
John Williams – Zdjęcie: Lucasfilm Ltd. & ™
Od tajemniczej melodii niczym magiczny dzwonek rozpoczynającej każdy film o Harrym Potterze, po akompaniament przypominający małe kroki stąpającego pewnie po matach tatami w Wyznaniach gejszy, od bohaterskiej muzyki, która rozbrzmiewa, gdy Superman nadlatuje niczym zbawiciel, by uratować dziewczynę spadającą z dużej wysokości, po ciepłe i radosne melodie nocy wigilijnej w filmie Kevin sam w domu... – każdy musi po prostu skomponować jeden z tych utworów muzycznych, aby był niezapomniany.
Ale John Williams skomponował wszystkie te piosenki i niezliczoną ilość innych, zarówno w kinie, jak i poza nim.
Podsumowując tak bogatą karierę w zaledwie 100-minutowym dokumencie, „Muzyka Johna Williamsa” Laurenta Bouzereau (2024) z pewnością nie jest w stanie objąć wszystkich ważnych dzieł najwybitniejszego żyjącego kompozytora filmowego (było ich zdecydowanie zbyt wielu). Daje nam jednak przynajmniej pojęcie o tym, jak człowiek mógł przejść od jednego szczytu do drugiego.
Muzyka Johna Williamsa Zwiastun - Disney+
Talent? Oczywiście, był geniuszem, ale to nie wystarczyło. Historia rodzinna? Poza tym jego ojciec był muzykiem w Hollywood, ale niezbyt znanym.
Czy to było szczęście? Sam John Williams skromnie skinąłby głową i powiedziałby nam, że owszem, miał szczęście; ale jako widzowie wiemy, że to coś więcej. A odpowiedź leży w niczym innym, jak tylko ciężkiej pracy, mnóstwie ciężkiej pracy.
Na początku swojej kariery muzycznej John Williams rzadko odrzucał oferty, nawet te najmniejsze.
Johna Williamsa znamy dziś jako kompozytora najsłynniejszej muzyki filmowej wszech czasów, takiej jak „Gwiezdne wojny” czy „Lista Schindlera”, ale czy wiemy coś więcej o mało znanym Johnie Williamsie, pianiście, który grał na fortepianie w wielu hollywoodzkich produkcjach, od klasyków takich jak „Śniadanie u Tiffany’ego”, „Zabić drozda”, „Garsoniera” po całkowicie zapomniane filmy?
Czy znamy Johna Williamsa, który komponował muzykę do przeciętnych produkcji telewizyjnych, bezmyślnych sitcomów mało znanych reżyserów, do tego stopnia, że poprzedni kompozytor doradził mu kiedyś, by porzucił przemysł filmowy, jeśli nie chce zatracić się w tej komercyjnej muzyce?
A czy znamy Johna Williamsa, którego kiedyś małe studio poprosiło o napisanie muzyki do filmu dokumentalnego o wybrzeżu Kanady i który się zgodził?
Po prostu zdumiewa fakt, że ten kompozytor właśnie ukończył muzykę do „Parku Jurajskiego”, która poruszała najbardziej niewinne i pełne przygód aspekty dzieciństwa. Właśnie ożywił gigantyczne dinozaury poprzez muzykę i natychmiast zaczął komponować do najlepszego filmu o ludzkości w czasie II wojny światowej – „Listy Schindlera”.
Ale nie myślcie, że zrobił to tylko ze względu na swój naturalny talent. Te piosenki są efektem życia wypełnionego nieustanną pracą, nieustannym zasiewaniem, czy to na żyznych, czy jałowych ziemiach.
Zakres twórczy Williamsa był tak szeroki, ponieważ uważał, że w sztuce nigdy nie ma rozróżnienia na to, co wysokie, i to, co niskie.
Potrafi zgodzić się na komponowanie muzyki do filmów, które inni uważają za okropne. Potrafi komponować muzykę dla stacji takich jak ESPN, ale jednocześnie pisze najbardziej wymagające, eksperymentalne koncerty dla solistów.
Najnowszy materiał z filmu „Muzyka” Johna Williamsa powstał w 2023 roku. W tym samym roku Williams ogłosił, że po piątym filmie o Indianie Jonesie odejdzie na emeryturę i skupi się wyłącznie na muzyce orkiestrowej. Później jednak zmienił zdanie, mówiąc, że chce zostać w Hollywood przez kolejne 10 lat, aż do stu lat.
Fani Williamsa, nie martwcie się. John Williams ma zaledwie 93 lata, a mimo to każdego ranka siedzi przy biurku i pisze muzykę.
Źródło: https://tuoitre.vn/john-williams-thien-tai-hay-no-luc-20250706084928776.htm






Komentarz (0)