Niedawno pani Doan Thanh Giang (30 lat) i jej mąż, pan Nguyen Minh Tam (36 lat), mieszkający w Ho Chi Minh City, zabrali trójkę małych dzieci na 10-dniową wycieczkę po Central Highlands.
To podróż jej rodziny z okazji 2 września. Pani Giang postanowiła jednak pojechać wcześniej, niż miało to miejsce w dniu głównego święta, aby uniknąć korków i tłumów. Rodzinie towarzyszy „dom mobilny” wart 1,5 miliarda VND.
Ten „dom mobilny” to w rzeczywistości pickup z wyposażeniem importowanym z Niemiec. Konstrukcja urządzenia przypomina kontener ładunkowy zamontowany na pace ciężarówki, który po otwarciu tworzy dwukondygnacyjną przestrzeń mieszkalną i sypialną.

Pani Giang obok swojego „mobilnego domu” (zdjęcie: udostępnione przez postać).
Na górnym poziomie znajduje się materac o wymiarach 1,6 m x 2 m, a na dolnym materac o wymiarach 0,8 m x 2 m, co zapewnia komfortowy sen całej rodzinie. Namiot w samochodzie jest wykonany z wielowarstwowej, wodoodpornej tkaniny, która jest zarówno termoizolacyjna, jak i odporna na deszcz, i posiada cztery okna zapewniające wentylację i widoczność.
Skrzynia ładunkowa ciężarówki została inteligentnie zaprojektowana z ruchomą markizą, którą można otwierać i zamykać zdalnie, zapewniając osłonę przed słońcem i deszczem podczas postoju. Skrzynia ładunkowa rozkłada się w obie strony, tworząc przestrzeń do gotowania. Ciężarówka jest wyposażona w zbiornik na wodę i awaryjny system zasilania, który może zasilać urządzenia gospodarstwa domowego, takie jak klimatyzacja, oświetlenie, wentylatory i lodówki.

„Dom mobilny” z otwartym namiotem (zdjęcie: udostępnione przez postać).
Zaledwie 20 godzin ładowania wystarczy na 4 dni codziennej aktywności. Na dachu znajduje się również panel słoneczny, który uzupełnia energię elektryczną.
Ten „dom mobilny” towarzyszył rodzinie pani Giang w wielu krótkich i długich podróżach. Pani Giang powiedziała również, że ta podróż była „największą” wyprawą z okazji 2 września, jaką kiedykolwiek odbyła jej rodzina. Trasa liczyła prawie 2000 km i przebiegała przez Ho Chi Minh, Lam Dong, Khanh Hoa, Dak Lak , Gia Lai...
W przeciwieństwie do poprzednich podróży, które były starannie przygotowane, ta wyprawa rodziny pani Giang nadeszła zupełnie niespodziewanie. Ponieważ jednak rodzina podróżowała tą trasą już po raz drugi, drogi były im znane.
„Najbardziej znaczący był dla mnie moment, gdy zatrzymaliśmy się w Lam Dong (dawniej Binh Thuan ), aby wziąć udział w akcji charytatywnej. Cała rodzina miała okazję podarować dzieciom ryż, długopisy i książki, aby mogły przygotować się do nowego roku szkolnego. Ta ludzka więź sprawiła, że podróż była jeszcze bardziej ciepła niż kiedykolwiek” – powiedziała pani Giang.
Każde miejsce pozostawiło po sobie wyjątkowe wrażenie, które sprawiło, że jej rodzina była podekscytowana. W Bao Loc mała rodzina zanurzyła się w „chmurowym raju”, doświadczyła „polowania na chmury” i cieszyła się chłodnym powietrzem. W Dak Lak jej rodzina skorzystała z okazji, by delektować się filiżanką słynnej kawy Ban Me.

10-dniowa wyprawa była dla rodziny Gianga okazją do świętowania Święta Narodowego, przypadającego 2 września (zdjęcie: udostępnione przez postać).
W Gia Lai cała rodzina była oczarowana pięknem tamy Tan Son w pełni sezonu wodnego i rozległym jeziorem Tonle Sap. Spacerowaliśmy też po nocnym targu i delektowaliśmy się grillowanym jedzeniem w chłodne dni wśród sosnowych lasów w Mang Den.
Po przybyciu do Quy Nhon (prowincja Gia Lai), cała rodzina wsłuchiwała się w szum fal Nhon Ly i Nhon Hai i rozmawiała z łagodnymi rybakami. Po powrocie do Ho Chi Minh City zatrzymaliśmy się w wiosce rybackiej Long Hai, gdzie rozkoszowaliśmy się spokojną atmosferą, pływaliśmy, delektowaliśmy się świeżymi owocami morza i obserwowaliśmy rybaków łowiących ryby – powiedziała pani Giang.
Podczas podróży pani Giang coraz wyraźniej odczuwała piękno Wietnamu, z wieloma wyjątkowymi miejscami. Tym razem największą trudnością w podróży jej rodziny była choroba najmłodszego dziecka.
Z powodu ciągłych zmian klimatu między lasem a morzem, dziecko przez kilka dni miało gorączkę i chciało być częściej noszone na rękach. Mimo to, dziecko towarzyszyło rodzinie przez całą podróż. „Tymczasem moje dwoje starszych dzieci jest przyzwyczajone do „walek”, śpią, kiedy wsiadają do autobusu, i bawią się, kiedy z niego wysiadają” – powiedziała.

W trakcie tej podróży najmłodsze dziecko pani Giang miało pewne problemy zdrowotne (zdjęcie: udostępnione przez postać).
„Mogąc swobodnie i wygodnie podróżować z rodziną przed świętem 2 września, jestem jeszcze bardziej wdzięczna poprzedniemu pokoleniu, ponieważ dzięki ich poświęceniu dziś możemy żyć w pokoju i swobodnie podróżować, odkrywając każdy zakątek tego pasa ziemi w kształcie litery „S”” – powiedziała pani Giang.
Źródło: https://dantri.com.vn/du-lich/gia-dinh-o-tphcm-du-lich-10-ngay-bang-nha-di-dong-15-ty-dong-mung-29-20250830162526975.htm






Komentarz (0)