
Karabach (po lewej) będzie miał trudności z zajściem daleko w Lidze Mistrzów - Zdjęcie: REUTERS
Ale w zeszłym sezonie, gdy Europejska Federacja Piłkarska (UEFA) zrewolucjonizowała Ligę Mistrzów, „czarny koń” nie był już w tym turnieju.
Magnaci są coraz bardziej dochodowi
Dopiero wtedy eksperci uzyskali najbardziej trafny pogląd. A po roku ogromnej reformy, świat piłki nożnej zdał sobie sprawę, że obecna Liga Mistrzów ma bardzo mało miejsca dla „czarnych koni”.
Dlaczego? Ponieważ silne drużyny mają zbyt wiele możliwości. „Format szwajcarski” na pierwszy rzut oka wydaje się uciążliwy, skomplikowany i bardzo konkurencyjny, gdy tylko 8 z 36 drużyn w fazie grupowej kwalifikuje się bezpośrednio do 1/8 finału. Z drugiej strony, dzięki temu formatowi nawet drużyny z ostatnich 24 miejsc wciąż mogą awansować do fazy play-off.
To samo dotyczy drużyn z trzecich miejsc w każdej grupie – w starym formacie istniała jeszcze szansa na baraż z drużynami z drugich miejsc. Gdy ta szansa się tak bardzo otworzyła, presja spadła. Dzięki temu silne drużyny przestały się denerwować i obawiać ryzyka przedwczesnego odpadnięcia. To właśnie dzięki temu Real Madryt, Manchester City, a zwłaszcza PSG, z powodzeniem pokonywały trudności w fazie grupowej w zeszłym sezonie.
Nawet wydłużenie fazy grupowej z 6 do 8 rund jest teoretycznie korzystniejsze dla mocnych drużyn. Wraz ze wzrostem liczby meczów, mocni gracze będą mieli większe szanse na uratowanie sytuacji, jeśli potkną się w pierwszej rundzie. W związku z tym, szanse na zaskoczenie ze strony przeciętnych i słabych drużyn będą stopniowo maleć.
Kto będzie „czarnym koniem”?
„Czarne konie” nie są całkowicie nieobecne, ale w pierwszym sezonie Ligi Mistrzów po reformie nie zrobiły większego wrażenia. W fazie play-off dwaj reprezentanci Holandii, PSV i Feyenoord, sprawili niespodziankę, eliminując dwóch włoskich gigantów, Juventus i AC Milan. Jednak w 1/8 finału te drużyny zostały szybko rozszyfrowane przez doświadczone i klasowe kluby. Niektóre silniejsze drużyny, takie jak Benfica, Lille czy Aston Villa, nie zdołały zajść daleko.
To było w zeszłym sezonie, a co z tym? Po trzech kolejkach Newcastle jest rzadkim zespołem, który nie jest „wielkim graczem”, a mimo to znalazł się w pierwszej dziesiątce. Karabach jest jedyną drużyną uznawaną za „słabą”, która awansowała do pierwszej szesnastki. Ale w kolejnych rundach wszystko prawdopodobnie wróci do normy. Jutro rano Chelsea zmierzy się z Karabachem i najprawdopodobniej rozszyfruje tego interesującego „czarnego konia”.
Jeśli chodzi o Newcastle, to jest to wschodzący gigant europejskiej piłki nożnej, dysponujący dużymi zasobami finansowymi i wieloma znanymi młodymi gwiazdami. Newcastle brakuje jedynie doświadczenia na arenie kontynentalnej. Największym problemem „Srok” jest to, że muszą zaciekle rywalizować w Premier League, więc mogą mieć trudności fizyczne w nadchodzących rundach.
Która z „przeciętnych” drużyn, takich jak PSV, Atalanta, Bilbao i Frankfurt, może stać się „czarnym koniem” w formacie rozgrywek, który został rozszyfrowany przez gigantów?
Ważne mecze wczesnym rankiem 11-6:
* 0:45: Karabach – Chelsea
* 3:00 w nocy: Club Brugge – Barca, Man City – Dortmund, Newcastle – Bilbao
Źródło: https://tuoitre.vn/di-tim-ngua-oo-champions-league-20251104225418839.htm






Komentarz (0)