Lang Son Oglądając nagranie wideo przedstawiające siedmioosobową rodzinę jadącą motocyklem z Dien Bien na prowincję w poszukiwaniu pracy, pan Toan starał się wszelkimi sposobami do nich dołączyć i ich wesprzeć.
28 lutego w mediach społecznościowych pojawiła się historia mężczyzny jadącego motocyklem z żoną i pięciorgiem dzieci z Dien Bien , planującego udać się do przejścia granicznego Tan Thanh w Lang Son w poszukiwaniu pracy. Obraz całej rodziny ciężko pracującej i zmęczonej po podróży setek kilometrów w temperaturze 10 stopni Celsjusza wywołał u wielu osób współczucie.
Pan Pham Ngoc Toan, 42 lata, z miasta Huu Lung w prowincji Lang Son, przypadkowo zobaczył nagranie, zrobiło mu się żal dzieci i natychmiast postanowił skontaktować się z nimi, aby im pomóc. Nie mogąc jednak skontaktować się z mężem pod numerem telefonu, musiał opublikować go w internecie, prosząc o kontakt osoby, które je spotkały.
Zdjęcie mężczyzny z plemienia H’Mong, niosącego żonę i pięcioro dzieci siedzących przy samochodzie, zostało udostępnione w mediach społecznościowych podczas przejazdu przez prowincję Lang Son 28 lutego. Zdjęcie: Vuong Xuan Le
Po dniu poszukiwań i zapoznaniu się z informacjami od wielu osób pan Toan ustalił, że rodzina udała się do Cao Bang, ponieważ nie mogła znaleźć pracy jako tragarze na przejściu granicznym Tan Thanh, Lang Son.
O godzinie 19:00 dnia 29 lutego dwóch członków grupy wolontariuszy pana Toana wyruszyło do dystryktu Trung Khanh w Cao Bang, podążając za instrukcjami miejscowej ludności.
„Musieliśmy natychmiast wyjechać, ponieważ odległość wynosiła ponad 250 km. Obawialiśmy się, że jeśli przeniosą się do innej miejscowości, stracimy z nimi kontakt. Naszym największym pragnieniem było zapewnienie rodzinie godnego miejsca do jedzenia i spania. Nie mogliśmy pozwolić siedmiu osobom jechać motocyklem, to było bardzo niebezpieczne” – powiedział Toan.
Przed wyjazdem skontaktował się również z Centrum Nadziei w gminie Huu Lung, Lang Son – placówką, która opiekuje się sierotami i dziećmi w szczególnie trudnej sytuacji – aby wyjaśnić swoją sytuację i uzyskać zgodę na pomoc.
Po ponad 5 godzinach podróży, wczesnym rankiem 1 marca, znaleźli tę rodzinę wynajmującą pokój w miasteczku Tra Linh, w dystrykcie Trung Khanh.
Mąż, Sung Po Tua, lat 39, jego żona, Phang Thi Senh, lat 30, i ich pięcioro dzieci w wieku od 3 do 10 lat mieszkali we wsi Suoi Voi w gminie Leng Su Sin, w dystrykcie Muong Nhe, w prowincji Dien Bien. Pod koniec lutego pojechali motocyklem do Hanoi, przenocowali przy moście Thanh Tri, a rano udali się do przejścia granicznego Tan Thanh w prowincji Lang Son. Nie mogąc znaleźć pracy, kontynuowali podróż do Cao Bang.
Kiedy nieznajomy mężczyzna zaproponował, że zabierze jego rodzinę do ośrodka pomocy społecznej, Sung Po Tua natychmiast odmówił, bo nie mógł w to uwierzyć. Powiedział: „Słucham tylko słów komendanta policji w domu”. Jego rodzina mieszka w gminie Leng Su Sin, w dystrykcie Muong Nhe, w prowincji Dien Bien.
Odbierając telefon od pana Toana i grupy wolontariuszy, pan Ca Van Phuong, szef policji gminy Leng Su Sin, potwierdził, że rodzina pana Sung Po Tua wyemigrowała z prowincji Son La do tego obszaru wiele lat temu. Para ma sześcioro dzieci, najstarsze ma 17 lat, jest w związku małżeńskim i obecnie mieszka z rodziną żony.
Nie mając domu, rodzina zbudowała tymczasową chatę. Dzięki nieustannemu wsparciu lokalnych urzędników, Tua i jego żona ciężko pracowali, aby zarobić pieniądze i zaoszczędzić 20 milionów VND. Pod koniec zeszłego roku postanowili kupić dom w wiosce za 70 milionów VND. Tua zażądał spłaty 50 milionów VND, obiecując spłatę do października tego roku.
Widząc, że dług jest duży, a praca we wsi nie wystarcza, pod koniec lutego udał się do komendanta policji, aby poprosić o pozwolenie na wyjazd do pracy daleko. Nie czując się komfortowo zostawiając piątkę dzieci w domu, małżeństwo postanowiło je zabrać, aby móc się nimi zaopiekować.
„Widząc, że Tua i jego żona byli zdeterminowani, by spłacić dług i chcieli mieć dom, poparłem ich. Przypomniałem im tylko, żeby prowadzili interesy uczciwie, uważali na drodze i dzwonili, jeśli będą potrzebować pomocy” – powiedział komendant policji gminy Ca Van Phuong.
Wiedząc, że organizacja charytatywna z gminy Huu Lung chce zabrać rodzinę Tua do ośrodka opiekuńczego, aby dzieci mogły pójść do szkoły i znaleźć pracę dla pary, pan Phuong przekonał ich i uzyskał ich zgodę. Rankiem 1 marca cała rodzina wraz z całym dobytkiem i motocyklami została załadowana na samochód i odwieziona do Lang Son.
W drodze powrotnej grupa charytatywna nieustannie odbierała telefony od wielu darczyńców, którzy prosili o umówienie się na spotkanie, aby przekazać im ubrania, żywność lub gotówkę, ponieważ przedsiębiorcy znajdowali się w trudnej sytuacji.
Pan Pham Ngoc Toan (po prawej) i członkowie organizacji charytatywnej zabrali rodzinę pana Tua do ośrodka Huu Lung Hope Center w Lang Son po południu 1 marca. Zdjęcie: udostępnione przez postać
O godzinie 14:00 1 marca pan Tua i jego żona przybyli do Centrum Nadziei w gminie Huu Lung. Tam siedmioosobowa rodzina otrzymała prywatny pokój z pełnym wyposażeniem.
Pan Nguyen Trung Chat, dyrektor Hope Center, poinformował, że jednostka zakończyła procedury niezbędne do otrzymania wsparcia dla rodziny, po zgłoszeniu sprawy władzom gminy Huu Lung i potwierdzeniu jej tożsamości przez lokalną policję.
Dyrektor ośrodka powiedział, że jednostka zajmie się całą opieką, wyżywieniem, zakwaterowaniem i edukacją pięciu sióstr. W ciągu najbliższych kilku dni poprosi pana Tuę o powrót do rodzinnego miasta, aby zdobyć akty urodzenia i nadać imiona pięciorgu dzieciom, co pozwoli na dokończenie procedur szkolnych. Jednostka i organizacje charytatywne pomogą parze znaleźć pracę i szybko spłacić zadłużenie.
„Najtrudniejsze jest to, że moja żona i pięcioro dzieci nie znają języka Kinh. Komunikacja jest bardzo trudna, więc musimy zacząć uczyć ich od samego początku. Obecnie szukamy sposobów, aby pomóc całej rodzinie w integracji” – powiedział pan Chat.
Pan Nguyen Trung Chat (w kapeluszu, stojący pośrodku), pan Toan i członkowie grupy wolontariuszy z rodziną pana Sung Po Tua w Lang Son Hope Center, popołudniem 1 marca. Zdjęcie: udostępnione przez postać
Po prawie dwóch dniach poszukiwań i powitania rodziny pana Tua, pan Toan i członkowie grupy wolontariuszy powiedzieli, że są bardzo szczęśliwi, ponieważ ich jedynym pragnieniem jest pomoc ludziom w trudnej sytuacji w osiągnięciu lepszego życia.
Otrzymując pomoc od społeczności, pan Tua wielokrotnie dziękował żonie i dzieciom za darmowe zakwaterowanie i wystarczającą ilość jedzenia. 39-latek powiedział, że nie może się doczekać, aż pójdzie do pracy, żeby mieć pieniądze na spłatę długu.
Historia została udostępniona w mediach społecznościowych i zebrała tysiące polubień i komentarzy. Wielu internautów wyraziło swoje wzruszenie, gdy darczyńcy i schroniska pomogli rodzinie Tui.
„Rodzina ma wielkie szczęście, że spotkała tak życzliwych ludzi. Mamy nadzieję, że Tua, jego żona i ich dzieci będą mieli świetlaną przyszłość” – napisał internauta o imieniu Bich Phuong.
Quynh Nguyen
Źródło






Komentarz (0)