Niedawno pan VML – właściciel konta na Facebooku z prawie 150 000 obserwujących – podzielił się historią o tym, jak „został wyrzucony z restauracji, bo poruszał się na wózku inwalidzkim”, wywołując poruszenie w mediach społecznościowych. Po 3 dniach post zebrał 48 000 interakcji, ponad 26 000 komentarzy i tysiące udostępnień.
Oprócz dzielenia się opiniami i wyrażania współczucia, wiele osób również „atakowało” pana L. na Facebooku i Zalo, używając wulgaryzmów.
Co powiedział właściciel restauracji pho?
Według relacji, w południe 11 stycznia pan L. udał się z dziewczyną na wózku inwalidzkim do restauracji serwującej pho w Hanoi . Ponieważ wózek był ciężki, a restauracja miała tylko schody, jego dziewczyna weszła do środka i poprosiła obsługę o wniesienie go po schodach. Pan L. powiedział, że obsługa wyszła i powiedziała: „W naszej restauracji nie ma personelu, który mógłby wnieść kogoś takiego jak ty”, więc on i jego dziewczyna poszli do innej restauracji.
Druga restauracja serwująca pho, w której pan L. stwierdził, że właściciel był bardzo surowy, gdy obsługiwał klientów na wózkach inwalidzkich
„Poszliśmy do znanej restauracji z kurczakiem pho i jedliśmy jak zwykle. Miejsca były małe, więc L. wcisnął się trochę bliżej siedzenia właścicielki. Wstała gwałtownie i zbeształa obsługę: »Kto pozwolił temu facetowi tu jeść?«. Obsługa odpowiedziała: »Często tu jada i zazwyczaj tak siedzi«. Jeszcze bardziej się podekscytowała i powiedziała: »Jeśli nie mogę niczego sprzedać, to będę stał«” – napisał na swojej stronie.
Dziennikarze Thanh Nien udali się do drugiej restauracji serwującej pho, o której pan L. wspomniał w artykule, w południe 15 stycznia. Po prawie godzinnym oczekiwaniu z powodu dużej liczby klientów właściciel restauracji potwierdził, że pan L. i jego dziewczyna przyszli do restauracji 11 stycznia.
Pani TTT (73 lata, właścicielka restauracji pho) powiedziała, że to restauracja, którą opuścili jej rodzice, a obecnie prowadzą ją wspólnie jej cztery siostry. W południe 11 stycznia pani T. przygotowywała się do zmiany dyżuru, gdy dziewczynka wepchnęła pana L. na wózku inwalidzkim do restauracji i zamówiła dwie miski pho.
Właściciel wskazał na miejsce pana L., gdy ten przybył do restauracji.
„Powiedziałam mojemu dziecku na wózku inwalidzkim, żeby usiadło po drugiej stronie, żeby było więcej miejsca i po prostu napiło się szklanki wody. Nic nie powiedział, a mój personel powiedział, że może wejść. Zapytałam, gdzie usiąść, jeśli chce wejść, i wskazali mi to miejsce. Właśnie stawiałam wagę, żeby zważyć towar, więc powiedziałam: «Jest tak ciasno, jak mogę tu usiąść? Przepraszam, że teraz jest cicho, ale rano, kiedy jest dużo klientów, nie mogę nic sprzedać, siedząc w ten sposób, mogę tylko zanieść jedzenie do pobliskiej kawiarni» – powiedziała pani T.
Według pani T., kazała następnie personelowi odsunąć stolik, żeby pan L. i jego dziewczyna mogli usiąść i zjeść. „Nie chciałam go przeganiać. Często jadał obiady z moją synową, a ja wciąż byłam zadowolona. Kiedy wychodziłam, kazałam mu to posprzątać, żeby mógł wyjść. Jestem stara, gdybym nie traktowała klientów dobrze, nie byłoby ich tak wielu. Pracowałam bez przerwy. Po tym, jak skończyli jeść, zapłacili 110 000 VND” – powiedział właściciel restauracji.
Reporter zapytał: „Czy powiedziałaś: „Kto zaprosił tę osobę, żeby tu jadła?”, właścicielka restauracji serwującej pho potwierdziła, że nie powiedziała „tę osobę”, lecz jedynie: „Następnym razem usiądźcie po drugiej stronie, żeby było więcej miejsca”.
Dlaczego na plakacie nie podano nazwy restauracji?
Pan L. powiedział, że to był stały sklep, który on i jego dziewczyna często odwiedzali. Zazwyczaj, gdy przychodził, młoda kobieta była bardzo gościnna i pozwalała im usiąść z przodu sklepu dla wygody, ale w dniu incydentu sprzedawczynią była starsza kobieta.
Pan L. powiedział, że jest skłonny sprawdzić kamerę, porównać i potwierdzić, że to, co udostępnił, jest prawdą.
Pan L. wyjaśnił, że właściciel sklepu powiedział mu, żeby poszedł coś zjeść do kawiarni obok, ale on i jego dziewczyna odmówili, ponieważ oboje mieli później umówione spotkanie na kawę, więc nie chcieli już pić i chcieli tylko zjeść pho.
Autor posta dodał również, że ma szczerą nadzieję, że ta informacja wkrótce zostanie zweryfikowana. Od samego początku opublikował artykuł i postanowił nie ujawniać nikomu informacji, dlatego nie nagrał filmu jako dowodu. „Jeśli nie napiszę nazwy restauracji, zostanie mi zarzucona nieprzyzwoita treść, ale jeśli publicznie ją podam, nie mając dowodów, zostanę oskarżony o zniesławienie. Gwarantuję, że to, co publikuję w mediach społecznościowych, jest prawdą i ponoszę pełną odpowiedzialność prawną za podane przeze mnie informacje” – zapewnił.
Odpowiadając na pytanie reportera o twierdzenie właścicielki restauracji pho, że nie użyła „tego słowa”, pan L. powiedział, że jest gotów porównać i sprawdzić kamerę, jeśli restauracja ją udostępni. „Postawa właścicielki restauracji tego dnia była naprawdę surowa” – wyraził.
W rozmowie z Thanh Nienem po południu 15 stycznia, urzędnik Departamentu Informacji i Komunikacji w Hanoi poinformował, że jednostka była świadoma informacji krążących w mediach społecznościowych od kilku dni i prowadzi dochodzenie w tej sprawie, starając się ją wyjaśnić. Gdy tylko informacje będą dostępne, jednostka przekaże je prasie.
Link źródłowy
Komentarz (0)