Zespół w niebieskich strojach poniósł porażkę 0:2 ze Szwajcarią. Choć byli uważani za gorszych od reprezentanta Europy Południowej, tuż po pierwszym gwizdku Szwajcarzy stopniowo zdominowali Włochów, zmuszając Azzurri do wycofania się w głąb boiska i obrony na własnym boisku. Szwajcarzy całkowicie kontrolowali środek pola, a ich pressing sprawiał, że Włosi ciągle nieprawidłowo podawali piłkę i nie byli w stanie jej przesunąć.

Gdyby nie talent bramkarza Gianluigiego Donnarummy, Włochy straciłyby gola na wczesnym etapie po atakach szwajcarskiej drużyny. Jednak bramkarz PSG nie mógł wiecznie pełnić roli wybawcy Włoch, gdy w 37. minucie Donnarumma był kompletnie bezradny wobec strzału Freulera w polu karnym.
Około 30 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy, bramka włoskiej drużyny znów zadrżała. Vargas, niepilnowany w polu karnym, pewnie kopnął piłkę prawą nogą w górny róg bramki, pokonując Donnarummę.
Przegrywając dwoma golami, włoska drużyna walczyła dalej, ale stworzyła tylko kilka okazji. Ostatecznie włoska drużyna przegrała 0:2 i dotarła do 1/8 finału EURO 2024. Azzurri oficjalnie zostali byłymi mistrzami Europy.
Po meczu bramkarz Donnarumma przyznał, że był to zasłużony wynik po nieprzekonującym występie włoskiej drużyny w Niemczech i przeprosił kibiców. „My (włoska drużyna) przepraszamy wszystkich kibiców. Ta porażka jest naprawdę bolesna. Dzisiaj cała drużyna była rozczarowana, a Szwajcaria zasłużyła na zwycięstwo” – powiedział Donnarumma po meczu.
„Mieliśmy fatalną pierwszą połowę. Kiedy w drugiej połowie potrzebowaliśmy odrabiać straty, straciliśmy drugą bramkę. W dzisiejszej grze brakowało nam wszystkiego, od jakości po odwagę” – dodał Donnarumma.

Kilka godzin później, wczesnym rankiem 30 czerwca, odbył się drugi mecz 1/8 finału EURO 2024 pomiędzy gospodarzami, Niemcami, a Danią. Po bezbramkowej pierwszej połowie i przerwie spowodowanej warunkami atmosferycznymi, bramki obu drużyn zadrżały trzykrotnie w drugiej połowie.
Najpierw, w 48. minucie, Joachim Andersen oddał niski strzał, pozostawiając niemieckiego bramkarza Neuera bezbronnego. Sędzia Oliver zasygnalizował jednak weryfikację VAR i bramka została anulowana z powodu spalonego Delaneya. Co ciekawe, Duńczyk noszący koszulkę z numerem 8 został uznany za spalonego tylko dlatego, że czubek jego buta był wyżej niż niemieckiego obrońcy.
Trzy minuty po nieuznanym golu, w kontrataku na lewym skrzydle, Sane próbował dośrodkować piłkę w pole karne. Sytuacja z piłką nie była groźna, ale ku zaskoczeniu wszystkich, zespół VAR ustalił, że piłka dotknęła dłoni Andersena. Sędzia musiał wówczas skorzystać z technologii czujników w piłce, aby odgwizdać rzut karny dla niemieckiej drużyny. Kai Harvertz bezbłędnie wykorzystał rzut karny i dał Niemcom prowadzenie 1:0.

W 68. minucie gospodarze strzelili drugiego gola. Musiala otrzymał podanie od kolegi z drużyny poniżej, po czym wyskoczył na boisko i stanął oko w oko ze Schmeichelem. Zawodnik z numerem 10 bezbłędnie podwyższył wynik na 2:0. Pokonując Danię, reprezentacja Niemiec została drugą drużyną, która awansowała do ćwierćfinału EURO 2024.
Dlaczego duńscy piłkarze boją się piorunów?
Mecz pomiędzy Niemcami a Danią został przerwany na 15 minut z powodu złej pogody. Według doniesień Daily Mail, kiedy niebo nad Signal Iduna Park rozświetliły potężne błyskawice, sędzia Michael Oliver tymczasowo przerwał mecz i pozwolił zawodnikom obu drużyn wrócić do szatni. Według Daily Mail, sami duńscy piłkarze również pokazali, że nie chcą grać w burzliwych warunkach i przy błyskawicach.
Wyjaśniając to, dziennikarz piłkarski Klaus Egeland wyjaśnił, że wielu obecnych piłkarzy reprezentacji Danii zna historię kolegi o nazwisku Jonathan Richter. Były piłkarz FC Nordsjælland został porażony piorunem podczas meczu w 2009 roku i w rezultacie musiał przejść amputację nogi.
Źródło






Komentarz (0)