![]() |
| Funkcjonariusze Straży Granicznej prowincji Dong Nai i siły operacyjne pracują z nowo powracającymi obywatelami. Zdjęcie: Nguyet Ha |
Wśród nich 64 obywateli uciekło z internetowego ośrodka oszustw w prowincji Banteay Meanchey, a jeden obywatel został aresztowany za nielegalny pobyt w prowincji Oddar Meanchey i jest przetrzymywany w ośrodku zatrzymań w prowincji Siem Reap, podlegającym Generalnemu Departamentowi Imigracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Kambodży. Chociaż wrócili do ojczyzny, psychologia i strach tych obywateli są nadal widoczne, gdy władze wymieniają się informacjami i je uzyskują...
Praca 16-18 godzin dziennie
Wbrew marzeniom o „łatwej pracy, wysokich zarobkach”, ci ludzie muszą pracować średnio 16-18 godzin dziennie. Zgłaszając to władzom, nie potrafili ukryć strachu i obsesji; jednocześnie ostrzegali, by nie wierzyć w słodkie pokusy.
Pani HTT (mieszkająca w prowincji Lang Son ) jest jedną z niewielu kobiet, którym udało się uciec i tym razem wrócić do kraju. Pani T. opowiada: Zanim dała się nabrać na oszustwo, ona i jej grupa znajomych weszły do internetu i dowiedziały się, że spotkają się na dworcu autobusowym w My Dinh, aby wspólnie pojechać na południe i tam pracować. Ona i trzy inne osoby z podróży zostały zabrane prosto do Tay Ninh, aby pracować jako kelnerki w restauracji, którą przedstawiano jako „łatwą pracę, wysokie zarobki”.
„Kiedy dotarliśmy na miejsce, przewieziono nas do innego samochodu z 4-5 nieznajomymi. Było ciemno, nie widzieliśmy ich twarzy, ale mieli w rękach broń palną i inną. Powiedzieli, że ja i 3 moich przyjaciół zostaliśmy im sprzedani i że jedynym sposobem jest zwrócenie się do mojej rodziny o pomoc w postaci okupu w wysokości ponad 10 tysięcy dolarów za osobę. Ale mojej rodziny nie było stać na okup, więc zabrano mnie do Kambodży” – opowiadała pani T.
Po przybyciu do Kambodży, pani T. i wielu innych Wietnamczyków, Tajów i osób z innych krajów zostało zmuszonych do pracy jako oszuści internetowi. Ci, którzy nie mogli znaleźć „klientów”, byli bici, a ich średni czas pracy wynosił 16-18 godzin dziennie pod nadzorem uzbrojonych mężczyzn. Pani T. i kilka innych osób było bitych codziennie, ponieważ nie mogli wykonywać swojej pracy.
„Brali kije lub przewody elektryczne i zwijali je w pęki, żeby nas bić. Każdy, kto prosił o pomoc, był bity jeszcze mocniej” – dodała pani T.
W tej samej sprawie powrócił również pan NTP (mieszkaniec prowincji Dong Nai), który opowiedział: Wcześniej szukał pracy w internecie i ktoś mu ją przedstawił i zaproponował pracę ładowacza, inspektora i pracownika obsługi pojazdów w Moc Bai, w prowincji Tay Ninh.
„Ale kiedy spotkaliśmy się na granicy, zabrali mnie i resztę do innego samochodu i zawieźli prosto do prowincji Banteay Meanchey w Kambodży. W samochodzie byli ludzie z bronią, więc nie śmieliśmy się opierać. Tutaj musieliśmy pracować codziennie od 16:00 do 18:00. Jeśli nie mogliśmy znaleźć „klientów”, byliśmy bici lub rażeni prądem. Działali w oparciu o emocje – jeśli byliśmy szczęśliwi, to w porządku, ale jeśli byliśmy smutni, to znajdowali coś, żeby nas pobić. Wiele dni ludzie byli bici i mdleli na miejscu” – powiedział pan P.
Pan P. i wszyscy pozostali uciekli i tym razem mogli wrócić do domu, więc byli bardzo szczęśliwi i wzruszeni, nie odważyli się zrobić tego ponownie lub posłuchać innych, którzy twierdzili, że to „łatwa praca, wysokie wynagrodzenie”.
Uważaj na oszustwa
Ponad 60 obywateli uciekło, wspieranych przez armię i policję sąsiedniego kraju, i zostało przyjętych, odesłanych i sprowadzonych z powrotem do ojczyzny. Emocje i radość były wyraźnie widoczne na każdej twarzy.
Pan LVV (mieszkaniec prowincji Gia Lai) zwierzył się: Chociaż byli bardzo przestraszeni, gdy dowiedzieli się, że zostali oszukani i zmuszani do ponadnormatywnej pracy w ciężkich warunkach, to jednak gdy usłyszeli, że mogą zostać sprzedani w wiele innych miejsc, wszyscy próbowali uciec.
„W rejonie, gdzie zostaliśmy zatrzymani i zmuszeni do pracy w prowincji Banteay Meanchey, wielu ludzi uciekło. Nie znam dokładnej liczby, ale oprócz 64 osób, które uciekły, wielu zostało ponownie schwytanych. Z pewnością ci ludzie zostaną brutalnie pobici, zmuszeni do pracy, a nawet stracą życie” – relacjonował z przerażeniem LVV.
Pan LVV podziękował władzom obu krajów za wsparcie i ułatwienia, dzięki którym on i inni szczęśliwi obywatele mogli wrócić do domów z tej okazji.
„Mam nadzieję, że wszyscy, a zwłaszcza starsze kobiety i dziewczęta, nigdy nie zaufają ludziom w internecie, nawet jeśli są to przyjaciele, krewni czy rodzeństwo. Wiele oszustw za pośrednictwem aplikacji, które pobierają opłaty, wykonują zadania w celu zarobku i oferują „łatwą pracę z wysokimi zarobkami”, tak naprawdę nie istnieje” – powiedział pan LVV.
Pan PHLP (mieszkający w Ho Chi Minh) również miał szczęście i tym razem udało mu się uciec z powrotem do kraju. Pan P. ostrzegał: Oszuści są bardzo wyrafinowani, wymyślają wiele sztuczek, aby zwabić oszukanych ludzi i zmusić ich do utraty czujności. Kiedy wpadną w pułapkę, wszystko jest już załatwione.
Pan PHLP wspominał: Za pośrednictwem mediów społecznościowych bliski przyjaciel przedstawił go grupie „lekkiej pracy, wysokich zarobków” z dochodem przekraczającym 600 dolarów miesięcznie. Kiedy przewieziono go przez granicę i przewieziono do innego pojazdu, pan P. wiedział, że padł ofiarą oszustwa. Po prawie 3 miesiącach przymusowej pracy, zmuszania do pracy i regularnego bicia, pan P. postanowił uciec ze wszystkimi, mimo że wiedział, że może narazić się na wiele niebezpieczeństw…
64 obywateli uciekło do swojego kraju w stanie strachu. Kiedy spotkali kambodżańską armię i policję, ich stopy były pokryte pęcherzami i krwawiły, ale wszyscy byli szczęśliwi, że udało im się uciec. Jeszcze bardziej ucieszyli się, gdy spotkali pracowników wietnamskiej ambasady w Kambodży – wtedy też wiedzieli, że żyją, zostali uratowani i mogą wrócić do domu.
Zgodnie z poleceniem przełożonych, Straż Graniczna prowincji Dong Nai poleciła placówce Straży Granicznej w Międzynarodowej Bramie Granicznej Hoa Lu koordynację działań z władzami straży granicznej i stroną sąsiednią w celu zorganizowania przyjęcia 65 obywateli Kambodży. Przyjęcie, koordynacja składania oświadczeń i przekazanie ich policji i siłom funkcyjnym przebiegło sprawnie i całkowicie bezpiecznie.
Major NGUYEN DUC HUNG , szef stacji straży granicznej Hoa Lu International Border Gate
Podpułkownik Doan Trong Nghia, zastępca dowódcy i szef sztabu Straży Granicznej Prowincji Dong Nai, powiedział: „Repatriacja ponad 60 obywateli Wietnamu z tej okazji jest nadal skoordynowanym działaniem sił operacyjnych obu krajów. Bezpośrednie relacje osób, które właśnie wróciły, stanowią również silny sygnał ostrzegawczy, przypominając wszystkim o zachowaniu czujności wobec zaproszeń do „łatwej pracy, wysokich zarobków” w mediach społecznościowych, aby uniknąć wyzysku i wpadnięcia w ręce handlarzy ludźmi”.
Podpułkownik Doan Van Nghia podkreślił: Aby ograniczyć liczbę oszustw (wjazdowych i wyjazdowych) na obywateli za pośrednictwem internetu lub innych form „łatwej pracy, wysokich zarobków” i wykorzystywania zaawansowanych technologii do oszustw, obywatele powinni być czujni na wyrafinowane sztuczki przestępców. Jednocześnie należy promować propagandę w różnych formach, za pośrednictwem sieci i prasy, aby ostrzegać, zapobiegać nielegalnym wjazdom i wyjazdom z wyprzedzeniem i minimalizować ryzyko.
Nguyet Ha
Source: https://baodongnai.com.vn/xa-hoi/202511/canh-giac-voi-cac-thu-doan-viec-nhe-luong-cao-90e2ffc/







Komentarz (0)