![]() |
Arsenal kontynuował zwycięstwo po stałym fragmencie gry. |
Mikel Arteta i jego drużyna są w szczytowej formie. Sześć zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach, w połączeniu z solidną obroną, czynią ich obecnie najbardziej budzącą postrach drużyną w Anglii. Crystal Palace z kolei przyjeżdża na Emirates Stadium z rozczarowującą serią, wygrywając tylko jeden z ostatnich siedmiu meczów.
Jednak derby Londynu nigdy nie są łatwe. Arsenal rozpoczął mecz powoli, długo utrzymywał się przy piłce, ale nie udało mu się wypracować wyraźnej przewagi. Dopiero w 39. minucie remis został przełamany.
Po dośrodkowaniu Declana Rice'a obrona Palace zgubiła piłkę i wybiła ją, a Eze – jakby wybraniec losu – posłał groźny półwolej, strzelając swojego pierwszego gola w koszulce Arsenalu przeciwko swojej byłej drużynie. Całe Emirates eksplodowało, ale Eze tylko lekko się uśmiechnął, nie świętując.
W drugiej połowie Arsenal grał solidnie, skupiając się na utrzymaniu rytmu gry, a nie na pressingu. Największa szansa należała do Gabriela, gdy brazylijski pomocnik uderzył głową w poprzeczkę w 50. minucie. Z drugiej strony Palace próbowało się bronić, ale było kompletnie bezradne wobec szczelnej defensywy czołowej drużyny. Nie oddało nawet jednego celnego strzału.
Statystyki Arsenalu pokazują, że stworzyli oni zaledwie 1,08 oczekiwanej liczby bramek (xG), ale Palace wypadło gorzej z wynikiem 0,47 xG – co wyraźnie odzwierciedla zaciętą, zdyscyplinowaną grę. Był to również piąty z rzędu czysty rachunek Kanonierów.
Skromne zwycięstwo, ale niezwykle cenne w kontekście porażek Manchesteru City i Liverpoolu w tej rundzie. Arsenal nadal prowadzi w tabeli z 4-punktową przewagą nad drużyną pokonującą, potwierdzając tym samym ducha kandydata do mistrzostwa, który nie musi być zbyt dobry, a jedynie wystarczająco opanowany, by wygrać.
Źródło: https://znews.vn/arsenal-thang-tran-thu-7-lien-tiep-post1597225.html







Komentarz (0)