Vietnam.vn - Nền tảng quảng bá Việt Nam

Marzenia emigrantów

(GLO) – Obszar w pobliżu Międzynarodowej Bramy Granicznej Le Thanh (w wiosce Bi, gmina Ia Dom, dystrykt Duc Co) był kiedyś porównywany do krainy, gdzie „psy jedzą kamienie, a kury żwir” ze względu na jej spustoszenie i jałowość. Jednak dla mieszkańców Południowego Zachodu, którzy mieszkają za granicą, miejsce to stało się ziemią obiecaną i wspólnie zbudowali drugą ojczyznę.

Báo Gia LaiBáo Gia Lai20/06/2025

Nieszczęśliwi ludzie

W upale regionu przygranicznego pan Dang Hong Xuan (urodzony w 1957 roku) wciąż pilnie pielił pod baldachimem drzew nerkowca. Kukurydza, zasiana w zeszłym tygodniu w ogrodzie z orzechami nerkowca, wypuściła zielone pędy, zgodnie z nadzieją starego małżeństwa rolników, gdy postanowili osiedlić się przy bramie granicznej.

Pan Xuan pochodzi z dystryktu Tra On w prowincji Vinh Long . W młodości wraz z żoną ciężko pracował, aby wychować czwórkę dzieci. W 2019 roku, widząc, że mieszkańcy okolicy skutecznie uprawiają pomarańcze, rozważał z żoną pożyczenie pieniędzy na zakup 2 hektarów ziemi pod uprawę tego drzewa owocowego. Jednak gdy sad owocował, cena pomarańczy drastycznie spadła. Często pomarańcze kosztowały zaledwie 1000-2000 VND/kg, a pieniądze ze sprzedaży pomarańczy nie wystarczały na pokrycie kosztów zbiorów.

Patrząc na dojrzałe pomarańcze rozrzucone na ziemi, pani Phan Thi Tim (żona pana Xuana) roniła łzy smutku. W rezultacie para popadła w długi i była zmuszona sprzedać cały majątek, aby spłacić długi.

ong-xuan-du-o-tuoi-u70-van-miet-mai-lao-dong-muu-sinh-anh-van-ngoc.jpg
Pan Xuan, mimo że ma prawie 70 lat, wciąż ciężko pracuje, aby zarobić na życie. Zdjęcie: Van Ngoc

W obliczu kryzysu i braku miejsca do spania, pan Xuan został zaproszony przez siostrzeńca do międzynarodowego przejścia granicznego Le Thanh w celu załatwienia interesów. Zebrawszy resztę pieniędzy, on i jego żona mieli wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić kilka metrów ziemi przy drodze i zbudować drewniany dom z dachem z blachy falistej.

„Naprawdę nie mieliśmy pojęcia, jak wygląda Gia Lai . Mieszkańcy wioski powtarzali, że to miejsce jest pełne lasów, opustoszałe i przerażające. Ale kiedy tu przyjechaliśmy, zobaczyliśmy, że teren jest przestronny i że jest tam wielu ludzi z Zachodu, więc wybraliśmy to miejsce na osiedlenie się” – zwierzył się pan Xuan.

„Rozpoczęcie działalności gospodarczej” w wieku siedemdziesięciu lat nigdy nie jest łatwe, gdy jest się wyczerpanym. Jednak w nowym kraju pan Xuan i jego żona wciąż mają nadzieję na zmianę życia i są zdeterminowani, by tu zostać. Pani Tim podzieliła się: „W tym wieku nikt by nas nie zatrudnił do pracy na wsi, ale kiedy tu przyjeżdżamy, wciąż możemy zbierać nerkowce, żeby zarobić. Nie brakuje tu wody do codziennego użytku, a drogi są dogodne. Mój mąż i ja pożyczyliśmy trochę ziemi od plantatorów nerkowca, aby uprawiać międzyplon kukurydzy, czarnej fasoli, dyni, bakłażanów itp. Tutaj łatwo się żyje i jest bardzo wygodnie, więc może z mężem tu zostaniemy”.

Podobnie jak pan Xuan i jego żona, pan Vo Thanh Hong (urodzony w 1977 roku) przybył w rejon przygraniczny po tym, jak w swoim rodzinnym mieście Tra Vinh był bez grosza przy duszy i zadłużony. Kilka miesięcy temu pan Hong postanowił udać się do Duc Co, aby kupić kilka hektarów ziemi pod uprawę.

Wyjaśnił: „Na wsi, jeśli nie mamy ziemi, nic nie możemy zrobić. Jeśli będziemy dalej pracować na zlecenie, co stanie się z naszymi dziećmi, gdy stracą pracę? Dopóki tu jesteśmy, ziemia jest wciąż bardzo duża, można ją tanio kupić i możemy uprawiać wiele gatunków drzew. Planuję w najbliższej przyszłości uprawiać drzewa owocowe i prowadzić krótkoterminowe uprawy. Chociaż musimy być daleko od rodzinnego miasta i krewnych, dla dobra naszej trójki dzieci i ich utrzymania, jesteśmy zdecydowani przyjechać tutaj i rozpocząć nowe życie”.

Obca kraina staje się ojczyzną

Około 20 lat temu ludzie z regionu zachodniego zaczęli przybywać w okolice Międzynarodowego Przejścia Granicznego Le Thanh, aby zarobić na życie. Większość z nich znalazła miejsce w obcym kraju i po wielu dniach wysiłku zebrała „słodkie owoce”.

W 2011 roku pan Vo Van Chinh (urodzony w 1972 roku) opuścił rodzinne miasto Soc Trang, aby udać się na teren przygraniczny hrabstwa Duc, gdzie miał prowadzić interesy z siostrzeńcem, który wcześniej się tam osiedlił. Dzięki bystremu umysłowi, wykorzystał handel na przejściu granicznym, aby importować warzywa i bulwy z targu hurtowego w mieście Pleiku i transportować je na sprzedaż do Kambodży. Skorzystał również z importu produktów kambodżańskich, aby sprzedawać je w Gia Lai i eksportować do wielu prowincji i miast. Z każdej „podróży targowej” między obiema stronami kraju stopniowo gromadził kapitał i kupował ziemię pod uprawę.

Po części z tęsknoty za ojczyzną, a po części dlatego, że chciał udowodnić, że na pozornie jałowej ziemi można uprawiać wiele gatunków drzew, sprowadził odmianę grejpfruta o zielonej skórce, specjalność regionu zachodniego, aby zasadzić ją na pograniczu hrabstwa Duc. Z jałowej ziemi, pod jego opieką, wyrosło około 200 drzew grejpfrutowych o zielonej skórce, bujnych i zielonych. Każdego roku ogród grejpfrutowy przynosi prawie 200 milionów VND dochodu i otwiera nowy kierunek rozwoju gospodarczego dla lokalnej społeczności. Kilka lat temu posadził 100 kolejnych drzew durianu i teraz zaczęły one owocować.

„Przyjechałem tu akurat w porze suchej, kauczukowce straciły wszystkie liście, przez co krajobraz wyglądał na opustoszały. Byłem wtedy skrajnie zniechęcony, myśląc, że drzewa nie przetrwają, więc jak miałbym prowadzić interesy? Pomyślałem więc o powrocie do domu. W mgnieniu oka kauczukowce wypuściły nowe, zielone pędy, co całkowicie zmieniło moje myślenie: jeśli wiesz, jak być pracowitym i pracowitym, ziemia cię nie zawiedzie” – zwierzył się pan Chinh.

Minęło 15 lat, odkąd pan To Cuong Manh (urodzony w 1971 roku) po raz pierwszy obsiał ziemię w regionie przygranicznym. W tym czasie, po bankructwie z powodu hodowli trzody chlewnej na dużą skalę w swoim rodzinnym mieście Tien Giang, pan Manh i jego dwaj synowie musieli przeprowadzić się do Gia Lai. W regionie przygranicznym Duc Co podejmował się wielu prac, takich jak tragarz, kierowca... aby zarobić na życie. Dzięki ciężkiej pracy i oszczędzaniu, do dziś on i jego syn posiadają około 6 hektarów ziemi i dwa domy.

ong-to-cuong-manh-da-len-gia-lai-tu-nam-2010-voi-2-ban-tay-trang-anh-van-ngoc.jpg
Pan To Cuong Manh przybył do Gia Lai w 2010 roku z niczym. Zdjęcie: Van Ngoc

Po zakupie ziemi pod uprawę nerkowców od miejscowej ludności Jrai, pan Manh wyciął tę tradycyjną uprawę i zastąpił ją drzewami owocowymi, takimi jak mango, banany, jackfruit, gwiaździste jabłka itp., w połączeniu z warzywami krótkoterminowymi. Teraz on i jego ojciec w pewnym stopniu ustabilizowali swoje życie. Dochód z bananów i mango pomaga mu zgromadzić większy kapitał na rozmnażanie się i kontynuowanie marzeń o osiedleniu się.

„Życie wciąż jest trudne, ale jesteśmy panami i tworzymy wartość na naszej własnej ziemi. Nie wspominając już o tym, że jest to również atut, który pomaga moim dzieciom budować dobre życie w przyszłości” – powiedział pan Manh.

ong-manh-hao-hung-khoe-manh-vuon-rong-gan-6-trong-cay-an-trai-cua-minh-o-que-huong-thu-2-anh-van-ngoc.jpg
Pan Manh z entuzjazmem prezentuje swój prawie 6-akrowy ogród owocowy w swojej drugiej ojczyźnie . Zdjęcie: Van Ngoc

Source: https://baogialai.com.vn/giac-mo-cua-nhung-nguoi-tha-huong-post328967.html


Komentarz (0)

No data
No data

W tym samym temacie

W tej samej kategorii

Urzekające piękno Sa Pa w sezonie „polowania na chmury”
Każda rzeka – podróż
Ho Chi Minh City przyciąga inwestycje od przedsiębiorstw z bezpośrednimi inwestycjami zagranicznymi (FDI) w nowe możliwości
Historyczne powodzie w Hoi An widziane z samolotu wojskowego Ministerstwa Obrony Narodowej

Od tego samego autora

Dziedzictwo

Postać

Biznes

Pagoda na Jednej Kolumnie Hoa Lu

Aktualne wydarzenia

System polityczny

Lokalny

Produkt