Sancho opuścił MU z determinacją, by ponownie znaleźć się w koszulce Aston Villi. Ale teraz ten wybór okazał się ślepą uliczką. Z osoby, która miała być przełomem w ataku, Sancho stał się zapomnianym nazwiskiem na liście rezerwowej trenera Unaia Emery'ego.
W momencie podpisywania kontraktu Villa Park wydawała się ziemią obiecaną. Sancho pokładał ufność w historii odrodzenia Rashforda, w radach przyjaznego otoczenia, w możliwości powrotu do europejskich pucharów. Ale piłka nożna nigdy nie kieruje się prostymi kalkulacjami. To, co sprawdzało się u innych, niekoniecznie musiało sprawdzić się u niego.
Brutalna rzeczywistość dała o sobie znać już na samym początku. Sancho nie zagrał w tym sezonie w Premier League w pierwszym składzie. W sumie rozegrał w tym turnieju zaledwie 88 minut, wchodząc na boisko jedynie z ławki rezerwowych. We wszystkich rozgrywkach były gwiazdor Borussii Dortmund znalazł się w wyjściowym składzie zaledwie 3 razy. Przykre statystyki pokazują, że rola Sancho w Aston Villi jest znacznie bardziej ograniczona, niż początkowo zakładano.
Powrót Emiliano Buendii przyczynił się do wygnania Sancho na ławkę rezerwowych. Sześć występów w wyjściowym składzie i cztery gole – w tym wspaniały gol w październiku – sprawiły, że Buendia stał się preferowanym wyborem na lewym skrzydle. I tam właśnie czekał Sancho.
Oprócz Buendii, Emery powierzył również Morganowi Rogersowi i Johnowi McGinnowi grę na pozostałych dwóch pozycjach ofensywnych, co jeszcze bardziej zmniejsza szanse Sancho na grę. Z zamkniętą szansą na powrót do MU, 25-latek stoi przed trudnym wyborem. Musi cierpliwie czekać na cud w Villi lub znaleźć sposób na odejście w styczniu 2026 roku.
Jeśli nie dojdzie do żadnych zmian kadrowych ani nieoczekiwanych kontuzji, Sancho będzie musiał nadal siedzieć na ławce rezerwowych na Villa Park.
Źródło: https://znews.vn/sancho-vo-mong-post1605216.html






Komentarz (0)