1/8 finału Euro 2024: ból Ronaldo, arogancja Bellinghama, inspiracja młodej gwiazdy
Báo Dân trí•03/07/2024
(Dan Tri) - 1/8 finału Euro 2024 zakończyła się emocjonującymi wydarzeniami. Włochy i Belgia pożegnały się, Hiszpania i Niemcy kontynuowały emocje. Ronaldo po raz kolejny był bezsilny, podczas gdy Bellingham pokazał, że jest gwiazdą.
Belgia i Włochy rozstają się, Francja spokojnie idzie naprzód
W pierwszej rundzie 1/8 finału zmierzą się Włochy i Szwajcaria. Pod względem reputacji kraj znany bardziej z zegarków niż z piłki nożnej nie może się równać z panującymi mistrzami, posiadaczami czterech złotych pucharów Mistrzostw Świata. Jednak to, co faktycznie wydarzyło się na boisku, utrudniło widzom rozróżnienie Włoch od Szwajcarii. Trener Luciano Spalletti, trener kierujący się ofensywną filozofią, nie miał zamiaru stosować defensywnego stylu Catenaccio wobec włoskiej drużyny. Jednak w obliczu przytłaczającej siły Szwajcarii, Azzurri mogli tylko zbić się w obronie. Granit Xhaka rozegrał wzniosły mecz w roli lidera. Ten pomocnik, grający dla Leverkusen, wykonał 98 podań ze skutecznością 95,9% (94 podania), w tym 37 podań wykonanych pod koniec boiska, z czego 36 było celnych, osiągając wskaźnik 97,3%. Kolejną imponującą statystyką jest to, że Xhaka wykonał 25 podań przez włoskie linie defensywne, co najmniej dwa razy więcej niż jakikolwiek inny zawodnik na boisku. Na Euro 2024 tylko Toni Kroos wykonał więcej podań przez linię w jednym meczu niż Xhaka. Włosi przegrali ze Szwajcarią po 90 minutach całkowitej dominacji przeciwnika (zdjęcie: UEFA). Dzięki zdolności Xhaki do kontrolowania gry, Szwajcaria zdominowała grę, osiągając skuteczność podań na poziomie 91,8% i pozwalając Włochom oddać tylko jeden celny strzał. Wynik został łatwo rozstrzygnięty dzięki dwóm bramkom strzelonym dość wcześnie przez Marco Freulera (37') i Rubena Vargasa (46'). Włochy nie miały szans na odwrócenie losów meczu i zostanie byłymi mistrzami Europy. Szwajcaria po raz drugi z rzędu dotarła do ćwierćfinału Euro, pokazując, że ten środkowoeuropejski kraj nie tylko zna się na produkcji zegarków, ale i gra w piłkę nożną na wysokim poziomie. Oprócz Włoch, w 1/8 finału musiał się zatrzymać kolejny obiecujący kandydat – reprezentacja Belgii. „Czerwone Diabły” nie zawiodły, podobnie jak armia Azzurri, ponieważ przeciwnikiem Kevina De Bruyne i jego kolegów z drużyny była silna reprezentacja Francji. Belgowie byli nieco słabsi, zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy oddali tylko jeden strzał i utrzymywali się przy piłce przez 40%. Francja również wydawała się być w impasie, zwłaszcza w decydujących podaniach i strzałach kończących akcję. Francja wygrała z Belgią po 90 minutach lepszej gry (zdjęcie: UEFA). W drugiej połowie mecz był bardziej otwarty, ale zdobycie gola było wciąż odległym marzeniem dla obu stron. Belgowie z Lukaku wciąż mieli pecha. Francuski napastnik nie wiedział, jak strzelić gola, ale potrafił zmusić przeciwnika do umieszczenia piłki w siatce. W 85. minucie Kolo Muani odwrócił się, by oddać strzał, piłka trafiła w stopę Vertonghena i zmieniła kierunek, wpadając do siatki. To był jedyny gol w tym meczu. Do tej pory Les Bleus strzelili tylko 3 gole w 4 meczach Euro 2024, wliczając w to celny rzut karny Mbappe i dwa samobójcze. Choć jeszcze nie są eksplozywni, ospałość zespołu Deschampsa budzi strach w wielu drużynach.
Reprezentacja Anglii ma problemy, Portugalia jest zdezorientowana
Dwa najbardziej dramatyczne spotkania w 1/8 finału to rewanż Anglii 2:1 ze Słowacją i zwycięstwo Portugalii po rzutach karnych nad Słowenią. Obie drużyny nie miałyby problemów, gdyby ich trenerzy nie zmagali się z problemami kadrowymi. Po ostrej krytyce za słabą grę w trzech meczach fazy grupowej, trener Gareth Southgate próbował zmienić swoje podejście. Gwiazda Jude Bellingham przesunął się bardziej na lewo, aby umożliwić strzały Philowi Fodenowi. Pomocnik Manchesteru City oddał 5 z 12 strzałów Trzech Lwów przeciwko Słowacji. W środku pola problemem nadal było znalezienie kogoś, kto mógłby grać w parze z Declanem Rice'em w środku pola. Eksperyment Alexander-Arnold całkowicie się nie powiódł i trafił do szuflady, otwierając drogę do Connora Gallaghera, pomocnika, który wnosi więcej równowagi. Bellingam i Kane nadal są inspiracją dla zwycięstwa Anglii (zdjęcie: Getty). Następnie z ławki rezerwowych wszedł Kobbie Mainoo. Młody talent Man Utd pokazał się z lepszej strony mobilnością i umiejętnością tworzenia przełamań niż Gallagher. Mimo to, gra ofensywna reprezentacji Anglii była wciąż niezwykle chaotyczna. Dopóki Jude Bellingham nie pokazał swojej gwiazdorskiej jakości spektakularnym strzałem przewrotką, wyrównując wynik 1:1 w 5. minucie dogrywki, przez 6 minut dogrywki podopieczni Southgate'a nie oddali ani jednego celnego strzału. Dla porównania, Słowacy oddali 13 strzałów, generując łącznie 2,09xG. To pokazało, jak blisko porażki byli Southgate i jego zespół. Tylko szczęście i błysk gwiazdorskiej mocy pomogły Anglii uciec przed Słowacją. Po wybuchowym momencie Bellinghama, 50 sekund po rozpoczęciu dogrywki, Harry Kane rozstrzygnął wynik meczu celnym strzałem głową z dośrodkowania. Anglia awansowała do ćwierćfinału i zmierzyła się ze Szwajcarią. Bellingham mógł z dumą rozłożyć ręce w geście triumfu w 1/8 finału, ale gdyby Southgate nie dokonał odpowiednich korekt w swoim setnym meczu jako menedżer Trzech Lwów, jego szczęście mogłoby się nie powtórzyć. Nie będąc krytykowanym i pod tak dużą presją jak jego angielski kolega, selekcjoner Portugalii Roberto Martinez miał kłopoty z powodu swoich weteranów. W ataku 39-letni Cristiano Ronaldo marnował jedną szansę za drugą. W obronie 41-letni Pepe dwukrotnie tracił oddech, zmuszając bramkarza Diogo Costę do sytuacji sam na sam z napastnikiem drużyny przeciwnej. Cristiano Ronaldo wciąż rozczarowuje strojem Portugalii (zdjęcie: Getty). W przypadku CR7, ta supergwiazda nigdy nie miała tak rozczarowującego występu. Nawet sam Ronaldo czuł się rozczarowany sobą. Najbardziej oczywistym przejawem tego był płacz po zmarnowaniu okazji w 11. minucie dogrywki. W ciągu 120 minut C. Ronaldo oddał 8 strzałów, oprócz rzutu karnego, wywalczył również prawo do wykonania wszystkich 4 rzutów wolnych, nie licząc niecelnych strzałów z powodu opóźnienia i nie strzelił żadnej bramki. Po 4 meczach Euro 2024, oddając 20 strzałów, Ronaldo nadal nie strzelił gola. Na szczęście dla Portugalii, ta drużyna nadal może liczyć na bramkarza Diogo Costę. Po znakomitych interwencjach w trakcie meczu, bramkarz ten skutecznie zablokował wszystkie 3 rzuty karne Słowenii, tym samym doprowadzając Seleccao do ćwierćfinału, gdzie przeciwnikiem była reprezentacja Francji.
Zbiegiem okoliczności Niemcy i Hiszpania nadal nie przestają się ekscytować.
Dwoma gigantami, którzy grali najbardziej przekonująco od początku Euro 2024, są gospodarze, Niemcy, oraz Hiszpania. Po zajęciu pierwszego miejsca w Grupie A z niepokonanym bilansem, zdobyciu 7 punktów i strzeleniu 8 bramek, Die Mannschaft nadal pokazywał swoją siłę, pokonując 2:0 „Niezłomnych Żołnierzyków”, Danię, trudnego przeciwnika. Wiatr, deszcz i burza VAR spowodowały, że mecz między obiema drużynami był wielokrotnie przerywany. Przełom nastąpił w pierwszych minutach drugiej połowy, po przerwie spowodowanej złą pogodą. W 48. minucie Joachim Andersen trafił do bramki Manuela Neuera, ale gol nie został uznany, ponieważ Delaney był na spalonym w poprzedniej sytuacji. Niemcy pokazują swoją siłę jako gospodarz Euro 2024 (zdjęcie: Getty). Zaledwie kilka minut później Andersen przeżył kolejną tragedię z powodu VAR, gdy sędziowie ustalili, że ten zawodnik dotknął piłki ręką w polu karnym po podaniu Davida Rauma. Niemiecka drużyna dostała rzut karny, a Havertz wykorzystał okazję, aby otworzyć wynik. O ile gol otwierający wynik był kontrowersyjny, to drugi gol Die Mannschaft przekonał wszystkich. Po 28 podaniach, przy 29. podaniu, Schlotterbeck posłał długie podanie za linię bramkową, przedzierając się przez duńską obronę, Musiala sprintował w dół i umiejętnie podał w dalszy róg bramki, przypieczętowując wynik 2:0. Był to również trzeci gol młodego talentu grającego dla Bayernu Monachium na Euro 2024, co wyrównało rekord strzelecki Georgesa Mikautadze – króla strzelców. Dodatkowo, dwaj inni zawodnicy zdobyli po 3 bramki: Cody Gakpo (Holandia) i Ivan Schranz (Słowacja). Jeśli Musiala poprawi swój bilans strzelecki, Mikautadze nie będzie miał żadnych szans. Gruzińska drużyna napastnika musiała pogodzić się z odpadnięciem z rozgrywek, stając naprzeciw silnego przeciwnika, jakim jest Hiszpania – jedynej drużyny, która po 1/8 finału zachowała nieskazitelny bilans. Podobnie jak w trzech meczach fazy grupowej, La Roja nadal pokazywała swoją dominację nad przeciwnikiem, a młodzi skrzydłowi Nico Williams i Lamine Yamal potrafili rozbić każdą defensywę. Hiszpania wyłania się jako główny kandydat do wygrania Euro 2024 (zdjęcie: UEFA). Niespodzianka nadeszła tylko na krótko na początku meczu, kiedy Gruzja otworzyła wynik dzięki samobójczemu golowi Le Normand. Jednak ta bramka tylko spotęgowała groźny charakter „Czerwonego Huraganu”, jak nazywano Hiszpanię. W ciągu pierwszych 45 minut La Roja oddała 17 strzałów, najwięcej w historii Euro. Dla porównania, Gruzja miała tylko 29 podań w polu bramkowym przeciwnika, co stanowi najmniejszą liczbę podań w historii meczów Pucharu Europy. W drugiej połowie Gruzja załamała się pod straszliwą, niszczycielską siłą Hiszpanii. Rodri, Fabian Ruiz, Nico Williams i Dani Olmo zdobywali po kolei bramki, zapewniając hiszpańskiej drużynie zdecydowane zwycięstwo 4:1. Co ciekawe, Niemcy i Hiszpania zmierzą się w pierwszym ćwierćfinale, meczu, który można porównać do wczesnego finału Euro 2024.
Holandia zamienia się w wir, Austria zatrzymuje się przed Turcją
Holandia, która ledwo przeszła przez fazę grupową, miała szczęście, że zmierzyła się z Rumunią dopiero w 1/8 finału. Gdyby Ronald Koeman i jego zespół awansowali jako trzecia drużyna z najlepszym bilansem, trudno byłoby uwierzyć, że Rumunia zapewniłaby sobie awans na szczyt grupy E. Zdecydowana gra ofensywna pomogła Holandii wygrać z Rumunią (zdjęcie: Getty). Patrząc na grę Rumunii przeciwko Holandii, jeszcze trudniej było uwierzyć, że ta drużyna może wygrać grupę. Poza pierwszymi minutami meczu, które były dość emocjonujące i stwarzały pewne problemy przed bramką bramkarza Barta Verbruggena, podopieczni Edwarda Iordanescu wydawali się znacznie słabsi i bezsilni wobec „Pomarańczowej Burzy”. Najbardziej widoczna różnica była widoczna w liczbie bramek i przewidywanym wyniku. Szanse obu drużyn na zdobycie gola wynosiły 0,28xG dla Rumunii i 2,75xG dla Holandii, a końcowy wynik to 3:0. Środkowi pomocnicy Schouten i Tijjani Reijnders, którzy nie byli wysoko notowani, nadal skutecznie kontrolowali grę, wykonując 72 podania, z czego 69 celnych. W ataku Memphis Depay, Cody Gakpo czy wchodzący z ławki rezerwowych Donyell Malen mieli okazję do odreagowania presji. Jednak przeciwnicy w ćwierćfinale nie będą tak łatwi. Chociaż piłka nożna to nie most, możemy ją trochę porównać, aby lepiej ją sobie wyobrazić. Turcja jest ostatnią drużyną, która awansowała do ćwierćfinału Euro 2024 po pokonaniu Austrii (zdjęcie: UEFA). W decydującym meczu ostatniej rundy fazy grupowej Holandia przegrała z Austrią w przekonujący sposób. W 1/8 finału Rangnick i jego drużyna musieli pogodzić się z porażką z bardziej wyrachowaną i upartą Turcją. A przeciwnikiem Holandii w ćwierćfinale była Turcja.
Komentarz (0)