Stambuł będzie miejscem finałowego meczu Ligi Mistrzów, pomiędzy Interem Mediolan a Man City. Kibice, spragnieni emocji, zaczęli cofać się w czasie, by przypomnieć sobie, gdzie 18 lat temu Stambuł przeżył magiczną noc.
Stambuł obchodzi 18. rocznicę magicznej nocy
Przeciwko gwiazdom
25 maja 2005 roku uwaga całego świata zatrzymała się na chwilę, by skierować ją na Stadion Olimpijski w Stambule w Turcji, gdzie odbywał się finał Ligi Mistrzów pomiędzy AC Milan i Liverpoolem.
Reputacja obu drużyn gwarantuje, że będzie to starcie o wysoką stawkę, ale biorąc pod uwagę względną siłę obu drużyn, trudno powiedzieć, że będzie to wyrównany mecz.
Tego dnia w składzie AC Milan znajdowały się gwiazdy wszystkich formacji.
W tamtym roku skład AC Milanu stanowiła plejada gwiazd światowej klasy, takich jak Dida, Maldini, Pirlo, Kaka, a zwłaszcza europejska supergwiazda Szewczenko. Ten znakomity zespół prowadził doświadczony trener Ancelotti.
Większość nazwisk w drużynie AC Milan podbiła Europę dwa lata temu, a teraz klub pragnął wygrać Ligę Mistrzów, aby potwierdzić swoją pozycję giganta. Wielu ludzi porównywało nawet AC Milan do niezwyciężonej armii bez wrogów.
Dla Liverpoolu Liga Mistrzów jest szansą na przeżycie, biorąc pod uwagę obecne piąte miejsce w Premier League i odpadnięcie z Pucharu Anglii w trzeciej rundzie.
W tamtym czasie w drużynie Beniteza nie było wielkich nazwisk, większość z nich stanowili młodzi, utalentowani zawodnicy, którzy dopiero zaczynali zdobywać przewagę. Gerrard i jego koledzy z drużyny mieli przed sobą historyczną misję, pokonanie potężnej armii Włoch.
Misja niemożliwa
Światu zajęło zaledwie 50 sekund, by wyobrazić sobie fatalny mecz Liverpoolu, gdy Maldini otworzył wynik dla włoskiego reprezentanta. Następnie Hernan Crespo strzelił kolejne 2 gole Liverpoolowi, zamykając pierwsze 45 minut wynikiem 3:0 dla Milanu.
Powtórzmy, po prowadzeniu 3:0 po pierwszych 45 minutach, młodzi piłkarze z angielskiego miasta portowego, zmierzający do udowodnienia swojej wartości, teraz ponieśli druzgocące ciosy. Poczuli ogromną siłę AC Milan, zobaczyli płaczące dzieci na trybunach i rzucili się do ucieczki do tunelu, miejsca, gdzie tylko ci, którzy właśnie zostali upokorzeni, mogli się odnaleźć.
Nawet w przerwie były prezydent UEFA Michel Platini powiedział prezydentowi Liverpoolu: „Powinieneś ograniczyć liczbę straconych bramek, zamiast myśleć o zwycięstwie”.
Każdy, kto kocha Liverpool i boi się koszmarów, mógł wyłączyć telewizor. Przeciwnicy klubu z Merseyside czekali na kolejne gole, by móc dalej się cieszyć, a neutralni kibice byli niewątpliwie bardzo rozczarowani pierwszymi 45 minutami meczu. Ale w tym świecie było też sporo osób marzących o cudzie.
Historia zapisana w szatni
„Koledzy z drużyny, urodziłem się w Liverpoolu i jestem chłopakiem z Liverpoolu od dziecka. Pomyślcie, przez co przeszli nasi kibice w pierwszej połowie. Nasi przyjaciele i rodzina oglądają ten mecz. Nadal możemy dokonać czegoś niezwykłego i obiecać mi, że damy z siebie wszystko”. Gerrard zaskoczył swoich kolegów z drużyny w szatni.
Noc w Stambule była pełna magii dla mieszkańców portowego miasta Liverpool.
Piłkarze Liverpoolu wyszli na boisko, mimo sceptycyzmu świata, ale ciążył na nich obowiązek osiągnięcia czegoś niezwykłego. A potem padły: jedna bramka, dwie bramki i trzy bramki. W ciągu zaledwie sześciu minut Liverpool strzelił trzy gole, dzięki Gerrardowi, Vladimirowi Smicerowi i Xabi Alonso.
Od tego momentu w centrum uwagi znalazł się wyłącznie Jerzy Dudek. Polski bramkarz wielokrotnie udaremniał nieustanny grad strzałów Milanu, doprowadzając do serii rzutów karnych. Następnie zapisał się w historii jako bohater Liverpoolu, skutecznie broniąc decydującego rzutu karnego, wykonanego przez „europejską gazelę” Szewczenkę.
Liverpool wygrał serię rzutów karnych, przegrywając z AC Milan 0:3. Ten komentarz musi być powtarzany w kółko, aby każdy oglądający mecz uwierzył, że żyje w rzeczywistości.
Zmartwychwstanie to chyba za mało, by opisać emocje kibiców Liverpoolu tamtego dnia. Kibice AC Milan będą mieli koszmar, który będzie ich prześladował przez wiele długich nocy.
Stambuł, wiek 18 lat
Teraz ojciec, dziadek opowiadający swoim dzieciom o finale AC Milan z Liverpoolem, jak mogą wyjaśnić ten klasyczny powrót, kiedy Stambuł zdawał się być przesiąknięty magią? Albo, używając prostych słów Szewczenki, Liverpool był prowadzony przez los.
Po 18 latach Stambuł był świadkiem kolejnej konfrontacji dwóch potęg angielskiej i włoskiej piłki nożnej, również nierównej walki.
Cofając się do historycznego filmu, Manchester City przypomniał sobie, że nie należy popadać w samozadowolenie, mimo że zwycięstwo było bardzo blisko. Jeśli chodzi o Inter Mediolan, słabość nie oznacza bezsilności, gdy ma się niezwykłą determinację.
11 czerwca 2023 roku kibice piłki nożnej na całym świecie obejrzą mecz finałowy pomiędzy Interem Mediolan a Man City. Nie myślcie o tym, żeby przewidzieć los, bo w Stambule wydarzył się cud.
Thang Nguyen
Źródło zdjęcia: ST.
Źródło










Komentarz (0)