
Pù Luông w sezonie zbiorów ryżu.
Przybyliśmy do Thanh Lam, gminy położonej w sercu Pu Luong , na początku czerwca. Poranna mgła wciąż unosiła się na zboczach gór, ale wzdłuż zbocza łączącego Kho Muong z autostradą 15C słychać było już turkot motocykli przewożących turystów. Pan Ha Van Thuoc, właściciel Puluong Home, witał nową grupę gości. Jego rodzina posiada 16 bungalowów i dwa domy na palach. W tym sezonie każdy weekend jest w pełni zarezerwowany.
Pan Thược powiedział: „Dzieci są na wakacjach, więc rodziny mogą łatwiej zorganizować sobie czas. Turyści, którzy tu przyjeżdżają, cieszą się spacerem po spokojnej wiosce, jedzeniem świeżo ugotowanego kleistego ryżu w bambusowych tubach przy domu na palach i podziwianiem dojrzewającego ryżu w popołudniowym słońcu”.
Z Puluong Home dolina przypomina zmieniający się krajobraz. Pola ryżowe to mieszanka zieleni i żółci, a łodygi uginają się w porannym słońcu. W dole rozbrzmiewa śmiech kilku turystów. Na zboczach leniwie unosi się dym z ognisk przy domach na palach. Nad skalistym strumieniem Émilie, francuska turystka, podzieliła się: „Byłam w Sa Pa , Ninh Binh i Pu Luong. Krajobraz jest tu piękny, bardzo kameralny i niezbyt zatłoczony”.
Pan Tanaka, japoński turysta, miał właśnie rozpocząć trekkingową przygodę po górach i lasach z dwoma przyjaciółmi. „Wieczór był bardzo spokojny, dobrze spaliśmy i teraz jesteśmy pełni energii. To ekscytujące uczucie” – powiedział nam, przygotowując napoje na podróż.

Noclegi w Pù Luông położone są tuż obok tarasowych pól ryżowych.
Pu Luong, pozbawiony olśniewających świateł i okazałych budowli, urzeka odwiedzających swoim spokojem. Dom na palach położony na zboczu wzgórza. Bawół odpoczywający przy polu ryżowym. Dźwięk tłuczków ubijających ryż dochodzący z kuchni. Albo po prostu skinienie głową Tajki w średnim wieku niosącej dzikie warzywa przez alejkę. Tutaj natura i ludzie są zarówno zrelaksowani, jak i niespieszni.
Pan Ha Nam Khanh, Kierownik Departamentu Kultury i Informacji w dystrykcie Ba Thuoc w prowincji Thanh Hoa, powiedział: „Koncentrujemy się na przekształceniu Pu Luong w bezpieczny, bogaty kulturowo i ekologiczny ośrodek. W 2025 roku przyspieszymy transformację cyfrową, zmodernizujemy infrastrukturę, stworzymy nowe produkty turystyczne związane z lokalną i wiejską kulturą oraz przeszkolimy lokalne zasoby ludzkie, aby poprawić jakość usług”.
Według pana Khanha, liczba turystów odwiedzających Pu Luong gwałtownie wzrosła w ostatnich latach. W 2020 roku miejscowość odwiedziło ponad 40 000 turystów. Oczekuje się, że w 2024 roku cały region odwiedzi około 320 000 turystów, w tym 50 000 gości zagranicznych. Przewiduje się, że w 2025 roku łączna liczba turystów osiągnie 360 000, z czego około 60 000 będzie gościć turystów zagranicznych.

Trasa piknikowa w porannym słońcu.
Obecnie w dystrykcie Ba Thuoc działa 116 obiektów noclegowych, z czego 95 w regionie turystycznym Pu Luong, oferujących zakwaterowanie dla 4120 osób dziennie i nocy. Gminy i miasta dysponują 22 obiektami noclegowymi o łącznej pojemności 510 osób dziennie i nocy. W całym dystrykcie pracuje około 920 pracowników branży turystycznej, w tym 420 stałych i ponad 500 sezonowych.
W Bản Đôn pani Hà Thị Sâm, właścicielka Pù Luông Happy Home, przygotowuje jedzenie dla gości. Wraz z mężem założyli firmę turystyczną w Pù Luông w 2020 roku. Wyjaśniła, że z powodu braku kapitału stopniowo rozwijali działalność. Do tej pory wynajmują sześć bungalowów i dom na palach. Pani Sâm nie mówi po angielsku, zna tylko kilka słów powitania. Powiedziała: „Proszę być pogodnym, proszę pana. Goście potrzebują tylko ciepłego uśmiechu i mocnego uścisku dłoni”.

Turyści zagraniczni są pod wrażeniem krajobrazów i mieszkańców Pu Luong.
Spotkaliśmy pana Hoang Van Loi, turystę z Hanoi, który relaksował się na ganku domu na palach, leniwie popijając herbatę i wpatrując się w dal, w dolinę. To była jego trzecia wizyta w Pu Luong, za każdym razem z innej okazji. „Sezon zbiorów ryżu jest najpiękniejszy” – powiedział. „Horyzont płonie złotymi barwami, a jednocześnie nie jest tak hałaśliwy jak w innych znanych miejscach. Tutaj czuję, że żyję wolniej”.
Podczas swojej pierwszej podróży z grupą przyjaciół, Lợi wynajął dom w wiosce Hang, po czym przeszedł się przez wioskę Hiêu, zjadł lunch nad strumieniem, popływał w wodospadzie i wrócił późnym popołudniem. „Tej nocy księżyc świecił jasno. Siedzieliśmy przy ognisku, opowiadając historie, otoczeni odgłosami owadów i szumem wiatru w strzechach. Nikt nie dotykał telefonów” – zaśmiał się. „W mieście byłoby to nie do pomyślenia”.
Według pana Nguyena Co Thacha, przewodniczącego Komitetu Ludowego gminy Thanh Lam, liczba turystów krajowych powracających do Pu Luong rośnie z dnia na dzień. „Gmina zachęca mieszkańców do udziału w budowie obiektów noclegowych, doskonaleniu usług, przy jednoczesnym zachowaniu tradycyjnej kultury. Pomagamy również w uprawie kleistego ryżu, aby wydłużyć okres dojrzewania dla turystów”.
Dla wielu turystów krajowych Pu Luong stopniowo staje się miejscem oddalonym od tłumów głównych ośrodków turystycznych. Rodzina Pham Thu Huong z Nam Dinh postanowiła spędzić 4-dniowe i 3-nocne wakacje w Pu Luong. Jej mąż, inżynier budownictwa, preferuje ciche miejsca.
„Dwoje dzieci biegało po tarasowych polach ryżowych, a wieczorem prażyło kukurydzę ze starszymi dziećmi z wioski” – opowiadała pani Pham Thu Huong o swoich dwudniowych przeżyciach. „Minęło dużo czasu, odkąd cała rodzina miała czas, żeby się spotkać, i panował tam bardzo spokojny nastrój”. Pani Huong planuje wrócić tu w porze deszczowej.

Kącik w domu gościnnym, z którego okna roztacza się widok na przyrodę.
W Pu Luong wiele osób robi zdjęcia i melduje się, ale to, co naprawdę urzeka turystów, to nie tylko krajobrazy. To poczucie spokoju, możliwość zwolnienia tempa i wsłuchania się w siebie pośród natury.
„Myślałem, że będzie tu nudno wieczorami” – powiedział Hoang Van Loi, turysta z Hanoi. „Ale potem, siedząc przy piecu opalanym drewnem, popijając wino kukurydziane, słuchając rozmów ludzi, obserwując dzieci bawiące się na ganku, nagle poczułem się jak w domu, jak w czasach sprzed telefonów, kiedy życie nie było tak chaotyczne jak teraz”.
Pani Nguyen Phuong Thao, turystka z Hai Phong, skomentowała: „Podróżowałam do wielu miejsc i noc w Pu Luong zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nie było hałasu samochodów ani oślepiających świateł. Słyszałam świerszcze, czułam zapach dymu unoszącego się z kuchennych ognisk i czułam, jak chłodne powietrze wsiąka w mój koc. Poczułam ulgę na sercu, jakbym nigdy nie miała żadnych zmartwień”.

Przeżyj wrażenia z pływania łódką w Pu Luong.
To, co czyni Pu Luong wyjątkowym, to nie tylko krajobrazy, ale także jego rzadki górski i leśny charakter pośród szybko rozprzestrzeniającej się fali rozwoju turystyki w całym kraju. Mieszkańcy Pu Luong nauczyli się gościnności bez uszczerbku dla swojej tożsamości. Wybierają turystykę na swój własny sposób – powoli, przyjaźnie i w harmonii z naturą. Nie dlatego, że nie mogą zrobić inaczej, ale być może dlatego, że rozumieją, że aby zatrzymać turystów, muszą najpierw zachować duszę tej ziemi.
Nasz przewodnik, pan Le Thanh Van, poprowadził nas przez rozległe pole ryżowe, a następnie szlakiem do Jaskini Nietoperzy. Cała grupa była oczarowana widokiem formacji stalaktytowych, ukształtowanych przez setki milionów lat. Czas zdawał się zatrzymywać na każdej skale i łuku. Pan Van powiedział: „Ta jaskinia, znana również jako Jaskinia Kho Muong, jest domem dla wielu gatunków nietoperzy i jest jedną z najatrakcyjniejszych atrakcji turystycznych w Pu Luong”.
Popołudnie powoli zapadało na zboczach gór, a słońce niknęło za gęstymi bambusowymi gajami. W oddali dym z ognisk rysował cienkie smugi na ciemnym niebie. Na zakręcie ścieżki spotkaliśmy starca prowadzącego krowę do obory. Nie mówił płynnie po wietnamsku, ale uśmiechnął się życzliwie i powiedział zwięźle: „Wielu gości, obfite zbiory ryżu, mieszkańcy wioski są szczęśliwi”. Jego słowa były proste jak ziemniaki czy maniok, a jednak odzwierciedlały istotę tego miejsca – proste, niezachwiane i pełne nadziei.
Stopniowo pojawiają się nowe kwatery prywatne, a betonowe drogi docierają nawet do najbardziej oddalonych wiosek. Ale Pu Luong wciąż porusza się powoli, jakby natura wybierała tu własną ścieżkę. Przewodnik opowiadał, że w zeszłym roku pewna angielska turystka zatrzymała się tu na trzy noce. Ostatniego dnia powiedziała: „Dawno nie czułam się tak spokojnie”. Uśmiechnął się i powiedział: „Dopóki będziemy w stanie utrzymać to uczucie, ludzie zawsze będą tu wracać”.
Popołudnie zstępuje na Pu Luong niczym powolna melodia. Zmierzch rzuca złotą poświatę na tarasowe pola ryżowe. Grupy turystów leniwie wracają po dniu spędzonym na przemierzaniu tarasowych pól, zwiedzaniu jaskiń i zanurzaniu się w bujnej zieleni gór. Po wyschniętych polach kilkoro tajskich dzieci biegnie boso, machając i uśmiechając się do nas. Pośród bezkresnych gór i szumu wiatru w liściach, Pu Luong zaszczepia w sercu coś, czego każdy potrzebuje, ale co staje się coraz rzadsze: poczucie spokoju.
Bui Thai Binh - Nhandan.vn
Źródło: https://nhandan.vn/pu-luong-mua-lua-chin-post886942.html






Komentarz (0)