Jednak nie wszystkie projekty kończą się sukcesem. Wiele miast powstaje z wielkim rozgłosem, ale brakuje im mieszkańców, stając się znanymi „miastami widmami”, gdzie wysokie budynki górują nad miastem, ale nie ma w nich ludzi.
Opustoszała ulica w zatoce Conch naprzeciwko nowej dzielnicy finansowej Yujiapu w Tianjinie w północnych Chinach. Zdjęcie: GI
Jednym z głównych powodów jest psychologia inwestowania w nieruchomości. Ponad 70% majątku gospodarstw domowych w Chinach jest ulokowane w nieruchomościach, co powoduje, że rynek rozwija się w kierunku spekulacyjnym. Wraz ze spadkiem koniunktury pękła bańka spekulacyjna, ceny domów gwałtownie spadły, wiele mieszkań stało pustych, a rynek niemal zamarł.
Chociaż w ciągu ostatniej dekady w niektórych obszarach przybyło mieszkańców, wskaźniki pustostanów pozostają wysokie. Szacuje się, że w Chinach jest od 65 do 80 milionów niezamieszkanych mieszkań. Dystrykt Kangbashi (Ordos, Mongolia Wewnętrzna) jest tego doskonałym przykładem. W 2010 roku obszar ten miał pomieścić 300 000 osób, ale mniej niż 10% mieszkań było zajętych. Obecnie liczba mieszkańców wzrosła do ponad 120 000, ale wiele budynków pozostaje pustych.
Niektóre projekty okazały się jeszcze bardziej katastrofalne. Dzielnica finansowa Yujiapu w Tianjinie miała kiedyś stać się „Manhattanem Chin”, ale ponad dekadę później pozostaje opuszczona i martwa. Jej imponująca infrastruktura, złożona z wieżowców, szerokich bulwarów i nowoczesnego metra, nie przyciągnęła ani firm, ani mieszkańców.
W podobnej sytuacji znajduje się Xiong'an, specjalna strefa ekonomiczna w prowincji Hebei. Pomimo wielkich nadziei Pekinu, powolny rozwój, brak miejsc pracy i niedokończona infrastruktura uniemożliwiły temu obszarowi stanie się centrum gospodarczym, na jakie liczył.
Jedną z największych przeszkód dla miast widmo są miejsca pracy. Bez wystarczająco silnej gospodarki, która przyciągnęłaby mieszkańców, te obszary miejskie to po prostu piękne budynki, ale brakuje im witalności. Według Sarah Williams, profesor nadzwyczajnej w Massachusetts Institute of Technology, „Ludzie mogą inwestować w domy, ale to nie wystarczy, aby dane miejsce stało się prawdziwym miastem. Potrzebne są miejsca pracy, aby się rozwijać”.
Największe zagrożenie pochodzi ze strony mniejszych, mniej znanych miast, które nie tylko marnują zasoby, ale także pozostawiają miliony ludzi w mieszkaniach, które nie mają żadnej wartości.
„Są to obszary nadmiernie doinwestowane, które stoją puste i zagrażają źródłom utrzymania osób, które kupiły tam mieszkania, ponieważ prawdopodobnie nie otrzymają zwrotu z inwestycji” – powiedział Williams.
Ngoc Anh (według Newsweeka, SCMP)






Komentarz (0)