Na początku 1954 roku, po rozpoczęciu kampanii Dien Bien Phu, Francja, przy wsparciu USA, wysłała ponad 11 800 żołnierzy, a w szczytowym momencie nawet 16 200, co stanowiło prawie 10% armii północnej. Ilość amunicji była o 20% wyższa niż miesięczne zużycie tej siły.
Dien Bien Phu stało się „niezdobytą twierdzą”, „olbrzymim jeżozwierzem” w górach i lasach północno-zachodniego wybrzeża. Generał Henri Navarre, głównodowodzący armii ekspedycyjnej w Indochinach, uważał, że Viet Minh nie jest w stanie skoncentrować na polu bitwy więcej niż dwóch dywizji i ciężkiej artylerii. Zaopatrzenie walczącej armii w żywność, amunicję i artykuły pierwszej potrzeby, przez długi czas, drogami stale bombardowanymi przez francuskie lotnictwo, było „niemożliwe”.
Podsumowawszy bitwy na Północnym Zachodzie i w Na San pod koniec 1953 roku, Drugie Biuro (wywiad armii francuskiej) obliczyło zdolność przeładunkową wietnamskich robotników i stwierdziło: „Korpus bojowy Viet Minhu nie jest w stanie działać przez dłuższy czas na obszarze, w którym brakuje żywności, oddalonym o ponad 18 km od bazy”.
Pewny, że „zmiażdży” Viet Minh, jeśli zaatakują Dien Bien Phu, w Wigilię Bożego Narodzenia 1953 roku dowódca twierdzy De Castries powiedział: „Obawiamy się tylko, że Viet Minh uzna przynętę w Dien Bien Phu za zbyt dużą. Jeśli będą się bali ataku, będzie to katastrofa dla morale żołnierzy!”. Rozkazał samolotom zrzucać ulotki, rzucając wyzwanie generałowi Vo Nguyen Giapowi i żołnierzom.

Zgadzając się na walkę z Francuzami, Wietnamska Armia Ludowa (nazywana przez Francuzów Viet Minh) dostrzegła trudności podczas rozpoczynania kampanii w Dien Bien Phu. Sama linia frontu w szczytowym momencie wymagała zaangażowania ponad 87 000 ludzi, w tym 54 000 żołnierzy i 33 000 robotników. Ilość ryżu potrzebna na tę linię wynosiła 16 000 ton.
Generał dywizji Nguyen An, były zastępca szefa Generalnego Departamentu Logistyki, powiedział kiedyś, że źródłem zaopatrzenia z południa była Thanh Hoa . Trasa liczyła ponad 900 km, więc na każdy kilogram ryżu, który dotarł do celu, musiało przypadać 24 kilogramy ryżu do zjedzenia po drodze. W kampanii Dien Bien Phu, gdyby transport miał odbywać się wyłącznie pieszo, aby dostarczyć 16 000 ton ryżu do celu, ilość ta musiałaby zostać pomnożona 24-krotnie, co oznaczałoby, że 384 000 ton ryżu musiało zostać zebrane od ludności.
„Aby uzyskać 384 000 ton ryżu, musimy zebrać i zorganizować przemiał 640 000 ton ryżu. Zakładając, że nawet jeśli go zbierzemy, nie będziemy w stanie przetransportować go na czas, ponieważ odległość jest zbyt duża, a objętość zbyt duża” – powiedział generał Nguyen An w książce „Dien Bien Soldiers Tell Stories”.
Kampania wymagała 1200 ton broni, w tym ponad 20 000 pocisków artyleryjskich, co łącznie dało 500 ton. Dodatkowo konieczne było przetransportowanie materiałów wybuchowych, leków, zaopatrzenia wojskowego itp., które nie były gromadzone w jednym miejscu, lecz rozproszone po całym regionie. Jak można było zmobilizować i przetransportować na front tak dużą ilość ryżu i amunicji, skoro było ich zaledwie kilkaset?
Mobilizacja ryżu na miejscu, wykorzystanie bambusa do wyplatania młynów ryżowych
Kierując się zasadą „wszyscy dla frontu”, Biuro Polityczne i rząd zachęcały mieszkańców Son La i Lai Chau, dwóch niedawno wyzwolonych prowincji, do dostarczania ryżu armii, minimalizując w ten sposób potrzebę transportu na duże odległości. W przypadku konieczności zwrócenia się o pomoc ryżową z Chin, wybierano najbliższe źródło, a w przypadku niedoboru – z bardziej odległych zapleczy.
W rezultacie mieszkańcy Son La i Lai Chau dostarczyli ponad 7360 ton ryżu, co stanowi 27% całkowitej mobilizacji. Chińska pomoc ryżowa z Junnanu wyniosła 1700 ton, a sektor logistyczny był w stanie zakupić 300 ton ryżu w regionie Nam Hu (Górny Laos). Pozostałe 15 640 ton ryżu musiało zostać przetransportowane z tyłu, z czego 6640 ton dostarczono na front. Ilość ryżu zjedzonego po drodze wyniosła zaledwie 9000 ton, czyli zaledwie 2,4% pierwotnej kalkulacji.
Pułkownik Tran Thinh Tan, były dowódca plutonu w Generalnym Departamencie Zaopatrzenia, powiedział, że mieszkańcy Północnego Zachodu przekazali żołnierzom ponad 10 000 ton ryżu z gór. To źródło żywności było bardzo cenne, ponieważ było pozyskiwane lokalnie, ale sposób jego przemielenia na ryż stanowił trudną kwestię.
Po wielu dniach badań, Departament Generalny Zaopatrzenia Wysunięcia podjął decyzję o utworzeniu „zastępczej armii moździerzy”, specjalizującej się w mieleniu ryżu bezpośrednio na polu bitwy. „Zastępczy moździerze” rekrutowali się z jednostek wojskowych, robotników i byli wysyłani z tyłów. Udawali się do lasu, aby ścinać bambus, z którego tkano liny do osłon moździerzy, rozłupywać paski bambusa na kliny i używać bambusa jako prętów. Początkowo tempo mielenia ryżu za pomocą moździerzy bambusowych było niskie, ale później wzrosło.
Aby przetransportować ryż i broń na pole bitwy, rząd zmobilizował robotników będących rolnikami w strefie wyzwolonej 4 (Thanh – Nghe – Tinh) oraz na terenach tymczasowo okupowanych, w sumie 261 135 osób, co stanowiło prawie 11 milionów dni roboczych. Tylko od Son La do Dien Bien pracowało 33 000 osób, co odpowiada 4,72 miliona dni roboczych. Uczestniczyli oni w budowie dróg, używając tyczek, koszy, taczek, bambusowych łodzi, rowerów, a nawet bawołów i koni… do transportu towarów na potrzeby kampanii.
Robotnicy przerobili zwykłe rowery na rowery juczne, które mogą pokonywać strome zbocza i przewozić setki kilogramów towarów. W sumie sektor logistyczny zmobilizował prawie 21 000 rowerów jucznych, z czego 2500 było na trasie wojskowej. Każdy rower mógł udźwignąć średnio 180 kilogramów, przy czym rower pana Cao Van Ty w Thanh Hoa udźwignął 320 kilogramów, a rower pana Ma Van Thang w Phu Tho – 352 kilogramy.
Generał Vo Nguyen Giap w książce „Dien Bien Phu – Historical Rendezvous” opowiada o atmosferze tragarzy wyruszających na bitwę: „Transport jucznymi wozami stał się drugą najważniejszą siłą transportową, po pojazdach mechanicznych. Grupy jucznych koni plemienia Mong z wyżyn, tragarze Tay, Nung, Thai i Dao, dodają kolorytu temu niekończącemu się, ciągłemu obrazowi. Są też stada prężących się krów i kłusujących świń, pod cierpliwym przewodnictwem żołnierzy zaopatrzeniowych, również zmierzających na front”.
Generał Navarre musiał później przyznać: „Na terenach kontrolowanych przez naszą armię (tj. armię francuską), Viet Minh nadal sprawował tajną władzę. Pobierali podatki i rekrutowali ludzi. Transportowali tu dużo ryżu, soli, tkanin, lekarstw, a nawet rowerów, które były bardzo przydatne w zaopatrzeniu…”.
Oprócz podstawowych środków transportu, front w Dien Bien Phu był wyposażony w radzieckie pojazdy transportowe, których w szczytowym okresie było 628, z czego 352 służyły do obsługi logistycznej linii wojskowych. Viet Minh wykorzystywał również dwa szlaki wodne do transportu towarów: Rzekę Czerwoną z Phu Tho, Vinh Phuc oraz rzekę Ma z Thanh Hoa do Van Mai w prowincji Hoa Binh, a następnie drogą lądową do Dien Bien Phu. Obie te trasy wykorzystywały do transportu nawet 11 800 drewnianych i bambusowych łodzi różnego rodzaju.
Transport od kul armatnich do tytoniu dla wojska
W ataku na Dien Bien Phu ważną rolę odegrała artyleria i amunicja. Wietmin posiadał amunicję kalibru 105 mm, ale była ona rzadkością, podczas gdy ilość potrzebna do przeprowadzenia kampanii wynosiła ponad 20 000 pocisków o łącznej wadze 500 ton. Transport tych pocisków na pozycje artyleryjskie na stromych przełęczach górskich, pod dowództwem francuskich sił powietrznych, był problemem wymagającym „rozsądku”. 11 715 pocisków należało bowiem zabrać z magazynów broni na tyłach, oddalonych o 500–700 km od frontu. Amunicja ta była magazynowana przez 4 lata, od czasu kampanii granicznej w 1950 roku.
Ze względu na niedobór amunicji, ochrona pocisków artyleryjskich została szczegółowo i starannie obliczona. Żołnierze gromadzili amunicję w jaskiniach w Ban Lau w prowincji Son La. Na linii frontu składy amunicji wykopano głęboko w zboczu góry, obłożono drewnem i wyłożono deskami wzdłuż drogi… Dzięki tajnemu kamuflażowi, mimo że armia francuska stale używała samolotów zwiadowczych do zwiadu miejsc, w których podejrzewano obecność magazynów, nie zostały one odkryte.

Na froncie żołnierze zrzucali na spadochronach amunicję kalibru 105 mm, omyłkowo zrzuconą na pole bitwy przez francuskie samoloty, zdobywając ponad 5000 sztuk amunicji. Armia chińska również przekazała na kampanię 3600 sztuk amunicji, co stanowiło 18% całkowitej zużytej amunicji.
Oprócz amunicji, materiały wybuchowe, lekarstwa, sprzęt łączności, od radia po telefon stacjonarny i przewody elektryczne… wszystko to zostało starannie przygotowane przez dział logistyczny. Sprawny system informatyczny pomógł Dowództwu Kampanii sprawnie wydawać niezbędne rozkazy.
Według wspomnień generała dywizji Nguyen Minh Longa, byłego zastępcy dyrektora Departamentu Operacyjnego, asystenta sztabu w Dowództwie Kampanii w Dien Bien Phu, aby zaradzić niedoborowi przewodów elektrycznych, żołnierze usunęli wszystkie przewody komunikacyjne z Dowództwa do agencji i na tyły, zastępując je gołymi przewodami, pożyczonymi z urzędów pocztowych w Son La, Lai Chau i Hoa Binh. Departament rozpoczął kampanię partyzancką na tyłach wroga, aby usunąć przewody armii francuskiej, i sprowadził wojska do bazy Na San, aby odkopać przewody pozostawione przez wroga i przetransportować je do Dien Bien Phu.
Sektor logistyczny przygotował wszystko dla żołnierzy. W książce „Some Memories of Dien Bien Phu” , starszy generał porucznik Hoang Cam, ówczesny dowódca 209. pułku, dywizji 312, napisał, że generał Vo Nguyen Giap nakazał sektorowi zaopatrzenia przygotowanie wystarczającej ilości tytoniu, który paliła większość żołnierzy.
Generał Cam wyjaśnił, że tytoń nie był podstawowym artykułem w walce, lecz nieodzowną, praktyczną potrzebą. Większość żołnierzy w tamtych czasach stanowili rolnicy, z których wielu było silnie uzależnionych od tytoniu, a po uzależnieniu „zakopywali fajki i odkopywali je ponownie”. Bez tytoniu ludzie popadali w depresję.
„Rozumiejąc tę potrzebę, rząd i wujek Ho poinstruowali tyły, aby zwróciły uwagę na dostarczanie żołnierzom tytoniu do wysłania na front, a także broni, amunicji, ryżu, soli i lekarstw. Jednak z powodu przedłużających się walk, brak tytoniu był wciąż aktualnym tematem, poruszanym każdego dnia” – wspominał generał Hoang Cam.
W warunkach wojny oporu, Korpus Medyczny Armii gromadził zapasy leków dla rannych żołnierzy, w tym rannych żołnierzy francuskich, którzy dostali się do niewoli. Przed dniem całkowitego zwycięstwa, Korpus Medyczny Armii zbudował na miejscu piec wapienny, aby przygotować proszek wapienny do oczyszczenia pola bitwy i dezynfekcji okopów, w których stacjonowały wojska francuskie. Zaledwie kilka dni po zakończeniu kampanii pole bitwy było wolne od nieprzyjemnych zapachów.

Francuski generał Yves Gras w swojej książce „Historia wojny indochińskiej” napisał: „Pan Giap wierzył, że cały naród znajdzie rozwiązanie problemu logistycznego, a to rozwiązanie przekreśliło wszelkie kalkulacje francuskiego Sztabu Generalnego...”.
Naczelny dowódca armii ekspedycyjnej w Indochinach również musiał przyznać: „Dowództwo Viet Minhu bardzo dobrze przedstawiło swoją pracę logistyczną. Musimy docenić ogromny wysiłek ich ludzi we wspieraniu armii i podziwiać zdolność dowództwa i rządu strony przeciwnej do osiągania efektywności”.
Francuski historyk wojskowości, dr Ivan Cadeau, w książce Dien Bien Phu z 13.03.1954 r. – 07.05.1954 r . podsumował wszystkie dokumenty zarchiwizowane we francuskim Ministerstwie Obrony i stwierdził: „Francuskim siłom powietrznym nigdy nie udało się przeszkodzić w logistyce Viet Minhu, nawet na kilka godzin”.
Siła logistyczna armii przyczyniła się do zwycięstwa pod Dien Bien Phu 7 maja 1954 roku.
Źródło






Komentarz (0)