepszym zawodnikiem na boisku. James momentami dominował nad Declanem Rice'em i utrzymywał Chelsea pod kontrolą, mimo że jego drużyna przegrywała.
Z drugiej strony Bukayo Saka, który mógł odwrócić losy meczu, nie był wystarczająco czujny, by wykorzystać wczesną żółtą kartkę Marca Cucurelli. Bardziej sprawny i pewny siebie Saka zepchnąłby obrońcę Chelsea w defensywę i zmusiłby menedżera do podjęcia ryzykownej decyzji.
Arsenal nie tylko zmaga się z rytmem, ale także z konsekwencjami ciężkiego tygodnia meczowego. Eberechi Eze rozegrał 171 minut w meczach z Tottenhamem i Bayernem, które mogłyby zakończyć się wcześniej przy szybkich zmianach. A w meczu z Chelsea wyglądał, jakby jego nogi były zbyt słabe, by przełamać defensywę.
Nieobecność Williama Saliby spowodowana bólem na treningu jeszcze bardziej obnażyła problem Artety z rotacją. Bez Saliby i Gabriela Magalhãesa defensywa Arsenalu natychmiast straciła swoją charakterystyczną płynność.
Lekcje dla Arsenalu
Arteta rzadko mylił się w prowadzeniu drużyny w tym sezonie, ale mecz na Stamford Bridge był lekcją trudów długodystansowego wyścigu. Drobne szczegóły, takie jak kondycja, czujność czy rytm, mogą czasem decydować o wyniku 90 minut. Przyznał to po meczu z nutą żalu: Arsenal był wystarczająco dobry, ale nie wystarczająco sprawny.
![]() |
Arsenal stracił szansę na odskoczenie od tabeli Premier League po remisie z Chelsea. |
Nawet z osłabionym składem Arsenal wciąż był silniejszy i miał szansę na zduszenie w zarodku walki o tytuł. Chelsea grała bez Cole'a Palmera, a młody talent Estevão Willian zaliczył słabą pierwszą połowę i wkrótce potem został zdjęty z boiska. To sprawiło, że niezdolność Arsenalu do narzucenia swojej siły była tym bardziej zastanawiająca. Gol ze stałego fragmentu gry zepchnął ich do pozycji pościgowej i stracili opanowanie wymagane od silnych zawodników.
Manchester City, który zawsze korzysta z potknięć rywali, natychmiast to wykorzystał. Późny gol Phila Fodena pomógł im zmniejszyć stratę i rozpalić na nowo nadzieję. Arteta wie, że nawet niewielka szansa na zdobycie bramki przez Pepa Guardiolę jest niebezpieczna. Chelsea również poczuje się pewniej. Bo kiedy uda im się utrzymać lidera przy remisie, mimo gry z jednym zawodnikiem mniej, wiedzą, że mogą walczyć o zwycięstwo w dłuższej perspektywie.
Arsenal wciąż jest faworytem. Nadal grają przekonującą piłkę nożną i mają silny trzon. Ale żeby sięgnąć po trofeum w maju, muszą stać się drużyną, która potrafi wykorzystać swoje złote chwile. Stamford Bridge dał im taką szansę, ale jej nie wykorzystali.
Dlatego ten remis to coś więcej niż stracony punkt. To przypomnienie, że tytuły nie trafiają do najlepszych drużyn, lecz do najbardziej bezwzględnych. A Arsenal wciąż nie pokazał, że osiągnął ten próg.
Źródło: https://znews.vn/arsenal-gay-hut-hang-post1607358.html









Komentarz (0)