O godzinie 4 rano 16 sierpnia młodzi ludzie w Ho Chi Minh City czekali w długich kolejkach przed centrum handlowym, aby „polować” na Labubu – zdjęcie: NGUYEN HOANG TUAN
Pani Bich powiedziała, że jej córka jest w piątej klasie. Widząc informacje o „króliczym potworze”, który wzbudza poruszenie w internecie, była bardzo zafascynowana i chciała mieć takiego. Dlatego postanowiła spędzić cały dzień, zabierając córkę na „polowanie” na pierwszego Labubu.
Labubu to zabawka artystyczna zaprojektowana w 2015 roku przez artystę z Hongkongu, Kasinga Lunga. Inspiracją do jej powstania był potwór o ostrych zębach z mitologii nordyckiej. Od około dwóch miesięcy ta zabawka wywołuje szaleństwo w internecie, doprowadzając do sytuacji, w których „wyprzedano” wszystkie egzemplarze.
W centrum handlowym w Dystrykcie 7 niektóre produkty powrócą na półki 15 sierpnia w pierwotnych cenach. Dlatego wielu młodych ludzi pojawiło się wcześniej, aby kupić Labubu.
Według śledztwa reportera, w Ho Chi Minh City od świtu w kolejce stało około 500 osób.
Niektórzy zrobili sobie drzemkę przed otwarciem.
„W internecie widziałam ludzi sprzedających go w różnych cenach: 700 000 VND, 900 000 VND, a nawet ponad milion VND. Kiedy przyjechałam tu, żeby kupić go bezpośrednio, cena wynosiła zaledwie 380 000 VND” – powiedziała Phuong Anh (córka Bich). Siedząca obok niej, Bich powiedziała, że od wczoraj do dziś cena za taksówkę za 4-5 kursów jest równa cenie zakupu Labubu na mieście. Ponieważ kocha swoją córkę, musiała jej dogodzić.
Bich i jej matka otrzymały od ochroniarza numer do zakupu towarów i czekały do otwarcia sklepu o 9:00. Każdy numer pozwalał na zakup tylko dwóch losowych produktów. Bich nadal obawiała się, że przyjdzie później, mimo że miała numer w ręku, i nadal nie będzie mogła nic kupić. Dzień wcześniej wiele osób twierdziło, że przyszło już o 2:00 w nocy, ale i tak wyszło z pustymi rękami.
Tymczasem pierwsze 20 osób, które przybyły, mogło kupić, co tylko chciały, bez obawy przed „wyprzedaniem”. Nguyen Thi Tuyet Huong (30 lat, z dystryktu Binh Tan) czuła się szczęśliwa, że znalazła się w tej grupie. W tym celu, ona i jej siostrzeniec rozłożyli plandekę, żeby spać w centrum handlowym od wczoraj, od godziny 18:00.
„Byliśmy dopiero na końcu pierwszej dwudziestki. Wiele osób czekało w kolejce od 15:00 do 16:00 poprzedniego popołudnia” – powiedziała.
Rodzina pani Tuyet Huong miała szczęście znaleźć się w „czerwonym pudełku”. To pudełko jest przeznaczone dla 20 osób, które najwcześniej się zgłoszą i mogą swobodnie kupować Labubu według własnego uznania, nie martwiąc się o brak towaru.
Według niej, oczekiwanie było bardzo męczące. Kupowała jedzenie, wentylatory, plastikowe plandeki… z wyprzedzeniem, żeby „rozbić obóz” tuż przy centrum handlowym. Jeśli chciała skorzystać z toalety, prosiła kogoś o przytrzymanie jej miejsca, żeby mogła zajrzeć do pobliskich sklepów spożywczych. Nie mogła spać całą noc z powodu hałasu i mdłości. Spacerowała, żeby się zrelaksować, rozmawiała z ludźmi czekającymi… Czasami nawet siadała i grała w karty, żeby się nie nudzić.
Zapytana, dlaczego kocha Labubu, pani Huong odpowiedziała, że jej młodsza siostra jest niezwykle zauroczona tym „króliczym potworem”. Uważa również, że Labubu jest uroczy i popularny, dlatego chce „podążać za trendem”. „Jeśli masz takiego, będziesz chciała kupić kolejnego” – powiedziała.
Tymczasem Le Thi Yen Nhi (26 lat, dystrykt Hoc Mon) i 3 członków rodziny na zmianę szukali jedzenia, korzystając z toalety… wszędzie. Mieli nadzieję „upolować” 5-6 zwierząt i zabrać je do domu, aby czas spędzony w kolejce z poprzedniej nocy nie poszedł na marne.
„W dzisiejszych czasach jest mnóstwo podróbek, nie wspominając o tym, że cena tego przedmiotu jest mocno zawyżona. Moja rodzina przyjechała więc tutaj z nadzieją, że uda jej się kupić przyzwoitą ilość” – powiedziała.
Yen Nhi powiedziała, że atmosfera przed centrum handlowym od nocy do wczesnego rana była bardzo ożywiona. Pomimo zmęczenia, wszyscy byli bardzo podekscytowani. Młodszy brat Nhi, który jest dopiero w czwartej klasie, również dołączył do tej zakupowej bitwy, ponieważ jest zafascynowany Labubu.
Mai Duy Minh Khang (29 lat, z Da Lat) powiedział, że on i jego żona przyjechali tu wcześnie autobusem, ale nie mogli spać, bo przejeżdżające ciężarówki były zbyt głośne.
„Mój mąż i ja musimy tu mieszkać, bo nie mamy gdzie mieszkać. Ale musimy się z tym pogodzić, bo kupowanie tutaj jest o wiele tańsze niż przez pośrednika. Mam już osiem w domu i kilka, które jeszcze nie zostały „rozpakowane”. Tym razem mamy nadzieję upolować Labubu ver 2 w ładnych pastelowych kolorach lub chryzantemę Labubu. Nieważne, jak ciężko będzie, wytrzymam, żeby zaspokoić moją pasję” – powiedział.
Source: https://tuoitre.vn/gioi-tre-cam-trai-xuyen-dem-xep-hang-va-vat-cho-mua-labubu-2024081610403951.htm






Komentarz (0)