|
Manchester United wygrał trzy kolejne mecze Premier League. |
Po długich latach zmagań między nadzieją a rozczarowaniem, „Czerwone Diabły” w końcu znalazły się pod opieką Rubena Amorima – młodego, odważnego trenera, który potrafi łączyć taktyczne rozumowanie z piłkarskimi emocjami.
Amorim i sztuka odradzania wiary
W meczu z Brighton Manchester United zaprezentował styl gry, który rzadko prezentował w erze po Sir Alexie Fergusonie: proaktywny, ambitny i zorganizowany. Trzech środkowych obrońców miało możliwość wysokiego pressingu, napastnicy poruszali się spójnie, a zawodnicy rozumieli swoje role w systemie.
Amorim nie tylko przynosi zwycięstwo, ale także poczucie „kontroli” – czego nie udało się osiągnąć poprzednim trenerom, takim jak Ten Hag, Solskjaer czy Mourinho.
„Zawodnicy są bardziej pewni siebie” – powiedział Amorim po zwycięstwie 4:2 nad Brighton. „Kiedy masz inną mentalność, czasami masz trochę szczęścia w ważnych momentach. Czuję, że teraz – że gramy z większą swobodą”.
Prawdziwe szczęście przyszło, gdy strzał Casemiro z dystansu odbił się od pleców Ayari i wpadł do siatki. Ale szczęście sprzyja drużynom pracowitym i zorganizowanym. Amorim stworzył właśnie taki klub – kontrolujący, czekający i karzący, gdy tylko nadarzy się okazja.
Sukces Manchesteru United wynika nie tylko z filozofii Amorima, ale także z transferów, na których postanowił budować swój zespół. Kontuzja Masona Mounta wydawała się ciosem, ale pozwoliła Benjaminowi Sesko wrócić na pozycję środkowego napastnika i odbudować ofensywne trio z Bryanem Mbeumo i Matheusem Cunhą.
To trzej zawodnicy o różnych cechach, ale razem tworzą dynamiczną i kreatywną kombinację. Mbeumo jest zwinny, techniczny i inteligentny, pomagając United utrzymać rytm w ataku. Sesko to nowoczesny środkowy napastnik – silny, szybki i potrafiący tworzyć przestrzeń. Cunha to zawodnik łączący, poruszający się inteligentnie i zawsze walczący jak wojownik.
To dwupunktowe wykończenie Cunhy otworzyło wynik, a spokojny strzał Mbeumo w doliczonym czasie gry przypieczętował zwycięstwo 4:2. Pomiędzy tymi dwoma golami klub był pewny siebie i nie panikował, nawet gdy Brighton zmniejszył wynik. Dojrzały zespół, który wie, jak „chwiać się, nie upadając”.
Bryan Mbeumo szybko zintegrował się z Manchesterem United. |
Amorim jest nie tylko dobry w inspirowaniu, ale także w dostosowywaniu taktyki. United nie atakuje teraz natarczywie, ale z determinacją. Gdy nie mają piłki, przechodzą na formację 5-4-1, gdzie dwie „dziesiątki” Cunha i Mbeumo cofają się, by wspierać Casemiro i Bruno Fernandesa, blokując przestrzeń w środku pola – słabość, która spowodowała spadek formy zespołu pod wodzą Ten Haga.
Dzięki temu Manchester United mógł wywierać wysoki pressing, gdy było to potrzebne, lub wycofywać się nisko, gdy przeciwnik wywierał presję. Była to elastyczność, którą były obrońca United, Gary Neville, nazwał „najlepszym tygodniem Amorima na Old Trafford”.
Sam portugalski trener przyznał, że był to „najbardziej wszechstronny występ” drużyny od początku sezonu: „Zrobiliśmy wszystko – kontrolowaliśmy piłkę, stwarzaliśmy sytuacje, wywieraliśmy presję i solidnie broniliśmy”.
Siła pochodzi z wiary i pragnienia
Manchester United dziś jest inny duchowo. Piłkarze nie zmagają się już z wątpliwościami, ale zaczęli wierzyć w system, w siebie nawzajem i w lidera.
Od gola młodego bramkarza Senne Lammensa – który wprowadza spokój zamiast chaosu – po zaciekłe ataki Mbeumo, Cunhy i Sesko – każdy odnajduje swoje miejsce w „muzyce” pisanej przez Amorima. Nie są już rozbitym kolektywem, który opiera się na indywidualnych momentach. To zorganizowana drużyna, w której każdy wnosi swój wkład do systemu. I to właśnie – bardziej niż jakakolwiek gwiazda – jest kluczem do odrodzenia klubu.
Trzy kolejne zwycięstwa nie dają Amorimowi złudzeń, ale potwierdzają, że Manchester United przetrwał okres zawirowań. Nadal czekają nas trudne wyjazdy do Nottingham Forest i Tottenhamu, ale teraz „Czerwone Diabły” potrafią stawiać czoła wyzwaniom, nawet gdy są wystawiane na próbę.
Amorim nie obiecuje cudów, buduje dzięki dyscyplinie i wierze. |
Amorim nie obiecuje cudów, buduje z dyscypliną i wiarą. Manchester United nie musi już polegać na przeszłości, by znaleźć dumę, pisze nowy rozdział – młodzi piłkarze, nowi rekruci i dawni niedowiarkowie wspólnie rozświetlają Old Trafford.
Zanim zadasz pytanie „Jak silny jest Manchester United?”, może kibice powinni się zatrzymać i nacieszyć chwilą, kiedy „Czerwone Diabły” wyglądają lepiej, grają lepiej i co najważniejsze, sprawiają, że świat piłki nożnej mówi o nich z szacunkiem.
Source: https://znews.vn/amorim-bien-hon-loan-thanh-niem-tin-o-mu-post1597310.html







Komentarz (0)