W rządzącej koalicji Niemiec, w skład której wchodzą centrolewicowa Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) kanclerza Olafa Scholza, Partia Zielonych wicekanclerza Roberta Habecka oraz sprzyjająca przedsiębiorcom Wolna Partia Demokratyczna (FDP) ministra finansów Christiana Lindnera, panuje więcej podziałów niż jedności.
Kryzys budżetowy, który ta koalicja przetrwała pod koniec ubiegłego roku, oznacza, że w tym roku budżet nie wystarczy już na rozwiązanie różnic. Kluczowe pytanie brzmi, czy rząd koalicyjny będzie w stanie utrzymać dotychczasową trajektorię do końca kadencji.
Tymczasowy impuls
Niezadowolenie w FDP narastało od miesięcy. Jako najmniejszy koalicjant w obecnym rządzie federalnym Niemiec, FDP poniosła porażkę za porażką w wyborach landowych i lokalnych w 2022 i 2023 roku.
Lokalni politycy przypisują problem napiętej współpracy w Berlinie. Sondaże opinii publicznej pokazują, że tylko jedna piąta obywateli jest zadowolona z pracy koalicji „sygnalizacji świetlnej” – określenia koalicji rządzącej, opartego na tradycyjnych barwach trzech partii: czerwieni SPP, żółci FDP i błękicie Zielonych.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz pozuje do zdjęcia podczas nagrywania swojego noworocznego przemówienia w Kancelarii Prezydenta w Berlinie, Niemcy, 29 grudnia 2023 r. Zdjęcie: AP/Toronto Star
Wielu członków FDP widzi tylko jedno wyjście: partia musi opuścić koalicję rządową, która ich zdaniem hamuje jej rozwój. Ankieta wśród członków partii, zakończona 1 stycznia, miała utorować drogę do tego „rozpadu”. Jednak 52% członków FDP opowiedziało się za pozostaniem w koalicji, zgodnie z wynikami opublikowanymi 1 stycznia.
Ten wynik prawdopodobnie przyniósł ulgę liderom w siedzibach trzech partii rządzących. Chociaż głosowanie nie było prawnie wiążące, kierownictwo FDP nie mogło zignorować faktu, że większość poparła wyjście z koalicji.
Jeśli w rezultacie większość członków FDP będzie chciała odejść, premier Olaf Scholz będzie zmuszony przeprowadzić wotum nieufności, które najprawdopodobniej przegra. Oczywiste jest, że koalicja rządząca będzie musiała zmierzyć się z jeszcze większą presją do wyborów federalnych w 2025 roku.
Christian Dürr, przewodniczący klubu parlamentarnego FDP, z zadowoleniem przyjął wyniki wewnętrznego głosowania, stwierdzając, że „potwierdzają one, że FDP zawsze wywiązuje się ze swoich obowiązków, nawet w trudnych czasach”.
Dodał jednak, że FDP „musi kontynuować wysiłki na rzecz rozwoju naszego kraju poprzez politykę liberalną”. Oświadczenie to można odebrać jako ostrzeżenie dla SPD i Partii Zielonych, że FDP nadal zamierza sprzeciwiać się ich programowi.
Minister finansów Christian Lindner z Partii Liberalno-Demokratycznej (FDP). Zdjęcie: European Newsroom
W rzeczywistości wyniki sondażu opublikowane 1 stycznia mogą przynieść jedynie chwilowe wzmocnienie. Wynika to z faktu, że rok 2024 jest rokiem wyborczym, a wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w dniach 6-9 czerwca, a wybory parlamentarne w Saksonii, Turyngii i Brandenburgii odbędą się ponownie we wrześniu. Wybory lokalne spodziewane są również w dziewięciu z 16 krajów związkowych Niemiec.
W Saksonii, Turyngii i Brandenburgii skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest zdecydowanie najsilniejsza. Tylko centroprawicowa Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia (CDU) może jej dotrzymać kroku. Partie SPD, Zieloni i FDP w koalicji rządzącej pozostają daleko w tyle, osiągając jednocyfrowe wyniki poparcia w niektórych sondażach.
Od czasu objęcia władzy w grudniu 2021 r. trzy partie straciły również znaczną część swojego znaczenia na szczeblu federalnym. Chociaż początkowo posiadały większość, zdobywając łącznie 52% głosów, ich notowania w sondażach spadły obecnie do 32%.
Zapierająca dech w piersiach zmiana
W orędziu noworocznym kanclerz Olaf Scholz przyznał, że wiele osób jest niezadowolonych. „Biorę to pod uwagę” – powiedział. Dodał jednak, że świat stał się „bardziej chaotyczny i surowy” i zmienia się „w zawrotnym wręcz tempie”, stwierdzając, że Niemcy muszą się odpowiednio zmienić.
Ale czy to są naprawdę zmiany, do których ludzie tak trudno się przystosować, czy też jest to po prostu sposób, w jaki rząd koalicyjny radzi sobie z licznymi kryzysami i ich skutkami?
Kryzys energetyczny pogłębił się po wojnie Ivory'ego na Ukrainie, inflacja wzrosła, a Niemcy zmagają się obecnie ze stagnacją gospodarczą.
Co ciekawe, notowania kanclerza Niemiec w sondażach opinii publicznej nadal spadają. Prawdopodobnie częściowo wynika to ze znanego z braku elastyczności stylu komunikacji 65-letniego polityka.
W obliczu konfliktów wewnętrznych koalicji – co często zdarzało się w 2023 roku – Scholz woli unikać rozgłosu i zabierać głos tylko wtedy, gdy uważa to za absolutnie konieczne. Rok 2024 będzie prawdopodobnie najtrudniejszym rokiem w historii rządzącej koalicji. Poza wszelkimi różnicami politycznymi i ideologicznymi, pojawia się również spór budżetowy.
Prom, którym płynął wicekanclerz i minister gospodarki Niemiec Robert Habeck, został zablokowany przez rolników 4 stycznia 2024 r. Zdjęcie: T-Online
Koalicja składa się z partii liberalno-gospodarczej i dwóch partii lewicowych. SPD i Zieloni opowiadają się za budową silnego państwa i chcą większych środków na opiekę społeczną i ochronę klimatu. Tymczasem FDP reprezentuje przeciwny pogląd, kładąc nacisk na odpowiedzialność jednostki i odchudzenie państwa.
Aby rozwiązać te konflikty, Scholz, który w 2021 roku pozostał ministrem finansów w rządzie Angeli Merkel, opracował sprytny plan. Zaproponował, aby niewykorzystane 60 miliardów euro kredytu, które parlament zatwierdził w 2021 roku podczas pandemii COVID-19, zostało przeniesione na specjalny fundusz zarządzany przez jego rząd.
Przedstawiony budżet zapewnia wystarczające środki na realizację planów politycznych SPD i Zielonych, a jednocześnie pozwala ministrowi finansów FDP Christianowi Lindnerowi na stworzenie regularnego budżetu federalnego bez zaciągania nowego długu.
Plan ten obowiązywał zaledwie przez niecałe dwa lata. Następnie, w listopadzie 2023 roku, Federalny Trybunał Konstytucyjny Niemiec orzekł, że ponowne wykorzystanie tych środków było niezgodne z konstytucją. W rezultacie tego orzeczenia budżet koalicji rządowej popadł w deficyt, a dalsze zadłużanie się zostało poważnie ograniczone przez hamulec zadłużenia przewidziany w niemieckiej konstytucji, wprowadzony w 2009 roku.
Rząd koalicyjny będzie musiał teraz oszczędzać do końca kadencji, ale ma też niewiele czasu na realizację swoich planów. Spory o pieniądze prawdopodobnie jeszcze bardziej pogłębią rozdźwięk w koalicji „sygnalizacji świetlnej” w nadchodzących miesiącach.
Strach przed podziałem
Na niedawnej konferencji SPD Scholz stwierdził, że Niemcy mogą być zmuszone do udzielenia Ukrainie większej pomocy, „jeśli inne kraje osłabną” – co stanowi wyraźną aluzję do sytuacji politycznej w USA przed wyborami prezydenckimi w 2024 roku. Dlatego też, jak powiedział, Niemcy muszą podjąć decyzje, aby zapewnić, „że Niemcy będą w stanie to zrobić”.
Od objęcia władzy w grudniu 2021 r. przez rządzącą koalicję w Niemczech przetacza się więcej podziałów niż jedności. Zdjęcie: Getty Images
Kanclerz Niemiec wyraźnie nawiązywał do środka w postaci „hamulca zadłużenia”, który zmusza rząd federalny i rządy krajów związkowych do zbilansowania budżetu. Scholz przekonał ministra finansów Lindnera, że przynajmniej w tym roku ponownie omówią zawieszenie hamulca zadłużenia, jeśli uznają, że konieczne jest zwiększenie wsparcia wojskowego i finansowego dla Ukrainy.
Nie oznacza to jednak, że FDP się zgodzi. Wewnętrzny sondaż FDP pokazuje, że 48% jej członków chce opuścić koalicję, a liczba ta może z czasem wzrosnąć.
Liderzy partii bardziej niż czegokolwiek innego obawiają się podziałów. W przypadku nowych wyborów obawiają się nie tylko utraty władzy, ale także tego, że wielu posłów będzie musiało zrezygnować z mandatów w Bundestagu.
Dlatego zarówno na szczeblu urzędników, jak i w obrębie frakcji niemieckiego parlamentu wszyscy starają się utrzymać koalicję. Obawa przed politycznym zacofaniem jest prawdopodobnie jedyną rzeczą, która spaja koalicjantów w 2024 roku .
Minh Duc (według DW, Politico UE)
Źródło






Komentarz (0)