Stany Zjednoczone ostrzegły, że przeprowadzą więcej ataków powietrznych na siły proirańskie na Bliskim Wschodzie i są gotowe przeciwdziałać ich działaniom.
„To, co wydarzyło się 2 lutego, to dopiero początek serii reakcji USA. Będą kolejne kroki, niektóre oczywiste, inne mniej oczywiste. Nie nazwałbym tego jednak kampanią militarną bez końca” – powiedział dziś Jake Sullivan, doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego.
Doradca Sullivan stwierdził, że naloty na terytorium Iraku i Syrii okazały się bardzo skuteczne, zmniejszając potencjał bojowy sił proirańskich w tym regionie. Zapewnił, że Stany Zjednoczone będą „proporcjonalnie i znacząco reagować” na zagrożenia w regionie, podkreślając, że Waszyngton przygotował plany reagowania na wszelkie działania wroga.
„Dalsze ataki będą jasnym sygnałem, że Waszyngton odpowie, gdy jego siły zostaną zaatakowane, a obywatele amerykańscy zginą” – powiedział urzędnik Białego Domu.
Amerykański myśliwiec EA-18G startuje z lotniskowca na Morzu Czerwonym 3 lutego. Zdjęcie: Marynarka Wojenna USA
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby potwierdził, że nalot, który miał miejsce dwa dni temu, był „dopiero pierwszą akcją” i że kraj podejmie dalsze środki odwetowe.
Po południu 2 lutego wojsko amerykańskie przeprowadziło zakrojony na szeroką skalę nalot na siły Al-Kuds Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) oraz wspierane przez Teheran ugrupowania milicji w Iraku i Syrii. Amerykańskie samoloty wojskowe wystrzeliły 125 pocisków kierowanych w kierunku ponad 85 celów w 8 lokalizacjach.
Decyzja ta była odpowiedzią na atak dronów na amerykańską bazę w Jordanii, który miał miejsce tydzień temu i w którym zginęło trzech żołnierzy amerykańskich. Waszyngton oskarżył o atak milicje pro-teherańskie i zapowiedział odwet, podczas gdy Iran zaprzeczył tym oskarżeniom.
Vu Anh (według Reutersa, NBC News )
Link źródłowy
Komentarz (0)