Ukraińscy żołnierze na wschodnim brzegu Dniepru, poddani ostrzałowi ze strony Rosji, są w większości niedoświadczeni, a niektórzy z nich, mimo że są żołnierzami piechoty morskiej, nie potrafią pływać.
W połowie listopada armia ukraińska przekroczyła Dniepr i ustanowiła przyczółek na wschodnim brzegu, co stanowiło krok naprzód w kontrofensywie na froncie chersońskim.
Niektórzy analitycy twierdzą, że ustanowienie tu przyczółka umożliwiłoby siłom ukraińskim uderzenie dalej na południe, odcinając rosyjski korytarz lądowy łączący Półwysep Krymski z regionem Donbasu.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wielokrotnie wspominał o operacji sforsowania Dniepru, mówiąc, że jest to początek znaczącego kroku naprzód w kontrofensywie Kijowa.
Ukraińskie wojsko poinformowało 3 grudnia, że jego siły umacniają swoje pozycje na wschodnim brzegu Dniepru i „prowadzą ogień do wroga” po osiągnięciu postępu wynoszącego 3–8 km.
Sytuacja nie jest jednak tak optymistyczna, jak uważają ukraińscy urzędnicy. BBC 4 grudnia zacytowało ukraińskiego żołnierza, który powiedział, że siły ukraińskie na wschodnim brzegu znajdują się w bardzo trudnej sytuacji, dodając, że poniosły duże straty podczas prób przeprawy przez rzekę.
„Wrogowie nieustannie nas ostrzeliwali, gdy próbowaliśmy przedostać się na drugą stronę. Widziałem na własne oczy, jak łodzie z moimi towarzyszami zostały trafione kulami i zniknęły w wodzie, na zawsze leżąc na dnie rzeki” – wspominał ukraiński żołnierz.
Sytuacja bojowa nad Dnieprem. Grafika: BBC/ISW
Źródło podało, że ukraińskie siły musiały dostarczyć generatory, paliwo i żywność, aby zbudować przyczółek na wschodnim brzegu rzeki. Początkowo spodziewano się, że siły rosyjskie się wycofają, gdy zobaczyli ukraińskich żołnierzy docierających do brzegu, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
„Kiedy dotarliśmy na wschodni brzeg, wróg już czekał. Zaatakowali nas wszystkim, co mieli pod ręką – od artylerii, moździerzy po miotacze ognia. Myślałem, że nie przeżyję” – powiedział ukraiński żołnierz. „Rosyjscy jeńcy później ujawnili, że ich siły zostały poinformowane o lądowaniu i dokładnie wiedziały, gdzie wylądujemy”.
Mimo to kilkuset ukraińskich żołnierzy piechoty morskiej okopało się i z powodzeniem utworzyło twierdzę, częściowo przy wsparciu towarzyszy z Zachodniego Brzegu. Jednak ich wysiłki w celu utrzymania pozycji zostały utrudnione przez silny ostrzał ze strony sił rosyjskich.
„Każdego dnia musieliśmy ukrywać się w lesie i znosić ostrzał wroga. Byliśmy uwięzieni, ponieważ wszystkie ścieżki były zaminowane. Rosyjskie bezzałogowe statki powietrzne (BSP) stale krążyły, gotowe do ataku, gdy tylko wykryły ruch” – powiedział.
Władimir Saldo, mianowany przez Rosję szef obwodu chersońskiego, poinformował w połowie miesiąca, że siły ukraińskie przeprawiające się przez Dniepr spotkały się z „piekielnym ostrzałem” ze strony rosyjskiej artylerii, rakiet i małych dronów. „W ciągu zaledwie dwóch, trzech dni wróg poniósł około 100 ofiar” – dodał.
Ukraińscy żołnierze pełnią wartę nad Dnieprem 6 listopada. Zdjęcie: AFP
Według źródeł BBC, linie zaopatrzeniowe sił ukraińskich na wschodnim wybrzeżu są ściśle monitorowane przez rosyjskich żołnierzy, co powoduje brak wody pitnej. Sytuacja ma się pogorszyć wraz z nadejściem mrozów, mimo że żołnierze mają przy sobie generatory, akumulatory i odzież zimową. „Prawdziwa sytuacja jest tu ukrywana, więc nic się nie zmieni w najbliższej przyszłości” – ujawnili ukraińscy żołnierze.
Dodał także, że czuli się zdezorientowani, bo obawiali się, że przełożeni ich „porzucą”.
„Nikt nie wiedział, jaki będzie nasz następny krok. Wielu uważało, że dowództwo nas porzuciło. Uważali, że operacja przeprawy przez rzekę miała charakter bardziej polityczny niż militarny” – powiedział.
Podobny pogląd podzielają niektórzy obserwatorzy. Twierdzą, że przyczółek, który Ukraina utworzyła na wschodnim brzegu Dniepru, jest zbyt mały, aby przetransportować ciężki sprzęt przez rzekę, co utrudnia rozpoczęcie ofensywy na południe.
„Operacja ma w dużej mierze charakter symboliczny i umożliwi Kijowowi odniesienie lokalnego zwycięstwa po niepowodzeniu letniej kontrofensywy” – powiedział Michel Goya, były pułkownik armii francuskiej.
Siły ukraińskie ostrzeliwują rosyjskie cele w pobliżu linii frontu w obwodzie zaporoskim, 19 sierpnia. Zdjęcie: Reuters
Ukraiński dowódca wojskowy Walerij Załużny poinformował na początku listopada, że kontrofensywa Kijowa utknęła w martwym punkcie, ujawniając, że armia posunęła się zaledwie o około 17 kilometrów po pięciu miesiącach walk. Prezydent Zełenski zdementował te informacje, ale w zeszłym tygodniu przyznał, że ukraińska kontrofensywa „nie spełniła oczekiwań”, zapewniając jednocześnie, że Kijów się nie wycofa.
Podobnie jak na wielu innych frontach na Ukrainie, walki nad Dnieprem były bitwą wytrzymałościową, w której wygrywała strona, która lepiej utrzymywała siły. Jednak siły ukraińskie składały się tam zaledwie z kilku kompanii, a nie z kilku dywizji, jak wymagała sytuacja. Większość była bardzo młoda, niedoświadczona i pozbawiona umiejętności bojowych.
„Potrzebujemy ludzi, ale muszą być dobrze wyszkoleni, a nie nowicjuszy, którzy dopiero zaczynają strzelać. Są ludzie, którzy są szkoleni zaledwie od trzech tygodni i potrafią oddać kilka strzałów” – powiedział ukraiński żołnierz. „To koszmar”.
Żołnierz powiedział, że większość tych, którzy byli gotowi iść na wojnę, zgłosiła się już na ochotnika, a obecne posiłki to głównie ludzie zmuszeni do chwycenia za broń i pozbawieni woli walki. „Niektórzy z naszych marines nawet nie umieją pływać” – wyjawił.
Dodał także, że wielu jego kolegów z drużyny przypłaciło to życiem z powodu braku doświadczenia.
„Większość naszych ofiar była wynikiem zaniedbań. Niektórzy nie wdrapywali się do okopów wystarczająco szybko, inni nie ukrywali się wystarczająco dobrze. Gdybyśmy byli odrobinę mniej ostrożni, bylibyśmy celem ataków ze wszystkich stron” – powiedzieli ukraińscy żołnierze, dodając, że zadali Rosji również poważne szkody za pomocą pocisków rakietowych i bezzałogowych statków powietrznych.
Powiedział, że czuł się, jakby „uciekł z piekła” po tym, jak został uratowany po wstrząsie mózgu spowodowanym uderzeniem miny lądowej. Jednak żołnierz wkrótce znów trafi do tego „piekła”.
„Zbliża się kolejna rotacja i znów będę musiał przekroczyć Dniepr” – powiedział.
Pham Giang (według BBC )
Link źródłowy






Komentarz (0)