Niemcy: Manchester United próbował doprowadzić do remisu, ale i tak przegrał z Bayernem 3:4 w pierwszej rundzie Grupy A Ligi Mistrzów.
Obie drużyny cieszyły się z obfitości bramek i goniły wynik na Allianz Arenie, a różnica między nimi nigdy nie przekroczyła dwóch bramek. Zwycięstwo gospodarzy było przewidywane, ale Manchester United nie poddał się przedwcześnie. Jednak gol Casemiro, zmniejszający wynik do 3:4, padł za późno, tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego Glenna Nyberga.
Niecelne złapanie piłki przez Andre Onanę doprowadziło do pierwszej bramki dla Man Utd. Zdjęcie: AP
Man Utd dobrze rozpoczął mecz, stwarzając groźne okazje, ale Facundo Pellistri i Christian Eriksen spudłowali dobitki z bliskiej odległości, a trener Erik ten Hag świętował na linii bocznej. Goście przejęli inicjatywę i zaczęli grać krótkimi piłkami dzięki grze nóg Onany. Tym razem jednak popełnił błąd, który doprowadził do gola – strzał Leroya Sane z krawędzi pola karnego nie trafił zbyt blisko słupka, ale 27-letni bramkarz nie zdołał złapać piłki.
Gol z pierwszej okazji dodał Bayernowi więcej energii, a asystent trenera Zsolt Low i Anthony Barry cieszyli się z dnia Thomasa Tuchela, który nie grał z powodu zawieszenia. Gospodarze strzelili gola z drugiej okazji, tym razem pomocnik Jamal Musiala obronił piłkę od Diogo Dalota po lewej stronie pola karnego, po czym podał do Serge'a Gnabry'ego, który strzelił w dalszy róg bramki, nie dając Onanie szans na obronę. Poza boiskiem Ten Hag pokręcił głową i otarł twarz, widząc, jak siatka wibruje.
W przeciwieństwie do poprzedniej porażki z Brighton, tym razem Manchester United walczył bardziej zdecydowanie. Na początku drugiej połowy nowy nabytek Rasmus Hojlund strzelił pierwszego gola dla „Czerwonych Diabłów” strzałem, który trafił w ziemię i zmienił kierunek, uniemożliwiając bramkarzowi Svenowi Ulreichowi reakcję. Ulreich mógł zachować się lepiej, ale jego błąd nie był tak poważny, jak błąd Onany przy pierwszej bramce.
Rzut karny wykonany przez Harry'ego Kane'a został wykorzystany, mimo że Onana odgadł właściwy kierunek.
Po zdobyciu gola Hojlund energicznie klaskał w dłonie z kolegami z drużyny. Jednak zaledwie minutę później Manchester United został oblany zimną wodą, gdy środkowy obrońca Dayot Upamecano skierował piłkę głową w rękę Eriksena w polu karnym. Dzięki wskazówkom VAR, sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy, a środkowy napastnik Harry Kane nie zmarnował okazji, strzelając mocno i nisko w lewy róg bramki, podwyższając wynik na 3:1.
Gdy Kane przygotowywał się do strzału, trybuny rozbrzmiały okrzykami „Harry, Harry!” na cześć ich drogiego nowego nabytku. Angielski napastnik był łączony z Man Utd, ale latem ubiegłego roku zdecydował się dołączyć do Bayernu. Nie zawiódł kibiców gospodarzy, strzelając piątego gola w pierwszych sześciu meczach.
Bayern nadal dominował, ale zmarnował kilka okazji, w tym strzał Sané, który odbił się od słupka. Pozwolili Manchesterowi United na ponowne przełamanie, gdy Casemiro, leżąc na ziemi po stracie piłki w 88. minucie, szybko strzelił do siatki. Bayern jednak odzyskał dwubramkowe prowadzenie w ciągu czterech minut. Tym razem Joshua Kimmich dośrodkował w pole karne, a Mathys Tel uderzył tuż obok rogu bramki i trafił w poprzeczkę.
Frustracja Onany. Zdjęcie: PA
Poza pierwszym golem, kameruński bramkarz grał dobrze i popisał się co najmniej dwiema pięknymi interwencjami dla gości. Tel miał jednak zbyt dużo czasu i miejsca przed oddaniem strzału. Ta bramka zapewniła zwycięstwo gospodarzom na zaledwie dwie minuty przed końcem.
Man Utd strzelił dwa gole w ciągu trzech minut doliczonego czasu gry, pokonując Bayern 2:1 w finale Ligi Mistrzów w 1999 roku. Tym razem nie poddali się, a Casemiro skompletował dublet strzałem głową z bliskiej odległości po dośrodkowaniu Bruno Fernandesa. Sędzia jednak odgwizdał ostatni gwizdek krótko po rozpoczęciu meczu przez Bayern.
Bayern grał lepiej, a Manchester United wciąż ma wiele szans na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. „Czerwone Diabły” powitają z powrotem środkowego obrońcę Raphaela Varane'a, nowego nabytku Sofyana Amrabata i Masona Mounta w kolejnym meczu z Burnley w Premier League wieczorem 23 września.
Xuan Binh
Link źródłowy
Komentarz (0)