Po południu 10 grudnia tysiące uchodźców wyszło na ulice w pobliżu dworca Montparnasse w południowym Paryżu, aby zaprotestować przeciwko nowej ustawie imigracyjnej, która znosi publiczną pomoc zdrowotną dla nielegalnych imigrantów przebywających we Francji od ponad 3 miesięcy.
Ahmada Siby, migrantka z Mali, sprzeciwia się francuskiemu planowi reformy imigracyjnej. Zdjęcie: DW
Uczestnicy marszu nieśli transparenty wyrażające sprzeciw wobec „ustawy Darmaniego”, nazwanej na cześć francuskiego ministra spraw wewnętrznych. Na innych transparentach widniał napis: „Problemem nie jest imigracja, lecz rasizm”.
Liderka grupy, Ahmada Siby (33 lata, Malijka), przebywa we Francji od prawie 5 lat. Wykorzystując luki prawne, Siby posługiwała się dokumentami innych osób, aby pracować jako sprzątaczka, pokojówka, a ostatnio zmywaczka.
„Większość nielegalnych imigrantów korzysta z tej metody, ale oznacza to, że płacimy składki na ubezpieczenia społeczne i podatki, a nie korzystamy z takich usług jak standardowa publiczna opieka zdrowotna, jak obywatele francuscy” – powiedział Siby.
Siby dodał, że imigranci tacy jak on wykonują najcięższe prace, od pracy na placach budowy, w tym na paryskich igrzyskach olimpijskich w przyszłym roku, po pracę w restauracjach i sprzątanie wynajmowanych mieszkań.
Siby i inni migranci na proteście w Paryżu przeciwko planowi reformy migracyjnej. Zdjęcie: DW
Projekt ustawy będzie omawiany w Zgromadzeniu Narodowym , izbie niższej parlamentu Francji, od 11 grudnia i może wejść w życie na początku przyszłego roku.
Nowa ustawa imigracyjna mogłaby zaostrzyć przepisy dotyczące azylu poprzez skrócenie procedur i skrócenie czasu rozpatrywania wniosków o azyl, umożliwiając szybsze deportacje osób, których wnioski o azyl odrzucono, bez konieczności czekania na odwołania. Jednocześnie ustawa utrudniłaby i ograniczyła łączenie rodzin oraz pomoc medyczną dla migrantów.
Osoby, które wcześniej uważano za nienaruszalne, np. te, które przybyły do Francji przed ukończeniem 13. roku życia lub mieszkały we Francji przez ponad 20 lat, mogą mieć cofnięte pozwolenie na pobyt i zostać deportowane, jeśli znajdują się na „czarnej liście” francuskich służb bezpieczeństwa.
Dlatego Siby i inni zjednoczyli się, aby sprzeciwić się projektowi ustawy, który według francuskiego rządu jest kompromisem obejmującym środki lewicowe i prawicowe.
Francja planowała wcześniej wydawać roczne zielone karty osobom pracującym w sektorach, w których brakuje pracowników. Teraz jednak decyzja w sprawie rocznych zezwoleń należy do władz lokalnych.
Francuski minister spraw wewnętrznych Darmanin. Zdjęcie: AFP
Rząd francuski wprowadził tę ustawę głównie w celu zabezpieczenia przed niekontrolowaną imigracją i terroryzmem po niedawnym ataku terrorystycznym rosyjskiego imigranta na nauczycielkę języka francuskiego Dominique Bernard w mieście Arras na północy Francji. Jednak migranci, uchodźcy i organizacje pomocowe obawiają się, że nowe przepisy mogą nasilić stygmatyzację i dyskryminację.
W obliczu kontrowersji wokół nowego projektu ustawy imigracyjnej Alexis Izard, poseł partii Renaissance z regionu Essonne na południe od Paryża, stwierdził, że ostateczna wersja ustawy będzie bardziej wyważona.
„Co roku musimy deportować około 4000 nielegalnych imigrantów, którzy popełnili przestępstwa, a to jest możliwe dzięki temu nowemu prawu” – powiedział, dodając, że po wprowadzeniu zmian proces deportacji potrwa rok zamiast dwóch.
Alain Fontaine, właściciel restauracji Le Mesturet w centrum Paryża i szef Francuskiego Stowarzyszenia Restauratorów, wyraził nadzieję, że pierwotnie planowana roczna zielona karta zostanie wydana ponownie, a nawet przedłużona.
„Bary i restauracje nie mogłyby funkcjonować, gdyby 25 procent naszej siły roboczej nie stanowili obcokrajowcy” – powiedział Fontaine, który naliczył, że około 12 z 27 jego pracowników to obcokrajowcy.
Tysiące migrantów co roku przeprawia się przez Morze Śródziemne w nadziei na lepsze życie w Europie. Zdjęcie: AP
„Mamy nadzieję, że rząd zalegalizuje naszą pracę, abyśmy mogli swobodnie wybierać pracę, jaką chcemy wykonywać” – powiedziała Ahmada Siby.
Siby obejrzał następnie swoje zdjęcia sprzed pięciu lat, kiedy przypłynął do Hiszpanii z Maroka małym pontonem. Opisał tę prawie jednodniową przeprawę jako „najtrudniejszy moment w moim życiu”, ponieważ wszyscy na pokładzie omal nie zginęli.
„Kiedy już to przeżyjesz, nie możesz się poddać. Jestem zdeterminowana, by walczyć o lepszą przyszłość” – powiedziała Siby.
Hoai Phuong (według DW)
Źródło
Komentarz (0)