Pani Tran, 75-latka z Shenzhen w Chinach, pojechała autobusem na zakupy. Niestety, przewróciła się na przystanku. Właśnie wtedy nadjechał autobus.
Widząc upadek starszej kobiety, żaden z przechodniów nie odważył się rzucić jej na pomoc. Kierowca autobusu, pan Ma, zauważył to i natychmiast wysiadł z autobusu, aby pomóc jej wstać. Zawiózł ją nawet do szpitala na badania kontrolne. Ponieważ nie mógł skontaktować się z rodziną pani Tran, pan Ma zapłacił z góry 2000 juanów (około 7 milionów VND) na pokrycie kosztów leczenia i czekał na przyjście jej syna.
Wyniki badań wykazały, że obrażenia pani Tran były bardzo poważne. Doznała urazu kręgów piersiowych i musiała pozostać w szpitalu na obserwacji. Pan Ma wrócił, przekazując wszystko synowi.
Wiele dni później nadal nie otrzymał zwrotu pieniędzy, które wypłacił za hospitalizację starszej kobiety. Rodzina nawet nie podziękowała. Kilka dni później odebrał telefon od syna pani Tran. Syn odmówił zapłaty, a nawet zażądał, aby pan Ma pokrył wszystkie koszty leczenia starszej kobiety.
Oburzony żądaniem zapłaty odszkodowania za dobry uczynek, pan Ma nie zgodził się z żądaniami drugiej strony. Jednak wielokrotnie do niego dzwoniono i nękano, grożąc, że zrobią z tego aferę. Nie miał innego wyjścia, jak wezwać policję.
Policja zabezpieczyła tego dnia nagranie z monitoringu na dworcu autobusowym, które wykazało, że pani Tran niestety poślizgnęła się i upadła, i że nie miało to nic wspólnego z autobusem pana Ma. Mimo to starsza kobieta upierała się, że przyczyną upadku była nieostrożność kierowcy. Podejrzewali nawet, że nagranie zostało zaaranżowane.
Syn pani Tran pozostał nieugięty. Zażądał od pana Ma dostarczenia drugiego nagrania z monitoringu, aby udowodnić swoją niewinność, w przeciwnym razie złoży pozew. Nalegali na wypłatę 20 000 juanów (około 70,3 miliona VND) odszkodowania, żądając jak najszybszego wysłania pieniędzy.
Zaliczka w wysokości 2000 juanów, stanowiąca ponad połowę miesięcznej pensji pana Ma, wciąż nie została zwrócona. Teraz druga strona żąda kolejnych 20 000 juanów, co doprowadza go do szału. Jego żona musi również znosić groźby telefoniczne z nieznanych numerów, co znacząco wpływa na jej stan psychiczny.
Aby rozwiązać sprawę, pan Ma musiał zamieścić ogłoszenie, w którym poszukiwał świadków od pasażerów, którzy tego dnia jechali autobusem. Dwa dni później kilku świadków skontaktowało się z panem Ma. Wszyscy zeznali, że pani Tran upadła o własnych siłach, a kierowca był całkowicie niewinny.
Władze stwierdziły, że pan Ma jedynie pomagał pani Tran, a zatem nie ponosił odpowiedzialności za jej hospitalizację. Ostrzegły również syna pani Tran, twierdząc, że jego działania można uznać za wymuszenie i są nielegalne. Wobec braku dalszych wyjaśnień, mężczyzna nie domagał się odszkodowania. Odmówił jednak przeprosin i zwrotu 2000 juanów.

Odnosząc się do pieniędzy, pan Ma oświadczył, że 2000 juanów było dobrowolną darowizną od niego. Rodzina nie pożyczyła pieniędzy, więc nie zamierza ich żądać z powrotem. Dodał również, że ceni bardziej swoją uczciwość niż pieniądze. Hojnie oświadczył, że nie oczekuje zwrotu pieniędzy od pani Chen i jej rodziny, o ile sprawa zostanie rozwiązana.
Niedługo po tym, jak dowiedział się o zdarzeniu, firma autobusowa, w której pracował pan Ma, zorganizowała spotkanie, na którym wręczyła mu nagrodę w wysokości 3000 RMB (około 10,5 miliona VND).
Przemawiając podczas ceremonii wręczenia nagród, pan Ma powiedział: „Nie żałuję, że pomagałem innym. Nawet gdybym ponownie znalazł się w podobnej sytuacji, nadal zdecydowałbym się im pomóc. Nie możemy pozwolić, aby kilka nieprzyjemnych incydentów wpłynęło na naszą własną dobroć”.
Po opublikowaniu w internecie historia pana Ma spotkała się z ogromnym uznaniem. Większość ludzi waha się pomagać potrzebującym z obawy przed znalezieniem się w podobnej sytuacji. Dlatego jego działania są uważane za przykład do naśladowania.
Według Sohu
Source: https://giadinh.suckhoedoisong.vn/ba-cu-75-tuoi-nga-o-ben-xe-buyt-doi-tai-xe-boi-thuong-hon-70-trieu-doan-video-vach-tran-su-that-172240515073144582.htm






Komentarz (0)