Właścicielka powiedziała, że ten stragan z chlebem to „garnek ryżu”, który wyżywił całą jej rodzinę przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Teraz jej syn i synowa poszli w jej ślady, zarabiając na życie dzięki specjalnemu przepisowi na chleb, przekazanemu przez ciotkę pani Cuc.
"Jem tu od dziesięcioleci i nie mogę przestać!"
Wczesnym rankiem, w drodze do pracy, zatrzymałem się przy stoisku z pieczywem pani Nguyen Thi Cuc (59 lat), niedaleko mojego domu. Stoisko znajduje się w małym kącie przed targiem An Dong i jeśli nie jesteś stałym klientem lub nie zwracasz na nie uwagi, trudno je dostrzec. Jeśli go nie widzisz, po prostu zapytaj o pieczywo pani Cuc przed targiem – większość osób w pobliżu je zna.
Chleb Pani Cuc jest uwielbiany przez wielu klientów.
Około 7 rano, w godzinach szczytu dla ludzi idących do pracy i rozpoczynających nowy dzień, piekarnia pani Cuc również jest zatłoczona klientami. Z prostym plastikowym stołem, na którym stoi taca z duszonym mięsem, klopsikami, surowymi warzywami, piklami, sosami…, stoisko z jedzeniem właścicielki wygląda niezwykle atrakcyjnie.
Już po wejściu poczułem pyszny aromat klopsików. Pani Cuc i jej syn nieustannie przygotowywali kanapki dla klientów, aby nikt nie musiał długo czekać, a jednocześnie aby mogli punktualnie dotrzeć do pracy. Wśród stałych klientów właściciela była pani Tran Thi Hong (56 lat), mieszkająca w pobliżu targu An Dong.
Dziś rano pani Hong poszła z domu do sklepu z pieczywem pani Cuc, żeby kupić 4 klopsiki dla swojej rodziny na śniadanie. Powiedziała, że jada w tym sklepie od prawie 20 lat. Odkąd zaczęła jeść pieczywo pani Cuc, pani Hong rzadko jada pieczywo z innych miejsc.
Pani Cuc sprzedaje przed targowiskiem An Dong od ponad 40 lat.
Proste, ale atrakcyjne stoisko z pieczywem.
Po pani Hong, klienci nadal składali zamówienia. Właścicielka była niezwykle uprzejma i chętnie spełniała wszelkie prośby o dodanie lub usunięcie składników z kanapki. To jeden z powodów, dla których pani Hanh (26 lat, mieszkanka Dzielnicy 5) od 4 lat jest uzależniona od tego stoiska z kanapkami.
„Wtedy zobaczyłam w internecie filmik o waszej restauracji. Widząc, że jest blisko domu, poszłam kupić i spróbować. Niespodziewanie okazało się tak pyszne, że jem je do dziś. Jadłam w wielu miejscach, ale uważam, że wasz lokal jest najlepszy w okolicy, a ceny są rozsądne, więc zostałam stałą klientką” – powiedziała.
Cała rodzina go sprzedała, syn i synowa odziedziczyli.
Każda kanapka w stoisku pani Cuc kosztuje od 25 000 do 50 000 VND. Zamówiłem porcję kanapki z klopsikami za 25 000 VND, żeby spróbować, i była dokładnie taka, jak w opisie – połączenie klopsików, surowych warzyw, pikli i gęstego, bogatego sosu.
Pan Khuong i jego matka od wielu lat sprzedają chleb.

Pani Cuc sprzedaje od 6 rano do 11 rano.
Osobiście oceniam kanapkę na 8/10. Oczywiście, to stoisko z kanapkami stanie się jednym z miejsc śniadaniowych na mojej liście, ponieważ pani Cuc sprzedaje kanapki codziennie od 6:00 do 11:00.
Zwierzając się reporterowi, właścicielka powiedziała, że w młodości, z powodu przedwczesnej śmierci matki, w wieku 13 lat podjęła pracę kelnerki w kawiarni, aby zarobić na życie. W wieku 15 lat, słuchając rad ciotki, rzuciła pracę i zajęła się sprzedażą chleba. Wszystkie przepisy pochodziły od ciotki. Ciotka była dla niej jak matka, dobroczyńczyni, która dała jej pracę, aby zarobić na życie.
Początkowo nie osiadła w jednym miejscu, lecz krążyła po Dzielnicy 5. Później osiedliła się w okolicy targowiska An Dong, które istnieje od 40 lat i ma wielu stałych klientów. Po ślubie i urodzeniu dzieci, kontynuowała sprzedaż dania, które było „garnkiem ryżu”, dzięki któremu żywiła się na początku swojej działalności.
Gospodyni słynie ze swojej gościnności.
Postanawia trzymać się stoiska z pieczywem, dopóki starczy jej sił.
Teraz jej syn – pan Lu Trieu Khuong (29 lat) – jest żonaty i ma dzieci. Przed pandemią pracował jako szef kuchni, ale od wielu lat pomaga również matce w prowadzeniu biznesu. Jego żona również otworzyła kanapkarnię przy ulicy Pham Hung (dzielnica 8). Mąż pani Cuc zostaje w domu, aby pomagać żonie w prowadzeniu biznesu. Właścicielka uśmiechnęła się i powiedziała, że cała jej rodzina żyje dzięki tej kanapkarni.
Pan Khuong powiedział, że bardzo podoba mu się pomysł odziedziczenia chleba po matce. Ponieważ studiuje gotowanie, wprowadził pewne ulepszenia do przepisów przekazanych mu przez matkę, zapewniając równowagę smaków potraw. Ma nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będzie mógł otworzyć większy sklep z chlebem, korzystając z przepisu swojej matki…
Link źródłowy
Komentarz (0)