Ukraina ustanowiła przyczółek na wschodnim brzegu Dniepru, ale jej siły broniące zachodniego brzegu wciąż są ostrzeliwane przez Rosjan.
Siergiej Ostapenko, schowany w pickupie zaparkowanym pod drzewem, próbował ukryć się przed deszczem pocisków ze strony wojsk rosyjskich, mimo że była środek nocy.
„Wróg ostrzeliwuje nas 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Nie pamiętam, kiedy ostatnio w tym rejonie panował spokój trwający dłużej niż godzinę” – powiedział Ostapenko w wywiadzie online dla CNN . 32-letni ukraiński żołnierz znajduje się na zachodnim brzegu Dniepru, nowej linii frontu w konflikcie rosyjsko-ukraińskim.
Ostapenko jest członkiem jednostki bezzałogowych statków powietrznych (BSP) „Synowie Gromu”, jednej z sił zmobilizowanych przez Ukrainę w celu przeprowadzenia operacji sforsowania Dniepru.
Ukraińska armia ogłosiła 17 listopada zdobycie wioski na wschodnim brzegu Dniepru. Był to rzadki i znaczący postęp w kampanii kontrofensywnej, która utknęła w martwym punkcie.
Ostapenko opowiada o walkach nad Dnieprem w nagraniu wideo opublikowanym 23 listopada. Wideo: CNN
Ostapenko powiedział, że jego oddział był na misji, gdy wróg odkrył i ostrzelał ich pozycję, zmuszając wszystkich do szukania schronienia.
„Nadchodzi kolejny pocisk, myślę, że to rakieta” – powiedział ukraiński żołnierz, po czym nastąpiła głośna eksplozja.
Mając 2200 km długości, Dniepr jest czwartą co do długości rzeką w Europie. Ma swój początek w Rosji, przepływa przez Białoruś i Ukrainę, a następnie uchodzi do Morza Czarnego. Rzeka przepływa przez obwód chersoński, obszar, który Rosja kontrolowała niemal w całości po wybuchu konfliktu.
W listopadzie ubiegłego roku armia ukraińska rozpoczęła błyskawiczną kontrofensywę i odbiła obszary na zachodnim brzegu Dniepru, w tym stolicę Chersoniu, wypychając siły rosyjskie na wschodni brzeg. Rosja kontroluje obecnie około 75% obwodu chersońskiego.
Rok po incydencie Cherson i okolice wciąż były regularnie ostrzeliwane przez artylerię znad Dniepru. Rzeka, szeroka na niektórych odcinkach nawet na 1,5 km, stanowiła naturalny bastion dla wojsk rosyjskich, umożliwiając im swobodny ostrzał wrogich celów na zachodnim brzegu z niewielkim ryzykiem odwetu.
Dlatego Ukraina od miesięcy próbuje przeprawić się przez Dniepr. Utworzenie przyczółka na wschodnim brzegu rzeki i odepchnięcie tam wojsk rosyjskich odsunęłoby Chersoń poza zasięg artylerii, zmniejszając tym samym ryzyko ostrzału.
Daje to również siłom ukraińskim odskocznię do dalszego marszu na południe i zbliżenia się do Półwyspu Krymskiego, terytorium zaanektowanego przez Rosję w 2014 roku.
Ukraińscy żołnierze pełniący wartę na zachodnim brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim, 6 listopada. Zdjęcie: AFP
Ukraińska armia poinformowała 19 listopada, że posunęła się o kolejne 3-8 km na wschodnim brzegu Dniepru, dwa dni po utworzeniu tam przyczółka mostowego. Ostapenko powiedział, że siły ukraińskie kontynuują natarcie w głąb lądu.
„Natarcie napotyka na wiele trudności. Staramy się zgromadzić siły na wschodnim brzegu rzeki” – powiedział ukraiński żołnierz.
Według Ostapenki, Ukraina ustanowiła „pewne połączenia” przez rzekę Dniepr, umożliwiające wojskom na zachodnim brzegu transportowanie broni, amunicji, żywności i paliwa do sił na wschodnim brzegu.
Ostapenko powiedział, że jego jednostka rozpoznania powietrznego miała za zadanie osłaniać jego towarzyszy broni podczas przeprawy przez rzekę, monitorować ruchy wojsk rosyjskich, a także pomagać w ukrywaniu lokalizacji ukraińskich żołnierzy i sprzętu.
„To niebezpieczna misja” – powiedział Ostapenko. „Codziennie mierzymy się z licznymi wrogimi dronami-samobójcami, a także atakami rakietowymi, moździerzowymi i pociskami czołgowymi”.
Ukraiński żołnierz stwierdził jednak, że nasilenie rosyjskich ataków to dobry znak, ponieważ pokazuje, że armia ukraińska „zmierza we właściwym kierunku”. „Sprawiamy problemy wrogowi, a on próbuje się bronić” – dodał.
Wielu mieszkańców Chersonia nie jest tak optymistycznie nastawionych jak mieszkańcy Ostapenko, gdyż ich życie zostało poważnie dotknięte ostrzałem z Rosji.
„O wiele straszniej jest, gdy panuje cisza, niż gdy trwa ostrzał” – powiedziała 54-letnia Inna Balyoha, mieszkanka Chersonia. „Nie odważymy się zwiększyć głośności radia, musimy mieć uszy szeroko otwarte, żeby nasłuchiwać dźwięków za oknem, żebyśmy mogli zareagować w porę, gdy zaczną spadać pociski”.
Zawalony budynek w obwodzie chersońskim 5 listopada. Zdjęcie: Anadolu
W Chersoniu mieszka obecnie około 73 000 mieszkańców, czyli mniej niż jedna czwarta populacji sprzed wojny. Balyoha powiedziała, że nie mogła wyjechać, ponieważ musiała opiekować się 4-letnim wnukiem i 87-letnią matką.
„Jednym z pierwszych słów, których nauczył się mój wnuk, był „alarm” – powiedział Balyoha. „Wiedział, jak zareagować na syreny alarmowe. Jeśli usłyszał eksplozję za oknem, chował się w kącie na korytarzu”.
Według Ołeksandra Prokudina, mianowanego przez Ukrainę gubernatora Chersonia, liczba ataków na stolicę prowincji gwałtownie wzrosła w ciągu ostatniego miesiąca, osiągając czasami 700 dziennie.
Balyoha powiedziała, że jej rodzina nie odważyła się już wychodzić na spacery i przeważnie zostawała w domu, aby uniknąć ostrzału artyleryjskiego. „Naszym głównym zadaniem jest przetrwać” – powiedziała.
Obwód chersoński i okolice. Grafika: RYV
Pham Giang (według CNN )
Link źródłowy






Komentarz (0)