Bezsenna noc na hurtowym targu Rach Soi, wtapianie się w zgiełk życia drobnych handlarzy i ciężko pracujących robotników, podążanie za każdym pospiesznym krokiem, słuchanie nocnych krzyków, odczuwanie każdej kropli słonego potu, aby głębiej zrozumieć los ludzi ciężko pracujących, aby zarobić na życie.
Pani Nguyen Thi Hong Yen, mieszkanka okręgu Rach Gia, przygotowuje dla klientów ryby. Zdjęcie: HUONG GIANG
Zamień noc w dzień
Dotarłem na targ Rach Soi, gdy zegar wskazywał właśnie 23:00. O tej porze targ zaczął się ożywiać. Szedłem powoli między straganami, które stopniowo się otwierały. Lekki rybi zapach ryb, silny zapach ziemi oblepiającej warzywa, zapach spalin samochodowych, zapach ludzkiego potu, zapach topniejącego lodu na cementowej podłodze – wszystko to zlewało się w charakterystyczny zapach nocnego targu – ostry, słony, ale ożywiony. Wołania właścicieli magazynów, przerywany warkot silników motocyklowych, pospieszne kroki tragarzy – wszystko to tworzyło gwar targu. Światło nie było tu jasne, lecz matowobiałe, przyćmione, ale wystarczające, by dostrzec krople potu spływające po czole i zaczerwienione od niewyspania oczy.
Kiedy ciężarówki załadowane owocami, mięsem i rybami wjeżdżają na targ, tragarze rozpoczynają pracę. Ciężarówka z owocami morza właśnie wjechała na targ, a zanim jeszcze silnik zgasł, 6-7 mężczyzn z gołymi grzbietami szybko wyładowuje owoce morza z ciężarówki dla właścicieli magazynu. Spotkałem pana Lama – mężczyznę z gołymi grzbietami, niosącego na ramieniu skrzynki z rybami. Każdy jego krok pozostawia po sobie plusk wody na podłodze targu. Szybko ocierając pot spływający z czoła, pan Lam powiedział: „Mój dzień pracy zazwyczaj zaczyna się o 23:00 dnia poprzedniego i trwa do 5:00 lub 6:00 rano dnia następnego. Każdej nocy zarabiam 200 000-300 000 VND i dostaję wypłatę tego samego dnia”. Kilka kroków od pana Lama, muskularny mężczyzna o imieniu Bang, z gołymi grzbietami zlany potem, pochyla się, by nieść dużą, piankową skrzynkę z owocami morza. Jego głos jest ochrypły, a on sam ciężko oddycha za każdym razem, gdy schyla się, by podnieść ciężkie skrzynki. Tutaj każdy człowiek ma inną sytuację, ale ze względu na życie wybiera pracę, która jest bardzo ciężka i męcząca, wymagająca od nich „pracy dniem i nocą”.
Kilka metrów dalej, stoisko z owocami morza pani Nguyen Thi Hong Yen, mieszkanki dzielnicy Rach Gia, było oświetlone. Pani Yen i jej krewni byli zajęci sortowaniem kalmarów i ryb. Jej dłonie były zwinne, zimna woda chlapiąca mi po twarzy przyprawiała mnie o dreszcze, ale ona wciąż się uśmiechała: „Jestem do tego przyzwyczajona, każdej nocy, kiedy tu nie przychodzę, czuję, że czegoś mi brakuje…”. Otwierała wieka dużych pudeł, aby wyjąć świeże ryby, kalmary i krewetki, i sortowała je. 45-letnia pani Yen z 30-letnim doświadczeniem w sprzedaży owoców morza na targu Rach Soi powiedziała, że przyzwyczaiła się do odwrotnego tempa życia: „Śpij, gdy jest jasno, pracuj, gdy wszyscy inni jeszcze śpią”.
Zatrzymałem się w miejscu, gdzie ciężarówki rozładowywały produkty rolne. Kobieta po siedemdziesiątce szybko zbierała kiście warzyw, wciąż pokryte rosą. Jej dłonie były drobne i szczupłe, ale zwinne. Zawijała każdą kiść zielonej i słodkiej kapusty i ostrożnie układała je na starym rowerze. Miała na imię Nam – była drobnym handlarzem na targu Tac Rang. Pani Nam powiedziała: „Każdej nocy chodzę na targ o 23:00, żeby kupić warzywa, a potem je sprzedać, zarabiając 100 000–200 000 VND dziennie. Wyjście wcześnie rano to jedyny sposób na zdobycie świeżych towarów w dobrej cenie. Nadal staram się chodzić, kiedy pada deszcz lub świeci słońce, ale jeśli wezmę dzień wolny, co zjem?”
Poza targowiskiem pojawiły się również dodatkowe usługi, aby sprostać popytowi – stragany z jedzeniem i napojami obsługiwały osoby pracujące w nocy. Zatrzymałem się przed przydrożnym wózkiem z owsianką, skąd unosił się dym, a aromat unosił się w zimnym powietrzu. Tragarze, kierowcy i sprzedawcy zatrzymywali się, by zjeść miskę gorącej owsianki przed dalszą pracą. Zamówiłem miskę owsianki i przy jedzeniu słuchałem prostych, ale pełnych energii opowieści z życia codziennego.
Stałem tam przez chwilę, czując, jak stopy drętwieją mi od lodowatej podłogi. Nocny wiatr wiał lodowato, ale nie odszedłem, bo pośród chłodu i gwaru stopniowo zaczynałem rozumieć znaczenie nocnego targu.
„Serce” łańcucha dostaw żywności
Na targu Rach Soi codziennie tysiące ton żywności trafia do małych targowisk, kuchni i gospodarstw domowych w prowincji i okolicach. Praca odbywa się nieprzerwanie od późnej nocy do wczesnego rana. To właśnie ten ruch zapewnia sprawne funkcjonowanie łańcucha dostaw żywności, a ludzie mają dostęp do pełnych, świeżych posiłków.
Pan Cao Van Tuyen, handlowiec mieszkający w okręgu Chau Doc, powiedział, że każdej nocy setki ludzi z miejscowości takich jak Hau Giang , Can Tho, okręg Long Xuyen, Chau Doc i sąsiednich gmin, takich jak: Tan Hiep, Giong Rieng, Hon Dat... przybywają tu, aby dostarczyć towary na targ na czas. Pracujemy przez cały rok, w święta, Nowy Rok, deszcz czy wiatr – nie odpoczywamy. Bo jeśli targ nie śpi, my nie możemy odpocząć.
Rynek jest również ważnym mostem między producentami a konsumentami. Ceny i podaż odzwierciedlają tu realia produkcji rolnej , sygnalizując wahania koniunktury na rynku. Handlarze nie tylko handlują, ale także regulują rynek, zbierając produkty z warzywników, sadów i gospodarstw hodowlanych, a następnie szybko i skutecznie je dystrybuując. Rolnicy kierują się cenami i ilością towarów sprzedawanych na rynku, aby dostosować swoje plany produkcyjne i uniknąć sytuacji „dobrych zbiorów, niskich cen”.
Wraz z trendem spożywania czystej i bezpiecznej żywności, rynki hurtowe również ulegają silnym zmianom. Wielu handlowców wdraża technologie śledzenia, inwestuje w chłodnie oraz usprawnia procesy kwarantanny i higieny. To pozytywny sygnał, który pomaga rynkowi stać się tradycyjnym miejscem handlu, modelem zrównoważonego rozwoju, odpowiadającym nowoczesnym trendom rynkowym.
Rynki hurtowe nie tylko nadają rytm życiu milionów ludzi, ale są również żywym dowodem powiązań między producentami, sprzedawcami i konsumentami. Aby rynek mógł nadal sprawnie funkcjonować, potrzebuje uwagi i odpowiednich inwestycji w rozwój infrastruktury, poprawę jakości usług oraz zapewnienie higieny i bezpieczeństwa żywności.
Opuściłem targ hurtowy Rach Soi, gdy pierwsze promienie słońca dopiero zaczynały padać na rynek. Wszędzie jeździły wielkie ciężarówki, a detaliści uwijali się, transportując towary na małe targowiska. Gdzieś tam ludzie, którzy właśnie skończyli nocną zmianę, szukali miejsca na odpoczynek, zapadali w głęboki sen, przygotowując się do kolejnego dnia ciężkiej pracy, by zarobić na życie…
(Ciąg dalszy nastąpi)
HUONG GIANG
Source: https://baoangiang.com.vn/mot-dem-o-cho-dau-moi-bai-1-thuc-cung-cho-dem-a427075.html










Komentarz (0)