Naukowcy twierdzą, że fale mrozów nadal będą się zdarzać, nawet jeśli zima będzie ogólnie ciepła.
Ludzie odśnieżają po burzy śnieżnej 9 stycznia w stanie Iowa w USA. Zdjęcie: Cody Scanlan/The Register/USA Today Network
Po rekordowo upalnym lecie, niektóre części Stanów Zjednoczonych zmagają się ze śnieżycami, lodem i zagrażającym życiu wiatrem, jak donosiła CNN 15 stycznia. Nie jest to jednak powód, by negować zmiany klimatu i globalne ocieplenie.
Rok 2023 ma być najgorętszym rokiem w historii pomiarów, ze średnią globalną temperaturą sięgającą 14,98°C, czyli o prawie 1,4°C wyższą niż w okresie przedindustrialnym. W dłuższej perspektywie kryzys klimatyczny wywołany działalnością człowieka prowadzi do niepokojącego trendu zanikania śniegu na półkuli północnej. Niektórzy naukowcy twierdzą nawet, że zmiany klimatu mogą przyczyniać się do fal mrozów w USA, ponieważ ocieplenie w Arktyce zwiększa ryzyko przemieszczania się mroźnego powietrza polarnego na południe.
Na pogodę w dużym stopniu wpływa prąd strumieniowy – szybko przemieszczające się prądy powietrza wysoko w atmosferze. Gdy prąd strumieniowy przesuwa się na południe, może spychać zimne powietrze arktyczne w dół do Ameryki Północnej, Europy i Azji. Gdy prąd strumieniowy cofa się na północ, cieplejsze powietrze również przemieszcza się dalej na północ. W styczniu ubiegłego roku Europa miała najcieplejszą zimę w historii.
Kolejnym czynnikiem, który należy wziąć pod uwagę, jest wir polarny – pas silnych wiatrów, który znajduje się wysoko w stratosferze – nad prądem strumieniowym – wokół Bieguna Północnego. Wir polarny przypomina wirujący bąk. W normalnych warunkach wiruje bardzo szybko, zatrzymując zimne powietrze nad Arktyką. Może jednak ulec zakłóceniu i odchyleniu, ulegając zniekształceniu, rozlewając zimne powietrze i wpływając na tor prądu strumieniowego. Zdarzyło się to w 2021 roku, powodując falę ochłodzenia w Teksasie, która pochłonęła prawie 250 ofiar i spowodowała przerwy w dostawie prądu w dużej części stanu.
Istnieją również powiązania ze zmianami klimatu. Niektórzy naukowcy uważają, że zakłócenia wiru polarnego i zmiany w prądzie strumieniowym są spowodowane ociepleniem w Arktyce, która ociepla się około cztery razy szybciej niż reszta planety.
Jednak inni naukowcy twierdzą, że związek między ociepleniem Arktyki a nagłymi ochłodzeniami jest niejasny. Zdarzało się, że bardzo mroźne zimy na półkuli północnej zbiegały się z ciepłymi zimami w Arktyce, ale trudność polega na oddzieleniu przyczyny od skutku, powiedział James Screen, profesor klimatologii na Uniwersytecie w Exeter.
Screen stwierdził, że fale mrozów mogą być po prostu spowodowane normalną zmiennością klimatu. Innymi słowy, nawet gdyby zimy były cieplejsze, fale mrozów nadal by występowały.
Zmiana klimatu może również wpływać na siłę zimowych burz, gdyż cieplejsza atmosfera gromadzi więcej wilgoci, co może prowadzić do intensywniejszych opadów deszczu lub śniegu.
Naukowcy wciąż próbują rozwikłać złożone powiązania między zmianami klimatu a ekstremalnymi mrozami, ale zgadzają się, że trend zmierza w kierunku cieplejszych zim. „Jeśli przyjrzymy się danym, zobaczymy, że w dłuższej perspektywie globalne ocieplenie prowadzi do mniejszej liczby i mniej dotkliwych okresów mrozów” – powiedział Screen.
Thu Thao (według CNN )
Link źródłowy






Komentarz (0)