Vietnam.vn - Nền tảng quảng bá Việt Nam

Banh xeo w deszczowy dzień

Na zewnątrz znowu padał deszcz. W zimnym, wilgotnym powietrzu wspomnienia powracały falą wraz z zapachami. To był zapach starej kuchni, zapach dymu i zapach... banh xeo.

Báo Đắk LắkBáo Đắk Lắk16/11/2025

Pamiętam starą kuchnię mojej mamy. Mała kuchnia była zadymiona, ściany pokryte sadzą od lat palenia drewnem. W deszczowe dni, gdy chłód sączył się przez każdą szparę w drzwiach, kuchnia stawała się najcieplejszym miejscem. Mama i siostry ciężko pracowały przy piecu węglowym, obok miski z mąką ryżową, zmieszaną z odrobiną kurkumy, aby uzyskać żółty kolor, i posypaną zielonym szczypiorkiem. Obok leżała garść kiełków fasoli i posiekanej główki dymki, czasami zastępowanej poszatkowanym maniokiem.

I wtedy rozległ się uwodzicielski dźwięk „skwierczenie… skwierczenie…”.

Złociste, chrupiące naleśniki są pyszne w deszczowe dni.

To był dźwięk mojej mamy nabierającej łyżką ciasto do małej, rozgrzanej żeliwnej (lub grubej żeliwnej) foremki, z kawałkiem tłustego mięsa, odrobiną oleju arachidowego lub kokosowego. Ten „syczący” dźwięk był dla mnie jeszcze bardziej ekscytujący niż odgłos deszczu za oknem.

W przeciwieństwie do dużych, cienkich naleśników z Południa, rozsmarowywanych cienko na dużej patelni, naleśniki z regionu Centralnego są małe i mieszczą się na dłoni. Doskonale odzwierciedlają one drobiazgową, staranną, a zarazem niezwykle bogatą osobowość mieszkańców regionu Centralnego. Sos rybny musi być czystym sosem rybnym lub sosem rybnym utartym z chili, czosnkiem, cytryną i cukrem, zmieszanym z aromatycznym zapachem oleju wypełniającego przestrzeń.

Pora deszczowa przynosi również wyjątkowe produkty. Pamiętam, jak wczesnym rankiem mój ojciec zakładał swój stożkowaty kapelusz i szedł do ogrodu, na pola, a darami, które przywiózł, były uszy grzyba phan (mieszkańcy krainy Nau nazywają go grzybem phan, grzyb ten wyrasta z ziemi dopiero po pierwszych deszczach sezonu, pulchny, słodki, chrupiący) i pachnące kwiaty. Tego dnia, kiedy poszedł na głębokie pole, było tam mnóstwo świeżych, chrupiących krewetek słodkowodnych. Czasami moja mama chodziła na targ i kupowała garść kalmarów wielkości palca…

Wszystkie produkty pól, morza, nieba i ziemi w ten deszczowy dzień mieszają się w liściach banh xeo... Czasami w ubogiej wiejskiej kuchni stosuje się jedynie skorupki banh xeo, samą mąkę z olejem i tłuszczem, bez żadnych "nadzień" ani "przypraw", ale mimo to jest to pyszne danie!

Mama zręcznie przykryła garnek, skwierczenie stopniowo cichło, ustępując miejsca aromatycznemu aromatowi. Siedzieliśmy z braćmi wokół ognia, nie spuszczając wzroku z dłoni mamy. A kiedy pierwszy złocisty, chrupiący placek został wyjęty, cmokaliśmy i głośno pociągaliśmy nosem.

Banh xeo najlepiej smakuje na ciepło. Najsmaczniejsze jest jedzenie go prosto z foremki, gdy para jeszcze się unosi, w kuchni.

Chłód deszczu został odepchnięty przez ciepłe chrapanie. Cała rodzina zebrała się razem, jedząc, rozmawiając i śmiejąc się. Gorący banh xeo w deszczowy dzień nie tylko rozgrzał głodny żołądek, ale i duszę. To była więź miłości, prosta, a zarazem silna.

Tak właśnie dawniej wyglądało Banh Xeo. To było danie pełne oczekiwania, spotkania przy ognisku.

Obecnie banh xeo stało się popularnym daniem. Można je jeść o każdej porze i w każdym miejscu. Od ulicznych straganów po luksusowe restauracje, istnieje wiele rodzajów: sajgońskie banh xeo, zachodnie banh xeo, banh xeo z krewetkami..., a nadzienia są również bardziej zróżnicowane. Ciasto przygotowuje się na kuchenkach gazowych i elektrycznych, szybko i wygodnie.

Wygoda czasami wywołuje w nas nostalgię.

Dziś po południu znowu padał deszcz. Siostry zawołały się nawzajem, żeby zebrać się w prowizorycznej kuchni za biurem i upiec naleśniki, bo przyjaciele przywieźli krewetki i kalmary znad morza do górskiego miasteczka. Pracując daleko, nagle zapragnęłam naleśnika w deszczowy dzień. Pragnęłam nie tylko chrupiącego, tłustego smaku, ale także ciepłej atmosfery w deszczowy dzień.

Kultura kulinarna nie jest daleko, jest obecna w kuchni każdej rodziny. Zachowanie i promowanie tożsamości kulturowej nie zawsze jest wielkim wyzwaniem. Czasami wystarczy po prostu w deszczowy dzień, zamiast dzwonić po fast food, pójść do kuchni i zaprosić całą rodzinę lub przyjaciół, żeby się zebrali.

A potem znów rozbrzmiewa dźwięk "xèo... xèo...", niosąc ze sobą strumień wspomnień, a w ten sposób miłość i kultura są zawsze zachowane, ciepłe i nienaruszone, jak gorący naleśnik w deszczowy dzień...

Source: https://baodaklak.vn/van-hoa-du-lich-van-hoc-nghe-thuat/202511/banh-xeo-ngay-mua-3be17b1/


Tag: kuchnia

Komentarz (0)

No data
No data

W tym samym temacie

W tej samej kategorii

Oglądanie wschodu słońca na wyspie Co To
Wędrując wśród chmur Dalatu
Kwitnące pola trzciny w Da Nang przyciągają mieszkańców i turystów.
„Sa Pa of Thanh land” jest mgliste we mgle

Od tego samego autora

Dziedzictwo

Postać

Biznes

Piękno wioski Lo Lo Chai w sezonie kwitnienia gryki

Aktualne wydarzenia

System polityczny

Lokalny

Produkt