Jako inżynier z 30-letnim doświadczeniem pracy na najbardziej prestiżowym uniwersytecie w Stanach Zjednoczonych, Stanford, oraz w wiodących firmach technologicznych, takich jak Thermo Scientific i Agilent Technologies, a także uczestniczący w wynalezieniu niektórych aspektów nowoczesnej technologii spektrometrii masowej... Pan Henry Bui (dyrektor generalny centrum testowego Hoan Vu) postanowił porzucić wszystko i wrócić do Wietnamu z jednego powodu: aby pomóc Wietnamczykom w spożywaniu zdrowej żywności.
Po 16 latach działalności Hoan Vu kontroluje 50 000 ton miodu rocznie eksportowanego do USA, ponad 3000 partii smoczego owocu na rynkach światowych, w tym 2700 partii smoczego owocu rocznie eksportowanych do UE.
Oprócz rynku krajowego, pan Henry Bui otrzymywał również prośby o uwierzytelnienie towarów przed ich eksportem z takich krajów jak Tajlandia, Korea, USA, Argentyna, Indie...
Mało kto wie, że aby osiągnąć powyższy sukces, Amerykanin wietnamskiego pochodzenia musiał pokonać wiele trudności.
Na początku września reporter Dan Tri spotkał się z panem Henrym Bui. W laboratorium odbył się specjalny wywiad, podczas którego indeksy i informacje o wietnamskim eksporcie marakui były nadal przekazywane do Europy.
Cześć! Wietnamczycy zawsze powtarzają, że Ameryka to jeden z najbardziej wymagających rynków na świecie . Z perspektywy eksperta z laboratorium oceniającego jakość produktów rolnych eksportowanych do Ameryki, czy uważasz, że jest to łatwy, czy trudny rynek?
- O mój Boże! W rzeczywistości Ameryka i Europa to bardzo wyluzowane kraje.
Szanują sprzedawców, zamówienia i firmy eksportujące towary, które chcą wwieźć do ich kraju. O ile określimy cel ich wykorzystania i jasne specyfikacje, sprawa jest prosta.
Pytanie brzmi, czy będziemy w stanie w pełni sprostać ich wymaganiom.
Wcześniej wiele wietnamskich produktów rolnych nadal było objętych ostrzeżeniami przy eksporcie za granicę. Co o tym sądzisz?
- Obecnym problemem jest to, że niektórzy Wietnamczycy wciąż mają niejednoznaczne poglądy na temat uczciwości.
Gdyby Europa początkowo kontrolowała tylko niewielki odsetek, 5% lub 10%, moglibyśmy łatwo sobie na to pozwolić i pomóc całej branży uzyskać aprobatę. Ale kiedy nasz kraj eksportuje dużą ilość, Europa podnosi poziom kontroli do 50%, a potem do 60%, a kiedy wykryte zostaną zanieczyszczenia, natychmiast zamykają całą branżę.
Musisz zrozumieć, że Wietnam jest taki sam. Jak możesz po prostu wyrzucić własne śmieci przed czyimś domem? Do Europy łatwo się dostać, ale bariery techniczne są tam niezwykle wysokie – czy uda ci się je pokonać, czy nie, to już inna historia.
W związku z tym pod koniec 2018 r., gdy na dużych owocach pitai odkryto zanieczyszczenia, Europa wprowadziła zakaz importu do Wietnamu, co natychmiast wywołało kryzys.
Proces ponownego rozpatrzenia trwa 4 dni. Jeśli dokumenty nie zostaną odpowiednio przygotowane, koszty ich sprowadzenia do Wietnamu wzrosną i doprowadzą do bankructwa.
W tamtym czasie zgłaszało się do nas mnóstwo klientów. Nie interesowało ich, czy sprawdziliśmy poprawnie, czy nie, po prostu prosili nas o ponowne sprawdzenie, jeśli wynik był negatywny.
Był nawet partner, który pięć razy przyniósł próbki smoczego owocu do inspekcji i za każdym razem nie zdał. Za szóstym razem, aby móc wyeksportować towar, byli skłonni poprosić mnie o „pokrycie kosztów”.
Jak zareagował w tej sytuacji?
- Jeśli chcesz mieć łatwo, idź gdzie indziej - odpowiedziałem.
Zdarzył się przypadek, w którym odkryłem przedsiębiorcę, który wykorzystywał chińskie towary podszywające się pod towary wietnamskie do eksportu. Powiedziałem mu wprost: „Robiąc to, niszczysz cały sektor rolny ”.
Eksportujemy tysiące partii, dla długoterminowego rozwoju Wietnamu, a nie tylko jednorazowo!
Obiecuję, że jeśli przejdziemy ten test, będziemy mogli wjechać do krajów na całym świecie.
Ale Hoan Vu się myli, ale jeśli źle to zmieszasz, co doprowadzi do niezadowalających rezultatów, nie mam sposobu, żeby cię uratować. Nie chcę nikomu utrudniać życia, chcę tylko pomóc, ale jak mogę pozwolić, żeby produkty niskiej jakości przeszły?
W ciągu następnego tygodnia całe nasze laboratorium szybko rozwiązało problemy prawne, wysyłając wszystkie dokumenty do Europy, aby firmy mogły je wykorzystać jako standardy. Sprawdziliśmy każdy pojemnik pod kątem bezpieczeństwa żywności.
Ósmego dnia z Europy nadeszła wiadomość, że wietnamski smoczy owoc może być nadal eksportowany. Całe laboratorium objęło się i płakało z radości.
Bo wiecie co? Ponieważ liczby, które podajemy, są dokładne do pięciu miejsc po przecinku i dokładnie pokrywają się z wynikami kontroli w Europie.
Panie, jak ważna jest dokładność, nawet do najmniejszej liczby, w umożliwieniu eksportu wietnamskich produktów rolnych za granicę?
- „Jaki procent przesyłek by was uszczęśliwił?” - zapytałem inżynierów o to samo, gdy pierwszy raz wróciłem do Wietnamu.
„95%” – odpowiedzieli chórem.
„Przegraliśmy 95%” – odpowiedziałem ku zdziwieniu wszystkich.
Próbujesz obliczyć, że na 100 zamówień, według indeksu 95%, 5 zamówień zostanie utraconych. Wystarczy pomnożyć to przez ilość 50 000 ton, jaką Hoan Vu produkuje za każdym razem, ile to będzie, i pomnożyć to przez cały wietnamski przemysł rolny?
Każdego roku eksportujemy 200 przesyłek, ale jeśli 6 lub 7 przesyłek nie zostanie zrealizowanych, stowarzyszenie je zablokuje, a firma straci pieniądze. Co więcej, proces importu powrotnego do Wietnamu zwiększa koszty stukrotnie. Dlatego mówienie o 95% przesyłek, które przejdą test, oznacza bankructwo.
Dla mnie każde zamówienie eksportowe musi zawsze osiągnąć 100% lub co najmniej 99,99%. Ta liczba to wymóg firmy, a jednocześnie presja, jaką sam na siebie nakładam.
Czy w Twojej firmie kiedykolwiek wystąpił błąd na poziomie 0,01%?
- Tak! To była bardzo bolesna lekcja!
W 2020 roku otworzyliśmy drogę do eksportu wietnamskiego miodu do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Podczas procesu testowania standardów przeszliśmy przez niezliczone linie filtrowania i obserwacji filtrów.
Jednakże, gdy produkt dotarł do USA i Wielkiej Brytanii, natychmiast został o tym poinformowany i zwrócony.
Przez cały tydzień nie spałam i nie miałam apetytu, bo zamówienie Hoan Vu przeszło przez wiele krajów i nigdy nie było w nim żadnych błędów. To było niemal kryzysowe.
Usiadłem z naszymi zagranicznymi partnerami, aby znaleźć przyczynę. Cały wietnamski zespół inżynierów rzucił się do pracy od podstaw, wyodrębniając dziesiątki tysięcy parametrów, aby znaleźć odpowiedź. Co więcej, zobowiązaliśmy się również do wzięcia na siebie części odpowiedzialności za szkody i odszkodowania.
Dopiero gdy udało się ustalić źródło i okazało się, że importowana próbka filtra była od początku zanieczyszczona, poszła na dno, a nikt tego nie zauważył. Wszyscy odważyli się odetchnąć z ulgą.
Ale nawet w niebezpieczeństwie kryje się szansa. To właśnie profesjonalne i poważne podejście do pracy sprawia, że Stany Zjednoczone wysoko cenią potencjał laboratoryjny Wietnamu.
Jakie jest niebezpieczeństwo?
– Do tej pory nie popełniliśmy ani jednego błędu w wynikach porównawczych w laboratorium w USA. To pomaga nam stać się laboratorium z wystarczającą podstawą do zatwierdzania miodu do importu do USA.
Już w latach 2019–2020 informacja, że miód może być podrobiony i niewykrywalny, spowodowała wzrost w Europie.
Na szczęście, w tamtym czasie, my, wraz z Duc, byliśmy jedynymi jednostkami, które wdrożyły system śledzenia składników. Przeprowadziliśmy badania i zbudowaliśmy „markery cukru – cukiernik” o dokładności do 5 liczb nieparzystych, oddzielające ponad 3000 różnych substancji. To właśnie dlatego wyniki naszej analizy miodu zostały zaakceptowane przez wymagające rynki.
Czy wiara w wietnamskie produkty rolne była powodem, dla którego 17 lat temu postanowił Pan porzucić wszystko i wrócić?
– W 2006 roku przypadkiem przeczytałem w gazecie artykuł „Mętna woda w mieście”. W tamtym czasie nie dawała mi spokoju myśl, dlaczego gdzieś w moim rodzinnym mieście wciąż pito brudną wodę i jedzono nieczyste jedzenie.
Na początku mojej pracy podróżowałem między Stanami Zjednoczonymi a Wietnamem, budując laboratoria i prowadząc zajęcia dla studentów kierunków inżynierskich na temat bezpieczeństwa żywności i higieny.
Myślę sobie: gdyby ktoś pomógł Wietnamowi w powyższej sprawie, może nie byłoby mnie tu dzisiaj. A jeśli nie, to bym wrócił.
Co zobaczyłeś na zdjęciach wietnamskiego rolnictwa, gdy po raz pierwszy wróciłeś?
- Wietnamski przemysł rolny ma ogromny potencjał dzięki sprzyjającemu klimatowi i rozległym zasobom, co potwierdzają setki firm uprawnionych do eksportu produktów rolnych na rynki międzynarodowe. Jednak wciąż boryka się z wieloma trudnościami.
Po pierwsze, nasza produkcja jest wciąż niewielka i rozdrobniona, nie posiadamy też rolnictwa na dużą skalę, więc trudno jest ją kontrolować i nią zarządzać.
Po drugie, rolnicy wciąż nie są świadomi, przez co często sami sobie szkodzą, by osiągnąć doraźne korzyści.
Po trzecie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo żywności, brakuje nam wytycznych dla rolników. Często opryskują oni pestycydami bez ładu i składu, nie znając ich źródła, chcąc, aby rośliny rosły, ale stosując wszelkiego rodzaju środki chemiczne.
Po czwarte, w kraju tym nadal brakuje rynku zbytu dla rodzimych produktów, co ma wiele konsekwencji dla procesu eksportu.
Co Pan zrobił w ciągu ostatnich 16 lat, oprócz roli „strażnika” produktów rolnych na wymagających rynkach, aby wspomóc rozwój czystego rolnictwa w Wietnamie?
- Szczerze mówiąc, każdego dnia przypomina mi się, jak sprawić, by Wietnamczycy odżywiali się zdrowo.
Jako obcokrajowiec byłem świadkiem trudnych barier technicznych w krajach na całym świecie. Dlatego nie powinniśmy myśleć o przywożeniu naszych śmieci do ich kraju ani o tym, by pozwolić sobie na ich dalsze użytkowanie.
Współpracuję z wietnamskimi naukowcami nad badaniami nad biologicznymi pestycydami. To duży projekt rolniczy, w którym tylko trzy kraje – Stany Zjednoczone, Australia i Szwajcaria – dysponują tym produktem, ale jest on bardzo drogi.
Jeśli chodzi o tę trasę, wciąż jesteśmy w fazie testów.
Na koniec, czy ma Pan jakieś życzenia odnośnie ścieżki, którą będzie Pan podążał w służbie Wietnamowi?
- Jesteśmy dużą firmą, posiadającą duże laboratorium w Azji Południowo-Wschodniej, ale wykorzystaliśmy zaledwie 1/4 naszych wysiłków.
Mam nadzieję, że w przyszłości będzie to adres dla przedsiębiorstw potrzebujących dokładnych wyników i jedyne miejsce, w którym można uzyskać dokładne wyniki w liczbach, dzięki czemu nie tylko produkty rolne, ale także produkty o wietnamskiej renomie, takie jak miód w proszku, sok z marakui, sok ananasowy, trzcina cukrowa...
Ponadto nadal wierzę, że gdybym został wybrany i wrócił do Wietnamu, aby wypełnić tę misję, to przez resztę życia stworzyłbym pokolenie, które połączyłoby siły na rzecz rozwoju branży bezpieczeństwa żywności i higieny.
A dowodem na to są dziesiątki inżynierów, którzy ciężko pracują dziś w tym laboratorium… (śmiech).
Treść: Huy Hau
Projekt: Minh Ngoc
Zdjęcie: Postać dostarczona
Dantri.com.vn
Komentarz (0)