(Dan Tri) - Niechętnie żegnając się z mieszkańcami Lang Nu, prawie 400 żołnierzy zakończyło półmiesięczne, żmudne poszukiwania ciał pochowanych ofiar.
Pół miesiąca temu wioska Lang Nu (Bao Yen, Lao Cai ) została spustoszona przez straszliwą powódź. Ocaleni mogli jedynie złożyć ręce i modlić się do „świętych dusz” zmarłych, aby wskazały im miejsce pochówku. W tej tragicznej sytuacji setki żołnierzy i policjantów wytrwale przeszukiwało całe miejsce zniszczenia, aby dostarczyć ciała ofiar ich rodzinom (zdjęcie: Ngoc Tan). Podzielili się na wiele grup poszukiwawczych, przewracając każdy kawałek drewna i gruzu w poszukiwaniu ciała ofiary (zdjęcie: Ngoc Tan). Na miejsce zdarzenia wysłano psy Straży Granicznej. Dzięki swoim umiejętnościom tropienia, psy pomogły żołnierzom zlokalizować wiele miejsc, w których znaleziono ciała (zdjęcie: Huu Khoa). Od trzeciego dnia zapach śmierci stał się dla żołnierzy obsesją. Z poczucia odpowiedzialności wobec rodaków, kontynuowali poszukiwania aż do 15. dnia. Łączna liczba znalezionych do tej pory ciał wynosi 53, a 11 osób nadal uznaje się za zaginione (zdjęcie: Ngoc Tan).
Szeregowy Thao Mi Linh (20 lat, żołnierz 98. Pułku, Dywizji 316) został przebity w nogę ostrym gwoździem podczas brodzenia w błocie w poszukiwaniu ciał swoich rodaków. Koledzy udzielili mu pierwszej pomocy i zabrali do szpitala. (Zdjęcie: Huu Khoa - Ngoc Tan). Oprócz wojska nie sposób nie wspomnieć o policjantach, którzy zostali wysłani na miejsce zdarzenia w celu odnalezienia ciała ofiary (zdjęcie: Ngoc Tan). 300 żołnierzy Dywizji 316, kilkudziesięciu strażników granicznych i psów tropiących przebywało w Lang Nu przez pół miesiąca. Przeszukali każdy metr kwadratowy na miejscu zdarzenia, wyciągając z błota dziesiątki kolejnych ciał (zdjęcie: Huu Khoa). Po każdej zmianie żołnierze zbierają się w domu na palach ludu Lang Nu, aby zjeść posiłek i odpocząć (zdjęcie: Ngoc Tan). „Powinniście położyć się na matach, nie opierajcie się o worki z ryżem, bo was plecy będą swędzieć” – podbiegł właściciel domu, aby im przypomnieć, ale trzej żołnierze nadal twardo spali (zdjęcie: Ngoc Tan).
Widząc prowizoryczne schronienie żołnierzy, mieszkańcy Lang Nu wzruszyli się do łez. „Pod domem na palach jest miejsce tylko do hodowli zwierząt, a nie do jedzenia czy spania. Idźcie na górę, żeby odpocząć” – powiedziała pani Hoang Thi Va (właścicielka), jakby namawiając. 18-20-letni żołnierze byli zmęczeni po godzinach brodzenia w błocie. Po obiedzie położyli się, żeby się zdrzemnąć, tuż pod domem na palach (zdjęcie: Ngoc Tan). Wielu mieszkańców wioski Lang Nu rozpłakało się w dniu, w którym pożegnali żołnierzy wracających do swoich jednostek. Według przedstawiciela dywizji, najbardziej bolesnym faktem dla oficerów i żołnierzy jest to, że wciąż nie odnaleziono ciał ich rodaków (zdjęcie: F316). Pełne łez pożegnanie żołnierzy i dzieci Lang Nu (zdjęcie: F316).
Wczesnym rankiem 10 września w wiosce Lang Nu (gmina Phuc Khanh, dystrykt Bao Yen, prowincja Lao Cai) doszło do gwałtownej powodzi, która pochłonęła prawie 40 domów. Do 24 września potwierdzono śmierć 56 osób, a 11 nadal uznawano za zaginione. Po wycofaniu się z wioski 300 żołnierzy Dywizji 316 i Straży Granicznej, lokalna armia, licząca blisko 200 osób, kontynuowała poszukiwania pozostałych ofiar.
Komentarz (0)