
„Babcia” Mai z radością pakuje klientom filiżanki herbaty do torebek – zdjęcie: HO LAM
Na rogu chodnika przy ulicy Nam Ky Khoi Nghia, w dzielnicy Ben Thanh (dawna dzielnica 1) w Ho Chi Minh City, tuż obok „raju zakupowego” placu Saigon Square, który zawsze tętni życiem, znajdują się dwa słupki z słodką zupą bez szyldu, należące do starszej kobiety, która siedzi tam spokojnie od ponad 30 lat.
Niezależnie od pogody, która z każdą chwilą zmienia się ze słonecznej na deszczową, ona siedzi w milczeniu, od czasu do czasu obracając filiżanki z herbatą, czekając na klientów.
To jest „babcia” Mai. „Babcia” to pieszczotliwe określenie, którym przechodnie, zarówno obcy, jak i znajomi, często zwracają się do pani Mai, gdy dowiedzą się czegoś więcej na temat jej sytuacji.
Ngoai Mai jest wdzięczna za życzliwość
Codziennie pani Mai wstaje o 4 rano, aby ugotować słodką zupę. Następnie, około 9 rano, ona i jej stoisko z słodką zupą jadą „taksówką motocyklową” z dzielnicy Binh Thanh do dzielnicy 1, aby ją sprzedać. Około 14:00 udaje się na targ Ben Thanh, aby sprzedawać klientom, aż słodka zupa się wyprzeda, czasami kończąc tylko garnek słodkiej zupy, aby wieczorem wrócić do domu.
Wszystkie składniki w garnku słodkiej zupy przygotowuje sama – od kupna, namoczenia fasoli, po gotowanie mleka kokosowego. W przypadku słodkiej zupy jabłkowej najwięcej czasu poświęca na przygotowanie składników i gotowanie. Smak słodkiej zupy jest słodki, niezbyt intensywny.
Jej drążek na ramię jest również prosty i skromny, składa się z kilku garnków słodkiej zupy, kilku kubków słodkiej zupy postawionych na pokrywkach garnków, które starannie przygotowała, małej chłodziarki i kilku małych plastikowych krzesełek, na których mogą usiąść dwie lub trzy osoby.

Słodka zupa z zielonej fasoli kosztuje 20 000 VND – Zdjęcie: HO LAM
Na jej stoisku ze słodkimi zupami klienci mogą znaleźć wiele znanych zup z dzieciństwa, takich jak: słodka zupa kukurydziana, słodka zupa z zielonej fasoli, słodka zupa z czarnej fasoli i słodka zupa jabłkowa, wszystkie w cenie 10 000 VND za filiżankę, a słodka zupa mieszana z fasolą królewską kosztuje 20 000 VND.
Kilku młodych klientów przeszło obok, głośno ją przywitało i powiedziało: „Babciu Mai! Proszę, sprzedaj mi jakieś 30 lub 40 kubków, żebym mógł się nimi podzielić z kolegami w firmie!”
W oczach pani Mai pojawiła się radość zmieszana z nutą ciepła. Powiedziała, że ostatnio kilku młodych ludzi często przychodzi, żeby coś zjeść, zrobić zdjęcia i pomóc jej zaprezentować na portalach społecznościowych jej stoisko ze słodką zupą „bez znaku”. Dzięki temu wiele osób ją zna, kocha i wspiera.
„Jestem wdzięczna moim dzieciom i zawsze chcę dziękować tym, którzy mi pomogli. Choć nie kupują herbaty, czasami siadają, żeby pomóc mi nabrać herbatę, zawiązać torebki, porozmawiać i zwierzyć się. Ta życzliwość sprawia, że powtarzam sobie, żebym starała się godnie zarabiać pieniądze. Nawet jeśli to trudne, muszę starać się opiekować moimi dziećmi, cokolwiek by się działo” – zwierzyła się pani Mai.

Kubki słodkiej zupy zostały przez nią wybrane i starannie ułożone na tacy - Zdjęcie: HO LAM

Fasolę moczy i gotuje własnymi rękami. Na zdjęciu słodka zupa z czarnej fasoli o słodkim, niezbyt ostrym smaku – zdjęcie: HO LAM
Chłopak ma 53 lata, ale taki jego los, muszę spróbować
Pani Mai pochodzi z Quang Ngai i od dawna mieszka w Ho Chi Minh. Obecnie mieszka z siostrzeńcem i całą swoją uwagę skupia na sprzedaży słodkiej zupy, aby zarobić pieniądze na utrzymanie chorego syna. Większość zarobionych pieniędzy wysyła synowi do domu, a trochę odkłada na nagłe wypadki.
Mając czwórkę dzieci, trzech chłopców i jedną dziewczynkę, w tym wieku powinna móc odpoczywać z dziećmi i wnukami, ale z powodu ciągłych incydentów i zmartwień musi walczyć i wychodzić do pracy.

Oczy pani Mai są zawsze czerwone i pełne łez, gdy mówi o swoich dzieciach - Zdjęcie: HO LAM
Jej najstarszy syn ożenił się i mieszka daleko, od czasu do czasu przesyłając matce pieniądze, żeby pomóc jej. Jej drugi syn cierpi na chorobę psychiczną od 23. roku życia. Jej córka wkrótce wyjdzie za mąż.
Jej najmłodsze dziecko, które było jej najbliższe, miało wrodzoną wadę serca i niedawno zmarło.
Ból po stracie dziecka nigdy nie ustąpił, lecz pani Mai starała się hamować smutek, aby zaoszczędzić energię na opiekę nad pozostałymi dziećmi.
„Mój najmłodszy syn bardzo mnie kochał, ale zmarł za wcześnie. Mój drugi syn ma 53 lata, ale jego los jest taki sam. Dwóch małych chłopców, żałosne. Dlatego muszę się jeszcze bardziej starać” – powiedziała pani Mai drżącym głosem.
Źródło: https://tuoitre.vn/ben-hong-saigon-square-co-mot-ganh-che-2025071415425655.htm






Komentarz (0)