
Chociaż jej praca jako menedżerki firmy w Parku Przemysłowym Tan Lien jest dość zajęta, pani Luu Thi Hong (urodzona w 1987 roku w gminie Vinh Bao w mieście Hai Phong ) – którą przyjaciele często nazywają Hong „tygrysem” – nadal znajduje czas, aby pomagać ludziom w trudnych i niefortunnych sytuacjach. Nazywana jest Hong „tygrysem”, ponieważ jest bardzo bezpośrednia i nieco porywcza. Jej zaangażowanie i pomoc motywują wiele osób do stopniowej poprawy swojego życia, ponieważ zawsze wierzy: szczęście dane jest wieczne.
Zaczęło się od wypadku
W 2014 roku pani Hong miała poważny wypadek drogowy. Została przewieziona do szpitala na czas przez osoby znajdujące się na poboczu drogi. Jednak jej obrażenia były zbyt poważne, a kości nóg zostały zmiażdżone. Musiała podnosić każdy element i składać go z powrotem, a następnie zakładać szynę, po czym poddać się operacji wszczepienia gwoździa. W rezultacie spędziła 28 dni w szpitalu. W chwili wypadku właśnie znalazła pracę z niskimi zarobkami, więc koszty leków i leczenia zależały jedynie od pensji rodziców.
Osoba, która spowodowała wypadek, była freelancerem i miała trudną sytuację rodzinną. Wiedząc o tym, pani Hong odmówiła przyjęcia jakiegokolwiek odszkodowania i zaproponowała, że zaopiekuje się nią w szpitalu od swojej rodziny, ponieważ uważała, że jeśli będą ubiegać się o odszkodowanie, będą musieli pożyczyć pieniądze. Byli już biedni, więc nie chciała, żeby popadli w jeszcze większe wyczerpanie, traktując to jako kumulowanie zasług dla swoich dzieci.
Podczas pobytu w szpitalu doświadczyła troski i entuzjastycznej pomocy ze strony nieznajomych, którzy opiekowali się pacjentami w tym samym pokoju, a w szczególności otrzymała owsiankę i charytatywne lunchboxy, które wolontariusze rozdawali bezpłatnie. Leżąc na szpitalnym łóżku, pani Hong powtarzała sobie, że jeśli przetrwa tę katastrofę, w przyszłości postara się pomóc potrzebującym, aby odwdzięczyć się za okazaną jej życzliwość.
Zasiej nasiona miłości
Po opuszczeniu szpitala pani Hong musiała chodzić o kulach przez kolejne 4 miesiące, zanim wróciła do pracy i zaczęła pomagać sierotom, osobom starszym, samotnym i chorym w okolicy. Wydatki i premie z działalności gospodarczej przeznaczała na zakup jedzenia oraz opłacenie szkół i internatów dla uczniów osieroconych i pochodzących z biednych rodzin. Uczniowie, którym pomagała, musieli być grzeczni, dobrze się uczyć i mieć wolę samodoskonalenia.
Początkowo sporadycznie dzieliła się swoimi działaniami wolontariackimi na swojej stronie na Facebooku, aby zachować je na pamiątkę. Poruszona sercem Hong dla potrzebujących, oprócz krewnych, sąsiadów, przyjaciół, współpracowników, a nawet wielu Wietnamczyków mieszkających za granicą, aktywnie nawiązało z nią kontakt, aby wspólnie z nią poszerzyć zakres i grupę docelową pomocy. Stopniowo anonimowi darczyńcy obdarzali ją zaufaniem i przekazywali pieniądze oraz dobra, które miała przekazać potrzebującym w ich imieniu. Hong stała się punktem kontaktowym, pomagając tym, którzy chcieli się podzielić swoją wiedzą i doświadczeniem, znaleźć odpowiednie miejsce i odpowiednich potrzebujących.
Pani Hong i inni filantropi nie tylko zapewniają tymczasową pomoc, ale także wspierają sieroty przez długi czas. 48 sierotom i uczniom z ubogich rodzin w Tien Lang w prowincji Vinh Bao regularnie co miesiąc zapewnia posiłki w internacie i niezbędne artykuły. Pomaga to zmniejszyć obciążenie związane z zarabianiem na życie i daje im większą pewność siebie w dążeniu do szkoły, pielęgnując ich marzenia i aspiracje do rozwoju.
Ponadto pani Hong „Tiger” opiekuje się potrzebującymi kobietami w ciąży, dba o zdrowie matek i dzieci, apeluje o budowę domów charytatywnych dla osób starszych i samotnych oraz współpracuje z organizacją charytatywną SOS An Lao, aby wspierać ludzi na obszarach dotkniętych klęskami żywiołowymi, a także organizuje akcję „Podążanie za dziećmi do szkoły” polegającą na rozdawaniu prezentów w odległych górskich wioskach przygranicznych.

Pani Luu Hong, która doznała wypadku, przekształciła swój ból w motywację do życia o głębszym znaczeniu. Każdy wyjazd wolontariacki to nie tylko okazja do dzielenia się dobrami materialnymi, ale także sposób, w jaki „tygrys” pani Hong daje siłę do życia tym, którzy mają mniej szczęścia.
Cichy i regularny wkład pani Hong w ciągu ostatnich 10 lat został doceniony licznymi certyfikatami zasług od Czerwonego Krzyża w Hai Phong oraz Społeczności Wolontariuszy Wietnamu. To również źródło zachęty do kontynuowania swojej drogi szerzenia miłości, docierania do miejsc i ludzi potrzebujących pomocy.

Prowadząc zwyczajne życie zapracowanej żony, matki i menedżerki, pani Hong wciąż dyskretnie sieje dobre ziarno z całego swojego dobrego serca. Ta podróż nie jest hałaśliwa ani krzykliwa, ale pełna człowieczeństwa i inspiruje wielu do dzielenia się miłością.
MOJA HANHŹródło: https://baohaiphong.vn/hanh-trinh-thien-nguyen-cua-chi-luu-thi-hong-521633.html
Komentarz (0)