Martwiąc się, że po jego śmierci nikt nie zaopiekuje się grobami jego przodków, pan Matsumoto postanowił skorzystać z usługi rozsypania prochów zmarłego w morzu.
Toshihide Matsumoto, lat 65, podjął w czerwcu decyzję o zamknięciu rodzinnego cmentarza w mieście Himeji w prefekturze Hyogo w Japonii, gdzie od wieków pochowano 10 członków jego klanu. Pochowani są tam również jego ojciec i siostra.
„Moja matka była kiedyś opiekunką cmentarza, ale po upadku w 2019 roku nie mogła już tego robić” – powiedział pan Matsumoto. Żona pana Matsumoto zmarła w 2018 roku, a jego 90-letnia matka przebywa obecnie w domu opieki. Ma jedyną córkę, która mieszka w Tokio, 575 kilometrów (355 mil) od Himeji.
Widok wielu opuszczonych grobów w okolicy, pozostawionych bez opieki, napawa Matsumoto smutkiem i niepokojem. „Obawiam się, że nikt nie zaopiekuje się grobami moich przodków, kiedy umrę. Nie chcę też obarczać moich dzieci ciężarem” – powiedział.
Aby zapobiec podobnej sytuacji z grobami swoich przodków, postanowił omówić to z rodziną i krewnymi. Na początku tego roku, za zgodą matki, zdecydował się na pochówek morski, rozsypując prochy przodków na morzu.
Robotnicy przenoszą groby przodków pana Matsumoto na cmentarzu w mieście Himeji w prefekturze Hyogo. Zdjęcie: Japan Times
W obliczu rosnącej liczby opuszczonych grobów w Japonii, wiele osób podjęło tę samą decyzję co pan Matsumoto. Według „Japan Times” jest to konsekwencja stopniowego zaniku tradycyjnego modelu rodziny, w miarę jak coraz więcej osób opuszcza swoje rodzinne miejscowości, a społeczeństwo japońskie szybko się starzeje.
W ostatnich dekadach Japonia odnotowała znaczny wzrost liczby ponownych pochówków. W latach 2000. kraj odnotowywał około 60 000–70 000 ponownych pochówków rocznie, ale od 2017 roku konsekwentnie przekracza granicę 100 000. W ubiegłym roku w Japonii odnotowano ponad 150 000 ponownych pochówków.
Rosnące zapotrzebowanie na ponowny pochówek skłoniło wiele firm do podążania za tym trendem i tworzenia dodatkowych usług. Rodziny decydują o formie ponownego pochówku, przenosząc prochy do nowego grobu w innym mieście, pochowując je w urnie lub na urnie, a także rozrzucając prochy nad morzem.
Pracownik krematorium rozrzuca prochy do morza. Zdjęcie: Japan Time
Mitsuko Kikkawa, ekspertka od japońskich pogrzebów, powiedziała, że zakup ziemi pod pochówek w Japonii jest bardzo kosztowny. Dzięki mediom coraz więcej osób dowiaduje się o innych formach pochówku i decyduje się na nie, w tym pan Matsumoto w Himeji.
House Boat Club, firma oferująca usługi pochówku morskiego przodków pana Matsumoto, odnotowała dużą liczbę klientów decydujących się na rozsypanie prochów na morzu. Według Akaby, lidera firmy, świadczy to o tym, że zapotrzebowanie na ponowny pochówek w Japonii jest obecnie bardzo duże.
Krematoria to kolejna popularna alternatywa. Świątynia Henjoson na górze Koya w prefekturze Wakayama odnotowała wzrost zapotrzebowania na prochy, ponieważ jest to święte miejsce w japońskim buddyzmie.
Coraz więcej osób przybywa na górę Koya, aby kupić urny do przechowywania prochów. Każda urna w świątyni Henjoson mieści osiem urn. Mnisi modlą się codziennie przy urnach i transmitują je na żywo na YouTube.
„Różnorodność form ponownego pochówku nie jest niczym nowym. Tradycje pogrzebowe zmieniały się z biegiem czasu, dostosowując się do stylu życia danej epoki” – powiedziała pani Kikkawa. „Jednak szacunek dla przodków się nie zmienił”.
Komnata do przechowywania prochów w świątyni Henjoson na górze Koya w prefekturze Wakayama. Zdjęcie: Japan Times
Duc Trung (według Japan Times )
Link źródłowy
Komentarz (0)