
Patrząc pod odpowiednim kątem, dostrzeżemy interesujące rzeczy. Na przykład kino to danie, które okazuje się dość łatwe do zaspokojenia publiczności, a nie tak wysublimowane, jak wyobrażają sobie krytycy. Sztuczki PR-owe mogą przyciągnąć niektórych do kina, ale musi być coś nowego, co sprawi, że film będzie się wyróżniał tydzień po tygodniu, tak jak nie skończyła się gorączka recenzji filmowych w mediach społecznościowych.
Osobiście nie lubię filmów, które robią furorę w kinach, takich jak „Mai” Tran Thanh. Ale to tylko moja osobista opinia, która nie odzwierciedla poglądów i preferencji wielu osób. Dlatego też, docierając do wielu odbiorców, przyciągając wielu do kina, by wzruszyć się i z entuzjazmem wyrazić swoje emocje na swoich prywatnych stronach, niezależnie od wszystkiego, wciąż musimy docenić talent filmowców.
Kiedy przeczytałem pierwsze recenzje filmu „Mai”, które pojawiły się w mediach społecznościowych, pomyślałem, że to trend filmowy na okres Tet, który wkrótce przeminie. Ale teraz nie mogę już tak myśleć, ponieważ wciąż pojawia się zbyt wiele artykułów pisanych przez ludzi, o których wiem dokładnie, jak piszą, kierując się swoimi osobistymi potrzebami, uczuciami i myślami, i które nie są zgodne z żadną teorią ani kryteriami artystycznymi.
No cóż, sztuka jest ostatecznie dla publiczności. Jest w porządku, dopóki odbiorcy ją uznają za interesującą i nie degraduje ani nie psuje wartości moralnych i estetycznych.
Zauważa się, że fenomen filmowy, jakim jest Tran Thanh, wnosi nowe życie do kin „made in Vietnam”. Zważywszy na fakt, że ludzie chodzą do kina, żeby obejrzeć film, a potem wracają do domu i entuzjastycznie dyskutują, a także na fakt, że filmy zamawiane przez państwo, ale pokazywane tylko kilka razy, trafiają do magazynów, Tran Thanh zasługuje na miano „króla” box office’u.
Z tej perspektywy należy zauważyć, że film „Mai” jest fenomenem sezonu filmowego Tet 2024 i w znacznym stopniu przyczynia się do przyciągnięcia widowni do kin, sprawiając, że widzowie zwracają uwagę na filmy wietnamskie.
Jak jednak powiedziano, nie dyskutujemy o tym, czy film „Mai” jest dobry czy zły, ale kino, które chce się rozwijać i prawdziwie rozkwitnąć, nie może opierać się na takich izolowanych zjawiskach.
„Mai” może przyciągać widzów do kina w czasie święta Tet, ale nie napawa optymizmem co do wyglądu kina w naszym kraju. „Mai” nie otwiera artystycznego trendu ani nie ukazuje nowego pokolenia filmowców…
Branża filmowa nie jest w stanie nakręcić filmu takiego jak „Mai”, ale stwarza ona możliwości, które powinna wykorzystać, aby się rozwijać.
Oczywiście, biorąc pod uwagę fakt, że ludzie idą do kina, żeby obejrzeć film, a potem wracają do domu i z entuzjazmem o nim opowiadają, a także fakt, że są filmy zamawiane przez państwo, ale wyświetlane tylko kilka razy, a następnie odkładane do magazynów, „Tran Thanh” zasługuje na miano „króla” box office’u. Z tej perspektywy należy zauważyć, że film „Mai” jest fenomenem sezonu filmowego Tet 2024 i w znacznym stopniu przyczynia się do przyciągnięcia widzów do kina, sprawiając, że zwrócą oni uwagę na filmy wietnamskie.
Źródło






Komentarz (0)