Jeśli chodzi o wyniki, to już było nie do przyjęcia: Niemcy przegrali 0:1, na boisku przeciwnika, którego w ciągu 90 lat rywalizacji przegrali tylko raz (z Polską). Nawet jeśli zwrócimy uwagę na pewien szczegół, który budzi pewne współczucie – Niemcy stworzyli sporo okazji, ale nie strzelili gola – to jest to również szczegół, który świadczy o systemowej słabości Mannschaftu od wielu lat: braku napastnika światowej klasy. Jak można walczyć o mistrzostwo w dużym turnieju, „utrudniając” napastników? Wreszcie, trener Hansi Flick i jego drużyna również ryzykują, że zostaną odrzuceni przez własną publiczność, w czasie, gdy Mannschaft naprawdę potrzebuje wsparcia swoich kibiców.
Reprezentacja Niemiec przegrała z Polską 0-1 w niedawnym meczu towarzyskim.
W obecnym rankingu FIFA Niemcy znajdują się poza pierwszą dziesiątką, za przeciętnymi drużynami, takimi jak Maroko, Szwajcaria i USA. To stosunkowo rozsądna pozycja dla drużyny, która odpadła tuż po fazie grupowej w dwóch ostatnich Mistrzostwach Świata. Drużyna wygrała tylko 3 z ostatnich 10 meczów, a wszystkie te zwycięstwa odniosła z mało znaczącymi przeciwnikami: Katarem, Kostaryką i Peru. Polska, która właśnie pokonała Niemcy w meczu towarzyskim, nie jest zbyt silnym przeciwnikiem. Jest to jednak przeciwnik z dużym potencjałem, zawsze gotowy do walki w każdym spotkaniu z Niemcami. Eksperci zawsze chcą zobaczyć, jak Niemcy radzą sobie w starciu z takim przeciwnikiem lub z czołowymi drużynami w Europie. Wynik nie jest wart wzmianki: duży minus dla gospodarzy EURO 2024.
Podczas niedawnych Mistrzostw Świata w 2022 roku Niemcy byli tak wyczerpani brakiem napastników, że musieli wysłać do Kataru starzejącego się napastnika, który poza Bundesligą był praktycznie nieznany. Był to środkowy napastnik Niclas Fullkrug, który zaledwie kilka miesięcy wcześniej awansował do Werderu Brema. Gdyby Fullkrug nie został wykorzystany, kolejnym rozwiązaniem dla Mannschaftu byłaby seria środkowych napastników w dobrej formie w drugiej lidze. Do tej pory Mannschaft wciąż walczy, bez nadziei na znalezienie strzelca. Fullkrug nadal musi być w użyciu, ale nigdy nie jest to dziwny ptak, który potrafi zaskoczyć, jak Oliver Bierhoff czy Horst Hrubesch. Youssoufa Moukoko, Lukas Nmecha, Karim Adeyemi... jeszcze się nie ujawnili. Stare twarze, takie jak Timo Werner, nie są już omawiane.
Dlaczego w Mannschafcie brakuje napastników – to od lat gorący temat, zagadka, którą eksperci niemieckiego świata piłkarskiego analizują od lat, ale nie znaleźli na nią przekonującej odpowiedzi. Jeszcze bardziej ironiczne jest to, że obecnym dyrektorem reprezentacji Niemiec, który odpowiada również za wyszukiwanie i szkolenie napastników, jest znany były napastnik – Rudi Voeller! Styl gry Mannschaftu, zarówno przed, jak i pod wodzą obecnego trenera Hansiego Flicka, jest stosunkowo klasyczny, kładący nacisk na rolę napastnika. Słabość napastnika rozprzestrzeniła się, stając się słabością obejmującą całą drużynę. „Po raz enty” pan Flick musiał rozważyć stare rozwiązanie, które istniało już w poprzednich okresach: powołanie weterana Thomasa Muellera – pomocnika, który może grać na każdej pozycji, w tym napastnika. Krótko mówiąc, wciąż walczy.
Patrząc wstecz na niedawną porażkę z Polską w Warszawie, widać wyraźnie, że pod względem morale Mannschaft przegrał od samego początku. Bardzo niewielu niemieckich kibiców kibicowało drużynie, podczas gdy polska publiczność głośno dopingowała gospodarzy. Jeśli relacje z kibicami się nie poprawią, największa przewaga Niemiec w zbliżających się finałach EURO 2024 może zostać zniweczona. Nic jednak dziwnego, że niemiecka publiczność odwróciła się od coraz bardziej zapomnianego Mannschaftu, bez napastników, praktycznie bez gwiazd. To drużyna bez tożsamości. Trener Flick uspokajał: „Niemiecka drużyna ma jeszcze rok, aby dokończyć niezbędne rzeczy przed EURO”. Musimy poczekać, ale wydaje się, że zadanie pana Flicka jest zbyt trudne.
Link źródłowy






Komentarz (0)