Jako osoba stojąca za emocjonalnym, autentycznym i epickimi materiałami filmowymi Brave Soldier - pierwszego pełnego akcji reality show o Siłach Bezpieczeństwa Publicznego - dyrektor generalna Mai Tham przyznała, że było to zarówno wyzwanie, jak i inspiracja, ponieważ zarówno ona, jak i ekipa, uznali, że nie kręcą serialu, lecz odtwarzają poświęcenie.
Na konferencji prasowej inaugurującej program Brave Soldier, dyrektor generalna Mai Tham pojawiła się na liście gości, składającej się wyłącznie z artystów płci męskiej. Powiedziała, że trudności i korzyści płynące z udziału w programie można podsumować dwoma słowami: zaufanie. Chodzi o zaufanie producenta, artystów biorących udział w programie i publiczności.
W szczególności zaufanie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego , funkcjonariuszy i żołnierzy, którzy wspierali szkolenie i towarzyszyli jej przez cały program, pomogło jej i jej zespołowi pokonać wszelkie trudności. Ale to zaufanie postawiło ją również pod presją: jak stworzyć poważny, a jednocześnie rozrywkowy program, rzetelny, a jednocześnie bezpieczny.
W rozmowie z reporterem SGGP reżyser Mai Tham opowiedział o wielu ciekawych historiach na temat Brave Soldiers , a także o swojej karierze związanej z wieloma znanymi programami: 2 Days 1 Night, Acceleration Arena ...

* REPORTER: Dlaczego zgodził się Pan zostać dyrektorem generalnym programu Brave Soldier? Co przekonało Pana, że nadaje się Pan do tego programu?
- Reżyser MAI THAM: Zgodziłam się, ponieważ uznałam, że to wyjątkowa i cenna szansa. Powstało wiele programów rozrywkowych, ale program z elementami społecznościowymi, odtwarzający prawdziwą pracę policji, który jest jednocześnie ambitny i inspirujący, jest niezwykle rzadki.
Wierzę, że nadaję się nie dlatego, że jestem „lepszy”, ale dlatego, że zawsze podchodzę do pracy z duchem słuchania i uczenia się. Mam doświadczenie w koordynowaniu dużych projektów, elastycznym radzeniu sobie z sytuacjami, a przede wszystkim posiadam bardzo profesjonalny zespół. Co najważniejsze, w swojej pracy kieruję się kryteriami poszanowania prawdy od prawdziwych osób, które stoją za każdą historią, i współpracy z zespołem badawczym, aby przekształcić te historie w odpowiedni materiał do programu.
* Co Cię usatysfakcjonowało, a czego żałujesz po pierwszych odcinkach, przy mieszanych reakcjach widowni?
– Cieszę się, że program poruszył emocje widzów. Wielu młodych ludzi przyznało, że oglądanie „Brave Soldiers” pomaga im lepiej zrozumieć trudności, z jakimi zmagają się żołnierze każdego dnia. Właśnie tego najbardziej pragnie mój zespół i ja.
Żałuję, że nie udało nam się opowiedzieć wszystkich wspaniałych historii, z którymi mieliśmy styczność. Z powodu ograniczonego czasu emisji i napięć w branży, zdarzają się wzruszające momenty, które musieliśmy pominąć lub których nie udało nam się w pełni przekazać. Wierzę jednak, że z każdym odcinkiem program będzie stawał się coraz pełniejszy.
* Chociaż brałeś udział w wielu dużych reality show, o wyjątkowym formacie, takim jak Brave Soldier, z jakimi nowymi wyzwaniami się mierzysz?
- Największym wyzwaniem jest to, aby było to realistyczne, ale jednocześnie zapewniało bezpieczeństwo i inspirowało bez krzyku. Zwykłe reality show potrafią inscenizować wiele emocjonalnych elementów. Ale w przypadku Brave Soldier wszystko musi opierać się na prawdziwych danych, prawdziwej wiedzy i, co ważne, nie zniekształcać szczegółów związanych z wizerunkiem policji.
Poza tym obsługa planu zdjęciowego, na którym znajduje się ponad 70 kamer i setki osób, w rzeczywistych warunkach i otoczeniu, stanowi duże wyzwanie.
* Jak przy tak dużej kadrze i zespole technicznym udaje się Wam sprawnie koordynować pracę w terenie i na etapie postprodukcji?
- Szczerze mówiąc, bez profesjonalnego, zgranego, pełnego zrozumienia i zdyscyplinowanego zespołu, byłoby bardzo trudno działać. Działamy jak siły specjalne: każda grupa ma swoją misję, swojego „dowódcę”, każde stanowisko ma jasno określoną rolę, z góry przypisane zadania. Wszystko jest skrupulatnie zaplanowane, a w razie potrzeby nawet przećwiczone.
W postprodukcji zespół montażowy musiał „przeżyć” każdą chwilę, aby dobrać odpowiednie detale, które oddają emocje. Mówiliśmy sobie: nie montujemy programu, tylko odtwarzamy poświęcenie. To wymaga absolutnej precyzji.
* Jak udaje się Panu łączyć rozrywkę z edukacją , zwłaszcza w obliczu próśb Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego? Co Pan sądzi o komentarzach, w których pojawiają się nieodpowiednie sytuacje komiczne?
– Wierzę, że program edukacyjny nie musi być w stu procentach poważny. Śmiech, jeśli wynika z prawdziwych sytuacji i prawdziwych emocji, jest również sposobem na zbliżenie się do wizerunku żołnierza.
Zawsze jednak dbamy o każdy szczegół. Każdy śmiech musi być naturalny, nie może zniekształcać charakteru zawodu ani obniżać morale żołnierzy. Bierzemy pod uwagę wszystkie uwagi widzów, aby wprowadzić odpowiednie korekty w kolejnych odcinkach.
* Jako reżyserka, ale związana z programami skupiającymi się na ruchach i wyzwaniach na szeroką skalę, jak nawiązała Pani te relacje?
– A może dlatego, że jestem kobietą, zawsze znajduję „miękkość” w rzeczach, które wydają się „bardzo trudne”. Odnajduję ludzkie historie w fizycznej podróży, znajduję empatię między artystą a żołnierzem. To właśnie sprawia, że lubię takie spektakle.
* Dzisiejsza Mai Tham kojarzy się z reality show. Kim więc będzie Mai Tham jutro?
- Nadal chcę być gawędziarzem, czy to poprzez teleturnieje, filmy czy jakąkolwiek inną formę, pod warunkiem, że historia jest emocjonalna, wartościowa, przekazuje pozytywne przesłanie i porusza serca odbiorców.
Mam też nadzieję, że w przyszłości będę mógł towarzyszyć i wspierać młodych ludzi, którzy szczerze wykonują tę pracę. Wierzę bowiem, że kiedy młody człowiek kocha ludzkie historie, tworzone przez niego programy zawsze będą miały siłę.
Źródło: https://www.sggp.org.vn/dao-dien-mai-tham-chien-si-qua-cam-tai-hien-mot-su-hy-sinh-post812909.html






Komentarz (0)