Ponad 50 lat po księżycowej misji Apollo 11 astronauta Michael Collins jest wciąż wspominany jako nieznany bohater i nazywany „najsamotniejszym człowiekiem”.
Astronauta Michael Collins. Zdjęcie: NASA
W 1969 roku, gdy Neil Armstrong i Buzz Aldrin stawiali pierwsze kroki na powierzchni Księżyca, Michael Collins siedział samotnie w module dowodzenia Columbia statku kosmicznego Apollo 11 i leciał za ciemną stroną Księżyca. Był odpowiedzialny za sterowanie modułem Eagle, aby bezpiecznie sprowadzić dwóch kolegów na powierzchnię tego ciała niebieskiego. W tym czasie Księżyc zerwał wszelką łączność z Ziemią, pozostawiając Collinsa całkowicie odciętym od ludzkości i setki tysięcy kilometrów od domu.
„Byłem teraz sam, naprawdę sam i całkowicie odcięty od życia. Gdyby policzyć, liczba ludzi wyniosłaby trzy miliardy plus dwa po drugiej stronie Księżyca i tylko jeden (plus Bóg jeden wie, kto) po tej stronie” – napisał Collins w swojej książce z 1974 roku „ Carrying The Fire: An Astronaut's Journeys ”.
Doświadczenie to podzieliło później tylko sześć innych osób. Collins nie był jednak onieśmielony tym doświadczeniem i zawsze uważał za dziwne, że media określały go mianem „najbardziej samotnego człowieka w historii”. „Nie czułem się przestraszony ani samotny, ale niezwykle wyczekujący, zadowolony, pewny siebie, wręcz radosny. Podobało mi się to uczucie” – napisał.
„Za oknem widziałem gwiazdy, to wszystko. Tam, gdzie wiedziałem, że jest księżyc, panowała całkowita ciemność. Wiedziałem o obecności księżyca tylko dlatego, że nie było gwiazd. Gdybym porównał to uczucie do czegoś na Ziemi, być może bycie samemu na małej łódce na środku Oceanu Spokojnego w czarną jak smoła noc byłoby najbliższe mojej sytuacji” – opisał.
Collins przebywał w module dowodzenia Columbia przez 21 godzin, podczas gdy Buzz Aldrin i Neil Armstrong lądowali na Księżycu i odbyli swój historyczny spacer po powierzchni. Kiedy Armstrong i Aldrin wrócili z Księżyca, Collins zrobił zdjęcia Ziemi, Księżyca i modułu Eagle z dwoma astronautami na pokładzie. Dzięki temu Collins był jedynym Ziemianinem, którego nie było na zdjęciu.
Michael Collins sfotografował moduł Apollo 11 Eagle, Księżyc i Ziemię. Zdjęcie: NASA
W wywiadzie dla „Guardiana” w lipcu 2009 roku Collins powiedział, że bardzo martwi się o bezpieczeństwo Armstronga i Aldrina. Obawiał się, że zginą na Księżycu, zmuszając go do samotnego powrotu na Ziemię jako jedynego ocalałego z misji. Na szczęście wszyscy trzej astronauci ostatecznie bezpiecznie powrócili 24 lipca 1969 roku. Misja trwała łącznie 8 dni, 3 godziny, 18 minut i 35 sekund i stała się kamieniem milowym w historii, oznaczając pierwszy raz, gdy człowiek postawił stopę na Księżycu.
W 1971 roku, po zakończeniu pracy w NASA, Collins został dyrektorem Narodowego Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej, które piastował do 1978 roku, kiedy to rozpoczął pracę w Instytucie Smithsona. W tym czasie Collins pozostał w Rezerwie Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, osiągając stopień generała dywizji w 1976 roku i przechodząc na emeryturę w 1982 roku. W kwietniu 2021 roku jego rodzina ogłosiła, że zmarł w wieku 91 lat po walce z rakiem.
Pomimo jego ogromnego wkładu w podbój kosmosu, śmierć Collinsa pozostawiła głęboki smutek w sercach opinii publicznej. Prezydent USA Joe Biden, Steve Jurczyk – ówczesny dyrektor NASA – i współpracownicy złożyli kondolencje rodzinie Collinsa, nie zapominając o podkreśleniu jego wkładu w rozwój świata .
Thu Thao (według IFL Science )
Link źródłowy






Komentarz (0)