Siedząc w słońcu na stadionie Carrington, Bruno Fernandes szczerze opowiedział o swoim rekordzie 300 meczów w barwach Manchesteru United i ważnych decyzjach w swojej karierze. Portugalski pomocnik potwierdził, że jego rodzina w pełni przystosowała się do życia w tym miejscu, pomimo surowej pogody.
„Moja rodzina czuje się w Manchesterze bardzo komfortowo, moje dzieci uwielbiają to miejsce, pomimo pogody i wszystkiego innego. Dzisiaj wszystko jest w porządku” – powiedział Fernandes z uśmiechem, patrząc w błękitne niebo.
Jednak tego lata sytuacja mogła potoczyć się inaczej. Al Hilal (Arabia Saudyjska) skontaktował się z Fernandesem i ten starannie rozważył ofertę. W Man Utd Fernandes rozmawiał z Rubenem Amorimem, Omarem Berradą i Jasonem Wilcoxem. W domu, opinia jego żony Any również odegrała dużą rolę w jego decyzji.
„Pierwszą rzeczą, jaką mi powiedziała, było: »Czy osiągnąłeś wszystko, czego chciałeś w Man Utd?«. Bo wiedziała, że nie” – wyznał Fernandes.
Fernandes zwrócił się również o radę do swojego rodaka i byłego kolegi z drużyny, Cristiano Ronaldo. Fernandes powiedział: „Rozmawiałem z nim o sytuacji, o Arabii Saudyjskiej i tak dalej. Nie chcę ujawniać, co mi powiedział, ale rozmawialiśmy o tym. Cristiano ma własne zdanie na temat tego, co powinienem zrobić. Biorąc pod uwagę moje doświadczenie, ważne było dla mnie, aby wysłuchać jego opinii. Ale oczywiście decyzja zawsze będzie należała do mnie i klubu”.
Oferta miliona dolarów od Arabii Saudyjskiej

Fernandes osiągnął poziom 300 meczów dla Man Utd w zwycięskim meczu z Brighton w zeszły weekend (zdjęcie: Getty).
Fernandes zdementował plotki o opuszczeniu Old Trafford po tym sezonie. „Widzę wiele doniesień, że mam podpisaną umowę o odejściu w przyszłym sezonie. Jeśli klub ma taką umowę, to na pewno nie ze mną. Z nikim nie rozmawiałem” – powiedział Fernandes.
Portugalski gwiazdor powiedział, że rozważy swoją przyszłość dopiero po zakończeniu występu w reprezentacji Stanów Zjednoczonych: „Mój agent wie, jak pracuję. Jeśli będzie coś do omówienia, to po Mistrzostwach Świata. Do tego czasu nie będę z nikim rozmawiał”.
Fernandes był głównym celem Al Hilala zeszłego lata. Reprezentant Arabii Saudyjskiej podobno zaoferował mu pensję w wysokości 40 milionów euro rocznie po opodatkowaniu plus 10 milionów euro premii, aby przekonać go do odejścia z Manchesteru United. Według The Athletic, nawet gdy Fernandes ogłosił, że zostaje, prezes Al Hilala, Fahad Bin Nafel, i tak poleciał do Paryża, aby czekać na możliwość sfinalizowania kontraktu. Pomocnik urodzony w 1994 roku odmówił jednak.
„Zaoferowane wynagrodzenie było naprawdę wysokie. Rozumiem, dlaczego nie byli zadowoleni, kiedy je odrzuciłem. Ale nie potrafię liczyć każdego grosza. Moja rodzina żyje skromnie i wiemy, czego chcemy w przyszłości” – wyznał Fernandes.
Nie tylko Al Hilal, ale także kilka europejskich klubów zwróciło się do niego. Fernandes potwierdził jednak, że żaden klub nie złożył oficjalnej oferty. „Kilka osób się ze mną kontaktowało, ale nikt nie wyłożył pieniędzy na stół. Bez konkretnej oferty klub nie pozwoli mi odejść” – ujawnił. Według Fernandesa, trener i zarząd Manchesteru United chcą, aby został.
„Trener nadal upiera się, że jestem częścią projektu, podobnie jak kierownictwo klubu. Gdyby powiedzieli: »Bruno, chcemy zarabiać, masz 30 lat«, znalazłbym rozwiązanie, ale tego nie powiedzieli. Chcą, żebym został i pomógł drużynie osiągnąć jej cele” – powiedział portugalski pomocnik.
Podczas wizyty w Malezji Fernandes spotkał się z dyrektorem sportowym Omarem Berradą i prezesem Jasonem Wilcoxem, aby wyjaśnić sytuację. „Nie chcieli, żebym odchodził, ale gdybym chciał odejść i miałbym dobrą ofertę dla obu stron, uszanowaliby ją. Jednak, mimo że Al Hilal zaoferował 80-100 milionów funtów, Manchester United i tak odmówił” – powiedział Fernandes.

Fernandes potwierdził, że wiedzie szczęśliwe życie w Manchesterze (zdjęcie: Getty).
31-letni zawodnik potwierdził, że on i jego rodzina osiedlili się w Anglii i są szczęśliwi ze swojego obecnego życia.
„Mam szczególną więź z klubem, kibicami i krajem. Moja rodzina przyzwyczaiła się do życia w Manchesterze. Tęsknimy za ojczyzną, ale nie planuję powrotu do Portugalii, przynajmniej na razie” – powiedział Fernandes. Nadal jednak darzy swoją drużynę pierwszego składu sympatią: „Jeśli kiedyś będę miał szansę wrócić do Portugalii, Sporting zawsze będzie moim priorytetem”.
Przed rozpoczęciem sezonu Premier League 2025-26 trener Ruben Amorim pochwalił Fernandesa za odrzucenie atrakcyjnych ofert z Bliskiego Wschodu.
Odnosząc się do powodu, Fernandes powiedział: „Pieniądze są ważne dla każdego, ale nie muszę się o nie martwić. Moja żona i ja pochodzimy z normalnej rodziny. Nigdy niczego nam nie brakowało, ale zawsze rozumieliśmy wartość pracy i oszczędzania. Kiedy przejdę na emeryturę, chcę po prostu żyć spokojnie, od czasu do czasu wychodząc na kawę z ojcem”.
Bruno Fernandes pozostaje duchowym przywódcą i symbolem Manchesteru United. Po jego ostatecznych oświadczeniach, jego przyszłość na Old Trafford została przesądzona, przynajmniej do Mistrzostw Świata w 2026 roku.
Niepełna podróż na Old Trafford

Puchar Anglii w sezonie 2023-24 jest drugim tytułem Fernandesa z Man Utd. Wcześniej zdobył Puchar Ligi w sezonie 2022-23 (zdjęcie: Getty).
Fernandes ma jeszcze sporo pracy do wykonania na Old Trafford przed końcem obecnego sezonu. W 2024 roku podpisał trzyletnie przedłużenie kontraktu, a jego obecna umowa wygasa w 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejny rok, do 2028 roku. Jeśli zostanie do tego czasu, będzie częścią „Projektu 150” – ambicji klubu, aby zdobyć tytuł w 150. rocznicę istnienia.
Portugalski pomocnik strzelił 100 goli i zaliczył 84 asysty w 299 meczach dla Czerwonych Diabłów, zdobywając Puchar Anglii i Puchar Ligi, ale przegrywając dwa finały Ligi Europy. Był również członkiem drużyny, która zajęła drugie miejsce w Premier League w sezonie 2020/21 pod wodzą trenera Ole Gunnara Solskjaera.
„Wszyscy wiedzą, że moim celem jest wygranie Premier League i Ligi Mistrzów z Manchesterem United. Nie mogę powiedzieć, czy mi się to uda, czy nie” – powiedział Fernandes.
Fernandes podkreślił wagę wspólnego sukcesu nad indywidualnymi wyróżnieniami. Powiedział: „Złotą Piłkę nie zawsze zdobywa najlepszy piłkarz świata , ale miał dobry sezon. Chcę, żeby ludzie mówili o mnie dobrze, chcę, żeby drużyna dobrze sobie radziła, bo to jest dla mnie ważne. To sprawia, że w oczach wszystkich jestem lepszym piłkarzem. Myślę, że właśnie tego brakowało mi w czasie mojej gry w Manchesterze United – żebyśmy jako klub osiągnęli coś więcej, coś większego”.
Przyznał, że nie udało mu się osiągnąć sukcesu, jakiego oczekiwał: „Nie udało mi się osiągnąć sukcesu, jakiego ten klub pragnie i na jaki zasługuje, a także sukcesu, którego zawsze pragnąłem, podpisując kontrakt z Man Utd, ponieważ kiedy dołączyłem do klubu, to właśnie to było moim celem. Miałem szczęście, że dobrze mi poszło, ale jak zawsze powtarzam, nie osiągnąłem tego, co chciałem”.
Odkąd Sir Jim Ratcliffe przejął stery po mniejszościowym kapitale, w Man Utd zaszło wiele zmian. Fernandes ujawnił, że Ratcliffe regularnie gra w Carrington: „Zawsze widujemy się, kiedy przychodzi na trening. Trochę rozmawiamy, ale on nie angażuje się w sprawy techniczne. Nie sądzę, żeby on potrafił to robić, a my nie potrafimy robić tego, co on. Mamy dobre relacje. Za każdym razem, gdy przyjeżdża Ratcliffe, stara się spotkać i porozmawiać ze wszystkimi. Ma Omara i Jasona, którzy są bliżej nas, żeby przekazać wiadomość”.

Fernandes zapewnia, że ma dobre stosunki z szefem Sir Jimem Ratcliffem (zdjęcie: Getty).
Fernandes wyraził optymizm co do nowych nabytków klubu pod wodzą Ratcliffe'a, szczególnie Cunhy, Bryana Mbeumo, Benjamina Sesko i bramkarza Senne Lammensa.
„Za każdym razem, gdy z kimś rozmawiam, słyszę: 'Musimy pozyskać dobrych zawodników'. Ale musimy pozyskać wielkie osobowości, a nie dobrych zawodników, bo w tym klubie czasami samo bycie dobrym zawodnikiem nie wystarczy, ze względu na presję i uwagę, z jaką się mierzymy” – podkreślił.
Pochwalił zrozumienie przez nowych rekrutów pozycji klubu: „Myślę, że pozyskaliśmy zawodników, którzy doskonale znają pozycję klubu. Cunha jest dumny z tego, że robi to, co słuszne. Bryan nie boi się grać z piłką, wyrażając swój styl. Kupiliśmy dwóch zawodników, którzy znają Premier League”.
Fernandes skomentował Sesko: „Wiemy, że Ben będzie oceniany na podstawie liczby strzelonych bramek, ale spisał się bardzo dobrze, niezależnie od tego, co mu dano. Strzelił gole i myślę, że teraz zajdzie jeszcze dalej. Ben bardzo chce się uczyć, co jest bardzo dobre dla zawodnika, który grał tak dobrze w Bundeslidze. W głębi duszy Ben zawsze powtarza sobie, że musi się uczyć, żeby być lepszym”.
Jeśli chodzi o bramkarza Senne Lammensa, Fernandes uważa, że przybył on z zamiarem zostania numerem jeden: „Senne prawdopodobnie przyszedł tutaj z zamiarem zostania numerem jeden. Czekał na swoją szansę i jest na nią gotowy. To jest cel tego klubu”.
Fernandes o stylu gry Cunhy i Bryana: „Kiedy mówimy o Cunhie, często mówimy o arogancji związanej z tym stylem: »Dajcie mi piłkę, chcę grać, chcę coś stworzyć«. Czasami to nie jest dobre dla ludzi. Sam tego doświadczyłem. Ale chcemy, żeby Cunha był właśnie taki. Chcemy, żeby podejmował ryzyko, strzelał, mijał przeciwników i był kreatywny.
Czasami denerwuje mnie Bryan na treningach, bo zawsze chce jeszcze jednego kontaktu z piłką. Mówię: „Bryan, nie musisz tego robić. Możesz wziąć jeden kontakt i strzelić, bo jesteś w tym dobry. Zrobiłeś nam to samo, kiedy byłeś w Brentford!”
Fernandes jest gotowy na zmiany w Man Utd

Fernandes, Mainoo w koszulce Man Utd (zdjęcie: Getty).
Fernandes szczerze mówił o swoim miejscu w kadrze, zwłaszcza w obliczu rywalizacji z młodym talentem Kobbie Mainoo. Kapitan Manchesteru United wyraził podziw dla Mainoo, który poczynił ogromne postępy w ostatnich miesiącach. Chociaż trener Amorim powiedział kiedyś, że Mainoo mógłby rywalizować z Fernandesem o pozycję środkowego pomocnika, portugalski gwiazdor nie postrzega tego jako bezpośredniej konfrontacji.
„Nie sądzę, żeby Kobbie był dla mnie rywalem, bo myślę, że jest w stanie robić to, co ja, ale w inny sposób. Jeśli spojrzeć na statystyki, to ja jestem lepszym strzelcem, a Kobbie lepszym pretendentem. Jesteśmy innymi zawodnikami, ale wciąż możemy wnieść coś dobrego do drużyny w inny sposób” – wyjaśnił Fernandes.
Fernandes podkreślił, że lubi rywalizację i że obecność Mainoo pomaga mu stać się lepszym graczem. „Kobbie jest bardzo młody, ale ma predyspozycje, by grać na wysokim poziomie i pomaga mi stać się lepszym graczem. Właśnie takiej rywalizacji chcę” – powiedział.
Pojawiły się pytania o długość kariery Fernandesa i o to, czy większa rola wydłużyłaby jego czas gry na najwyższym poziomie. Fernandes przyznał, że współczesny futbol wymaga dużo biegania.
„Biegam bardziej niż cokolwiek innego. To duża różnica w porównaniu z moimi początkami. Miałem kolegów z drużyny, którzy potrafili przebiec 6-7 km na mecz i wciąż być w czołówce. Dzisiaj, jeśli biegasz mniej niż 9-10 km, to naprawdę zostajesz w tyle” – powiedział. Fernandes jest pewien swoich umiejętności biegowych na tyle dobrych, by sprostać wymaganiom trenera i ligi, ale zdaje sobie również sprawę z wszechobecnej konkurencji w klubie.

Fernandes jest gotowy zmienić się, aby dostosować się do wymagań zespołu (zdjęcie: Getty).
Biorąc pod uwagę jego przywództwo i umiejętności przywódcze pod wodzą Amorima, kariera trenerska wydaje się naturalną koleją rzeczy po przejściu Fernandesa na emeryturę, co dowodzi jego miłości do tego aspektu futbolu.
„Naprawdę lubię tę stronę futbolu. Zawsze o tym rozmawiam z Juanem Matą. Myślę, że on bardziej skłania się ku roli dyrektora sportowego. Ale ja chcę się zająć trenowaniem” – powiedział Fenandes.
Fernandes powiedział, że miał szczęście dorastać w drużynach, w których zawodnicy zawsze się o niego troszczyli, a jego rodzice zawsze starali się pomagać wszystkim. „W przyszłości będę mógł spojrzeć wstecz i być dumny, że miałem choć trochę wpływu na młodsze pokolenie. Cieszę się, widząc, jak dorastają i osiągają pozycję, do której dążą” – powiedział.
Zapytany o swój najważniejszy moment w Man Utd, Fernandes nie wspomniał o trofeum ani golu, ale o debiucie przeciwko Wolves 1 lutego 2020 roku. „Bez tego meczu nie zdobyłbym wszystkich pozostałych tytułów. Ten moment zawsze będzie najważniejszym momentem mojego pobytu w Man Utd” – wyjaśnił.
Fernandes przyznaje, że miał szybki początek, nie zawodząc w wielkim klubie i trudnej lidze, jaką jest Premier League.
„Jestem wystarczająco głodny, by zrobić wszystko. Dla mnie pierwsza szansa jest ostatnią szansą, więc muszę ją wykorzystać. Nie mam nic innego na myśli, jak tylko grać w Premier League, ponieważ moim marzeniem jest gra dla tego klubu przez wiele lat. Kiedy nadarzy się okazja, nie mogę jej zmarnować” – zapewnił.
Source: https://dantri.com.vn/the-thao/bruno-fernandes-loi-moi-trieu-usd-tu-saudi-arabia-va-tinh-cam-voi-man-utd-20251030053512323.htm






Komentarz (0)