Jak konflikt na Bliskim Wschodzie wpływa na wybory w USA?
Báo Dân trí•23/10/2024
(Dan Tri) - Oczekuje się, że napięta sytuacja na Bliskim Wschodzie będzie miała istotny wpływ na wybory prezydenckie w USA, gdyż w wyścigu o pierwsze miejsce rywalizują dwaj kandydaci, Donald Trump i Kamala Harris.
W ostatnich tygodniach przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w USA analitycy ostrzegają, że rozszerzające się operacje wojskowe Izraela na Bliskim Wschodzie mogą osłabić szanse kandydatki Demokratów, wiceprezydent Kamali Harris. Polityka zagraniczna rzadko jest priorytetem dla amerykańskich wyborców, ale trwająca od roku wojna Izraela w Strefie Gazy, a także intensywne bombardowania Libanu, podważają rolę USA w tym konflikcie. Administracja prezydenta USA Joe Bidena jak dotąd niezłomnie wspiera Izrael, co prowadzi do podziałów w Partii Demokratycznej, ponieważ niektórzy wyborcy, zwłaszcza arabscy Amerykanie, odwracają się od partii. W obliczu zaciętej rywalizacji kandydatki Demokratów Kamali Harris z republikańskim rywalem Donaldem Trumpem, gniew na administrację Bidena może zniechęcić arabskich wyborców w kluczowych stanach, takich jak Michigan, do głosowania w listopadzie. Jim Zogby, współzałożyciel Arab American Institute, powiedział w wywiadzie dla Al Jazeery, że spadek poparcia dla kandydata Demokratów na prezydenta w dużej mierze wynika z poparcia administracji Bidena dla wojny w Strefie Gazy, która zniszczyła całe dzielnice i pochłonęła ponad 42 000 ofiar, w tym wiele kobiet i dzieci. Kampania Izraela otrzymała około 20 miliardów dolarów amerykańskiego wsparcia zbrojeniowego. „Nie chodzi o to, że ta grupa wyborców staje się bardziej konserwatywna, ale o to, że chcą ukarać tę administrację za to, na co pozwoliła. Wygląda na to, że życie Palestyńczyków i Libańczyków nie ma znaczenia” – powiedział Zogby. Wrześniowy sondaż przeprowadzony przez Arab American Institute wykazał, że Harris i Trump mieli niemal taki sam wynik wśród arabskich wyborców, odpowiednio 41% i 42%. To byłby znaczący postęp dla Demokratów. Zanim Biden ubiegał się o reelekcję, jego poparcie wśród arabskich wyborców gwałtownie spadło po wybuchu wojny w Strefie Gazy, spadając do zaledwie 17% w październiku 2023 roku. Sceny zniszczeń w Strefie Gazy po walkach (zdjęcie: Reuters). Biden zdobył 59% głosów Arabów w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Kiedy Biden wycofał się z wyścigu w 2024 roku, niektórzy wyborcy mieli nadzieję, że jego następczyni, Harris, wniesie powiew świeżości. Jednak jak dotąd Harris podtrzymuje politykę Bidena i nie wzywa do zaprzestania transferów broni do Izraela, nawet gdy seria nasilających się izraelskich ataków doprowadziła Bliski Wschód na skraj szerszej wojny regionalnej. Zapytana w niedawnym wywiadzie telewizyjnym, czy rozstałaby się z Bidenem w jakiejkolwiek sprawie, Harris odpowiedziała: „Żadna kwestia nie przychodzi mi do głowy”. Kampania Harris spotkała się również z krytyką na Konwencji Narodowej Demokratów w sierpniu, po tym, jak urzędnicy partyjni odmówili wpuszczenia na scenę amerykańskiego mówcy pochodzenia palestyńskiego, aby odniósł się do cierpienia w Strefie Gazy. „Ludzie oczekują najmniejszych aktów dobroci, a kampania ich nie zapewnia. Popełniają błąd, który kosztuje ich głosy” – powiedział Zogby. Chociaż polityka USA wobec Gazy może nie być priorytetem dla większości wyborców, ponad 80% Arabów-Amerykanów twierdzi, że odegra ona kluczową rolę w ich głosowaniu. Wielu z tych wyborców jest skoncentrowanych w kilku kluczowych stanach, które odgrywają kluczową rolę w decydowaniu o wyniku wyborów prezydenckich w USA. Na przykład Michigan, stan będący kluczowym stanem w historii, ma drugą co do wielkości populację arabską w kraju. Ma również najwyższy odsetek Arabów-Amerykanów spośród wszystkich stanów: prawie 392 733 osoby identyfikują się jako Arabowie w stanie liczącym 10 milionów mieszkańców. Sondaże wskazują tam średnio zaledwie 1,8 punktu procentowego. Niewielka przewaga kandydata Demokratów w tym stanie może zostać zniweczona przez kandydatów niezależnych, takich jak Jill Stein, którzy aktywnie zabiegają o głosy Arabów i muzułmanów amerykańskich w regionie. „Sytuacja w Gazie skomplikowała szanse Demokratów w Michigan” – powiedział Michael Traugott, profesor w Centrum Badań Politycznych Uniwersytetu Michigan. „Skoro spodziewamy się zaciętej rywalizacji, Harris będzie miała kłopoty, jeśli znaczna część arabskiej społeczności stanu pozostanie w domu w dniu wyborów” – powiedział Traugott. Jednak Arabowie amerykańscy w Michigan nie stanowią jednolitej społeczności i istnieją w niej ostre podziały co do tego, jak najlepiej wykorzystać swoją przewagę wyborczą. Niektórzy uważają, że porażka Harris w Michigan powinna być ostrzeżeniem dla przyszłych kandydatów, aby nie lekceważyli wpływu arabskich wyborców. Protestujący zebrali się, by domagać się zawieszenia broni w Strefie Gazy, w pobliżu miejsca debaty prezydenckiej 10 września w Filadelfii w stanie Pensylwania (USA) (zdjęcie: Reuters). Ostatnie tygodnie wyścigu o prezydenturę w USA przypadają w momencie, gdy groźba eskalacji konfliktu wciąż wisi nad Bliskim Wschodem, dodając element niepewności do kampanii prezydenckiej. Na początku października Iran przeprowadził atak rakietowy na Izrael w odpowiedzi na zabicie przywódcy Hamasu Ismaiła Haniji w Teheranie i przywódcy Hezbollahu Hassana Nasrallaha w Bejrucie, między innymi. Następnie Izrael, oprócz bombardowań regionu, rozpoczął operację lądową w południowym Libanie. Oczekuje się, że Izrael podejmie dalsze działania przeciwko Iranowi. Analitycy obawiają się, że zakrojony na szeroką skalę odwet ze strony Izraela może wywołać niszczycielską wojnę między Izraelem a Iranem, co również niepokoi wielu amerykańskich wyborców. Wrześniowy sondaż Pew Research Center wykazał, że 44% Amerykanów jest skrajnie lub bardzo zaniepokojonych możliwością rozprzestrzenienia się walk na inne kraje Bliskiego Wschodu. 44% obawia się możliwości bezpośredniego zaangażowania się USA w konflikt. Wyborcy o poglądach demokratycznych uważają, że wojna Izraela w Strefie Gazy zaszła za daleko i że Stany Zjednoczone powinny zrobić więcej, aby ją zakończyć. Laura Silver, zastępca dyrektora ds. badań globalnych w Pew Research Center, stwierdziła, że wyniki odzwierciedlają różnice między Demokratami a Republikanami w polityce zagranicznej. „Amerykanie o poglądach republikańskich chętniej chcą, aby Stany Zjednoczone dostarczały broń Izraelowi, a rzadziej, aby USA odgrywały rolę dyplomatyczną ” – powiedziała Silver. Zwróciła uwagę, że młodsi i starsi ludzie mają również różne podejście do wojny w Strefie Gazy i konfliktu izraelsko-palestyńskiego w ogóle. Lutowy sondaż wykazał, że 36% osób w wieku 18–29 lat stwierdziło, że administracja Bidena zbyt mocno poparła Izrael w obecnej wojnie, w porównaniu z zaledwie 16% osób w wieku 50–64 lat, które się z tym zgodziły. Jednak Zogby stwierdziła, że Demokraci nie dostrzegli jeszcze zmian zachodzących w kluczowych elektoratach, takich jak młodzież i społeczności kolorowe, w kwestii palestyńskiej. „Demokraci się w tej kwestii nie zmienili, ale ludzie, którzy na nich głosują, tak. Nie słuchają i zapłacą za to cenę” – ostrzegł. Według „Telegraph” , jednym z czynników, który może zaszkodzić kandydatowi Demokratów na prezydenta, jest rosnąca cena ropy naftowej w związku z eskalacją napięć na Bliskim Wschodzie. Wzrasta również ryzyko wzrostu cen gazu, wyższej inflacji i egzystencjalnego zagrożenia dla kampanii Harris. Po tym, jak Iran 1 października wystrzelił „deszcz” rakiet na Izrael, izraelscy urzędnicy rozważają „odwet na szeroką skalę”, który mógłby obejmować atak na irańskie rafinerie ropy naftowej. Jeśli ceny będą nadal rosły, będzie to dla Demokratów bolesny cios w przyszłomiesięczne wybory. „Wyborcy uznają wysokie ceny ropy za znak, że administracja Bidena-Harris nie poradziła sobie z sytuacją na Bliskim Wschodzie, co postawi ją w złym świetle” – powiedział Bjarne Schieldrop, analityk z SEB, grupy świadczącej usługi finansowe . Schieldrop przewidział również, że Republikanie wykorzystają okazję, aby przedstawić każdy wzrost cen ropy jako dowód na to, że Demokraci nie są wiarygodni w kwestiach gospodarczych i polityki zagranicznej. Krótko przed atakiem rakietowym Iranu na Izrael, Harold Hamm, amerykański potentat naftowy z łupków i prominentny darczyńca Republikanów, powiedział Financial Times, że administracja Bidena pozostawiła Stany Zjednoczone „niezwykle podatne” na szoki cenowe ropy naftowej z Bliskiego Wschodu. „W USA 10-procentowy wzrost cen ropy oznacza 10-procentowy wzrost cen benzyny. To boli o wiele bardziej. Ponadto wielu Amerykanów ma dochody wystarczające jedynie na codzienne życie, więc jeśli nagle będą musieli wydać więcej pieniędzy na benzynę, mocno ucierpią. To będzie niekorzystne dla pani Harris” – powiedział Schieldrop.
Czy konflikt przechyli się na korzyść Donalda Trumpa?
Były prezydent USA Donald Trump (po lewej) i premier Izraela Benjamin Netanjahu (zdjęcie: AFP). Pomimo ciągłych wysiłków USA, możliwość zawieszenia broni w Strefie Gazy i na całym Bliskim Wschodzie wydaje się coraz bardziej odległa. Po ataku Iranu na Izrael 200 rakietami, rzecznik Departamentu Stanu USA powiedział: „Nie zrezygnujemy z dążenia do zawieszenia broni w Strefie Gazy, ponieważ wierzymy, że jest to najlepszy sposób na uwolnienie zakładników”. Później jednak dodał, odnosząc się do Hamasu: „To wymaga udziału obu stron, a obecnie jedna odmawia udziału”. Według „ Asia Times ”, coraz bardziej prawdopodobne jest, że prezydent Joe Biden nie odniesie politycznego zwycięstwa na Bliskim Wschodzie przed wyborami 5 listopada. Niektórzy twierdzą, że wynika to po części z faktu, że premier Izraela Benjamin Netanjahu ma nadzieję, że Trump wygra w listopadzie, a wtedy będzie mógł wciągnąć USA w konfrontację z Iranem. W lipcu Stany Zjednoczone zdawały się czynić pewne postępy w kwestii zawieszenia broni, ale potem doszło do zamachu na przywódcę Hamasu Ismaiła Haniję w Teheranie w Iranie. Oskarżono Izrael o udział w tym zamachu. Niektórzy postrzegali zabójstwo przywódcy Hamasu nie tylko jako próbę wciągnięcia Iranu do konfliktu, ale także jako wyraźny cios dla szans na zawieszenie broni. Haniyeh został wkrótce zastąpiony przez bardziej radykalnego dowódcę Hamasu, Jahję Sinwara. Stany Zjednoczone ponownie liczyły na osiągnięcie porozumienia pokojowego we wrześniu, ale premier Netanjahu udaremnił porozumienie, stawiając w ostatniej chwili żądania. Obejmowały one zakaz powrotu uzbrojonych mężczyzn do północnej Strefy Gazy podczas zawieszenia broni oraz utrzymanie przez Izrael kontroli nad Korytarzem Filadelfijskim, wąskim pasem ziemi wzdłuż granicy Strefy Gazy z Egiptem. Doniesienia sugerowały, że Netanjahu celowo ingerował w negocjacje i stosował taktykę opóźniania przez całe lato. Ale jaki jest polityczny cel odkładania pokoju? Netanjahu prawdopodobnie liczy na zwycięstwo Trumpa i administrację USA, którą łatwiej „manipulować” niż Bidenem. Netanjahu twierdził, że przekonał Trumpa do wycofania się z umowy nuklearnej z Iranem, historycznego porozumienia opracowanego przez administrację byłego prezydenta Baracka Obamy w 2015 roku, mającego na celu zniesienie sankcji gospodarczych wobec Iranu w zamian za ograniczenie jego programu nuklearnego. Wielu postrzegało to jako krok w kierunku globalnego pokoju. Kontrowersyjna decyzja Trumpa o przeniesieniu ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy była również postrzegana jako symboliczne „zwycięstwo” Netanjahu i izraelskiej prawicy. Demokraci są coraz bardziej sceptyczni co do tego, że Netanjahu próbuje ingerować w wewnętrzną politykę USA, ignorując wezwanie prezydenta Bidena do negocjacji umowy pokojowej na Bliskim Wschodzie i eskalując napięcia przed wyborami w USA. Szybko eskalująca konfrontacja między Izraelem, Hezbollahem i sojusznikiem Hezbollahu, Iranem, podważyła wysiłki prezydenta Bidena zmierzające do osiągnięcia pokoju poprzez dyplomację, podczas gdy były prezydent Trump ostrzegał, że świat „wymyka się spod kontroli” pod rządami Bidena. Wskaźniki poparcia dla Bidena wśród amerykańskich muzułmanów spadają w związku z rosnącą przemocą na Bliskim Wschodzie, co stanowi poważne obciążenie polityczne dla wiceprezydent Harris w Michigan, stanie, w którym Demokraci muszą wygrać wybory. Wiceprezydent USA Kamala Harris (po prawej) i premier Izraela Benjamin Netanjahu (zdjęcie: EPA). David Rothkopf, były urzędnik administracji Clintona oraz były dyrektor wykonawczy i redaktor magazynu „Foreign Policy” , powiedział, że Demokraci mają uzasadnione powody, by rozważać najnowsze posunięcia militarne administracji Netanjahu w kontekście ich potencjalnego wpływu na wybory prezydenckie w USA w 2024 roku. „Myślę, że to uzasadnione obawy, biorąc pod uwagę moje rozmowy z Izraelczykami. Rozumieją, że Netanjahu jest zwolennikiem Trumpa i uważają, że prezydentura Trumpa byłaby dla niego korzystniejsza w dłuższej perspektywie. W pewnym sensie może to wpłynąć na decyzje, które podejmie w nadchodzących tygodniach” – powiedział Rothkopf w wywiadzie dla „The Hill”. Wielu Amerykanów pochodzenia arabskiego prawdopodobnie zagłosuje na Trumpa (lub przynajmniej przeciwko Harris) w listopadzie. Amerykańscy wyborcy pochodzenia żydowskiego tradycyjnie głosują na Demokratów, a około 70% Żydów identyfikuje się jako Demokraci. Jest to istotne, ponieważ w stanach kluczowych, takich jak Pensylwania (433 000), Floryda (672 000) i Georgia (141 000), istnieją znaczące społeczności żydowskie. Trend jest inny wśród Arabów-Amerykanów, których prześladuje konflikt w Strefie Gazy (a teraz w Libanie) i rozgniewana reakcja administracji Bidena na działania Izraela. Podczas gdy Stany Zjednoczone wywierały presję dyplomatyczną, aby naciskać na zawieszenie broni, Waszyngton ostatnio kontynuował sprzedaż Izraelowi kolejnych 20 miliardów dolarów w myśliwcach i innej broni, co stanowi jeden z największych pakietów wojskowych od początku wojny w Strefie Gazy. Po otrzymaniu listy 10 kwestii i poproszeniu o wybranie trzech najważniejszych, 60% ankietowanych Arabów-Amerykanów wskazało Strefę Gazy, a 57% stwierdziło, że wojna w Strefie Gazy wpłynie na ich głos. Może to wyjaśniać, dlaczego prawie 80% Arabów-Amerykanów ma nieprzychylną opinię o Bidenie (na podstawie sondażu przeprowadzonego w maju), podczas gdy tylko 55% ma nieprzychylną opinię o Trumpie. Chociaż Arabowie-Amerykanie niekoniecznie lubią Trumpa, nie mogą zaakceptować poparcia dla rządu, który nie zapobiegnie katastrofie humanitarnej w Strefie Gazy. Mogą wstrzymać się od głosu lub zagłosować na kandydata niezależnego. Premier Netanjahu ma nadzieję, że ta kwestia wpłynie na wynik wyborów na korzyść Trumpa. Arabowie-Amerykanie stanowią znaczący blok głosujących w stanach kluczowych, takich jak Pensylwania (126 000 Arabów-Amerykanów) i Michigan (392 000 Arabów-Amerykanów). Jedną z możliwości jest to, że głosy amerykańskich Żydów pozostaną takie same w latach 2020-2024, ale głosy Arabów-Amerykanów, które w 2020 roku popierały Bidena w 64% w skali kraju, a w kluczowym stanie Michigan prawie 70%, ulegną zmianie. Może to przechylić szalę na niekorzyść Harris w stanie, w którym Biden wygrał zaledwie 154 000 głosów. Wielu arabskich wyborców nie wierzy, że Harris będzie miała inne poglądy polityczne niż Biden. W sierpniowym sondażu przeprowadzonym w Michigan przez Radę ds. Stosunków Amerykańsko-Islamskich, tylko 12% muzułmańskich wyborców amerykańskich poparło Harris. Wyborcy ci domagają się zawieszenia broni, ale ta perspektywa pozostaje jak dotąd odległa.
Według Aljazeery, Asia Times, The Hill i Telegraph
Komentarz (0)