Ogród jest niczym „stacja ładowania”, która pomaga panu Bachowi naładować baterie po całym życiu, w którym pracuje od rana do wieczora, a dni wolnych ma niewiele.

Bach Nguyen i jego rodzina przyjechali do Stanów Zjednoczonych 5 lat temu. Mieszkają w Sarasocie na Florydzie. Pracują jako technicy paznokci i co weekend robią zdjęcia ślubne.
„Życie tutaj to niekończący się cykl. Kiedy tu przyjechałem, tęskniłem za relaksującymi popołudniami nad Rzeką Perfumową” – powiedział mężczyzna z Hue .
Zajął się bonsai – pasją, którą pielęgnował od dzieciństwa, ale której nie miał okazji rozwijać – aby przenieść do kraju ślady swojej ojczyzny, złagodzić tęsknotę za domem i znaleźć równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Pogoda w Sarasocie jest chłodna, podobnie jak w Wietnamie, co sprzyja hobby bonsai.

Pielęgnacja roślin nie jest łatwa dla początkujących. Technik paznokci musi uczyć się lokalizacji roślin, zwalczać szkodniki, nawozić i, co najważniejsze, podlewać. Zajęty całymi dniami, dba o ogród głównie nocą.

To oryginalna biało-fioletowa jodła w jego ogrodzie. Według pana Bacha, drzewka bonsai w USA są bardzo drogie. Piękne drzewko kosztuje od 10 000 do 20 000 dolarów, dlatego często kupuje gotowe pędy i sam je przycina, aby zaoszczędzić pieniądze i jednocześnie wydobyć swój własny, niepowtarzalny styl. Osiągnięcie pożądanego kształtu drzewka zajmuje od 1,5 do 2 lat.

Początkowo, z powodu braku doświadczenia i zapracowania, wiele drzew uschło. Kiedyś kupił dość drogie drzewko bonsai o pięciu smokach, przyniósł je do domu, przyciął, przyciął i wygiął, ale po kilku dniach sprawdzania drzewo uschło. Poszedł do amerykańskiego ogrodu, zapytał o podłoże i sposób pielęgnacji i dowiedział się, że to drzewo wymaga okresowej wymiany gleby, aby rosło.
Podobnie jak w przypadku moreli w Hue, przetrwanie w mroźnej zimie jest tu bardzo trudne. Po kilkukrotnym obumarciu drzew musiał je co zimę wynosić do domu lub do szopy, żeby je przykryć.

Pani Linh Tran, żona pana Bacha, opowiadała, że każdego dnia po pracy pospiesznie dawał żonie i dzieciom worek ryżu, a potem wybiegał do ogrodu. Codziennie trzeba go było wzywać pięć lub siedem razy, zanim przyszedł na posiłek. „Pracował tak ciężko, że zapomniał o jedzeniu i spaniu. Pewnego dnia, o drugiej w nocy, założył nawet płaszcz przeciwdeszczowy, żeby przyciąć i nadać roślinom kształt” – opowiadała pani Linh.

Do tej pory, po trzech latach zabawy w bonsai, ogród pana Bacha liczył ponad 500 drzew i około 200 różnych odmian, z czego większość to odmiany, w które często bawią się Wietnamczycy, takie jak mai chieu thuy, linh sam, hoa bougainvillea, ruby mai, a także wiele drzew, które lubią Amerykanie, takie jak ficus Iland, shohin, ficus wierzbolistny...
„Szczególnie lubię kwitnące gatunki bonsai, ponieważ mają kształt, kolor i zapach” – powiedział.

Choć nie ośmiela się porównywać ze społecznością bonsai w Wietnamie, w ogrodzie pana Bacha również w USA można znaleźć cenne drzewa. Ma on kolekcję bugenwilli, w tym dwa pięciokolorowe bugenwille, o których kupno wiele osób prosiło.
Jedno z tych dwóch drzew ma 37 lat, a cena zakupu zarodka to kilka tysięcy dolarów. Z oryginalnego różowego drzewa zaszczepiono drzewo w kolorze bugenwilli z Indii, Tajlandii i Wietnamu. Pan Bach przeprowadził dziesiątki eksperymentów i w końcu opracował prostą metodę szczepienia polegającą na wybraniu dużej gałęzi i wszczepieniu w nią małej.

Jednym z ulubionych gatunków Bacha jest jodła. Ogród ma korzenie liczące sobie dziesiątki lat. Dwie najcenniejsze doniczki to białe i fioletowe korzenie o średnicy 30 cm, kupione bardzo tanio, ale po przekształceniu w bonsai, zapłacono za nie około 2000 dolarów.
Fioletowe drzewo, które kupił od Amerykanina, miało ponad dziesięć lat i rosło dziko w jego ogrodzie. Przyniósł je do domu i przyciął, nadając mu przechylony kształt z opadającymi gałęziami. „Właściciel tego drzewa był zaskoczony i nie mógł przestać podziwiać jego kształtu, kiedy mu go nadałem” – powiedział.

Bonsai to ogólna nazwa roślin uprawianych w doniczkach lub na tackach, pielęgnowanych, przycinanych i formowanych, co nadaje im nowego charakteru – zarówno artystycznego, jak i nostalgicznego. Pan Bach powiedział, że sam nie do końca rozumie bonsai, więc będzie to hobby na całe życie.
„Zawsze myślałem, że drzewa mają uczucia, tak jak ludzie. Kiedyś wyjechałem służbowo na kilka tygodni, a po powrocie miałem wrażenie, że w ogrodzie brakuje ludzkiej obecności i nie jest już tak pięknie” – powiedział.

Ogród bonsai pomógł panu Bachowi zintegrować się z życiem i poznać wielu przyjaciół. Wielu Wietnamczyków z innych stanów przyjeżdża do jego domu w odwiedziny, a także klienci z Ameryki wybierają jego ogród jako miejsce sesji zdjęciowej na ślub. Za każdym razem, gdy kwitną kwiaty, w czasie święta Tet, ludzie wybierają ogród, aby zachować wspomnienia.
Na zdjęciu amerykańska para robiła zdjęcia ślubne w ogrodzie pana Bacha w kwietniu 2023 roku.

Ogród przynosi radość również rodzinie pana Bacha. Dwoje dzieci ma tu przestrzeń do biegania, żyje blisko natury i codziennie może podziwiać i wąchać kwiaty.
Każdego ranka para delektuje się filiżanką kawy w ogrodzie, zanim zabierze się do pracy. Wieczorem, gdy są wyczerpani, popijają razem herbatę. „To jeszcze bardziej znaczące dla tych, którzy mieszkają w obcym kraju” – powiedzieli.

Pan Bach, dzięki bonsai , czuje się spokojniejszy i kocha piękno. Przyniósł do domu drzewo, o którym myślał, że umrze, ale pół roku później wypuściło gałęzie i liście, co go uszczęśliwiło. Za każdym razem, gdy drzewo pięknie zakwitnie, przynosi je do sklepu, aby podziwiać je sobie i klientom.
„W końcu ogród daje mi życie pełne emocji. Jestem pewien, że nie ma spokojniejszego miejsca niż mój własny mały ogródek” – powiedział 40-latek.
Zdjęcie Phan Duong : Postać dostarczonaVnexpress.net
Komentarz (0)