![]() |
Palmeiras wygrało 4-0 po porażce w pierwszym meczu różnicą 3 bramek. |
„Szalona noc w Sao Paulo” – napisał ESPN . „Palmeiras zaliczył jeden z najbardziej spektakularnych powrotów w historii Copa Libertadores”.
W obliczu ogromnej presji powrotu na własny stadion, Allianz Parque, trener Abel Ferreira i jego drużyna przystąpili do meczu z nastawieniem, że nie mają nic do stracenia. Po nieco ponad pół godzinie gry Ramon Sosa i Bruno Fuchs strzelili gole, rozpalając nadzieję, która zdawała się już zagasnąć w trzykrotnych mistrzach Ameryki Południowej.
W drugiej połowie Palmeiras zaszalało jak burza. Gwiazda Raphael Veiga błyszczał, zdobywając dwa gole w 68. i 82. minucie, przypieczętowując zwycięstwo 4:0 i tym samym dramatyczny powrót na boisko, wygrywając w dwumeczu 4:3.
To zwycięstwo oznacza, że Palmeiras po raz czwarty w ciągu sześciu lat wraca do finału Copa Libertadores, co jest dowodem niesamowitej dominacji Brazylii w południowoamerykańskiej piłce nożnej. Zieloni wygrywali w 1999, 2020 i 2021 roku, a teraz mają szansę dodać czwarty tytuł do swojej imponującej kolekcji.
Przeciwnikiem Palmeiras w finale, który odbędzie się 30 listopada na Monumental Stadium (Lima, Peru), będzie Flamengo, które pokonało Racing Club (Argentyna) 1:0 w dwumeczu. Warto zauważyć, że Flamengo musiało grać przez większość drugiej połowy meczu rewanżowego z jednym zawodnikiem mniej, ale i tak uparcie utrzymywało wynik.
Finał Copa Libertadores 2025 będzie niczym brazylijska wojna domowa – znany scenariusz odzwierciedlający dominację klubów samby, co sprawiło, że w 8 z ostatnich 9 sezonów prestiżowy tytuł należał do kraju artystycznego futbolu.
Źródło: https://znews.vn/man-nguoc-dong-dien-ro-o-cup-nam-my-post1598709.html







Komentarz (0)