Niewielka włoska wyspa Alicudi jest domem dla około 100 osób i szacuje się, że żyje tam zaledwie 100 dzikich kóz.
Jednakże liczba kóz jest tutaj 6 razy większa od tej idealnej liczby.
W obliczu nierównowagi między liczbą mieszkańców a liczbą zwierząt na wyspie, burmistrz Riccardo Gullo stara się zaapelować do ludzi o przedstawienie pomysłów na rozwiązanie tego problemu.
Władze lokalne nie chciały zabijać kóz, dlatego wprowadzono program „adopcji kóz”, w ramach którego każda osoba mogła adoptować do 50 kóz.
Aby móc adoptować dziecko, kandydaci muszą do 10 kwietnia wysłać formalny wniosek pocztą elektroniczną do władz lokalnych i uiścić opłatę skarbową w wysokości 16 euro (około 17 dolarów), co pozwoli na dopełnienie procedury.
Pan Gullo ogłosił jednak, że przedłuży termin, aż większość kóz zostanie adoptowana.
Część kóz pozostanie na wolności w celach turystycznych . Osoby adoptujące będą miały 15 dni na ich złapanie i wywiezienie z wyspy.
Alicudi to najmniej zamieszkana z siedmiu Wysp Liparyjskich, leżących u północnych wybrzeży Sycylii.
Według władz regionalnych Sycylii, rolnik sprowadził i wypuścił kozy na wyspę Alicudi około 20 lat temu.
Przez lata kozy zamieszkiwały klify Alicudi i rozmnażały się w zadziwiającym tempie.
Alicudi nie jest pierwszym miejscem, w którym można zaobserwować tak niekontrolowaną populację dzikich kóz.
W czerwcu 2023 roku w dzielnicy McKinney w Teksasie (USA) 40 kóz oddzieliło się od stada i niszczyło trawniki.
W marcu 2020 roku, podczas wdrażania lockdownu związanego z COVID-19, mieszkańcy Llandudno w Walii (Wielka Brytania) natknęli się na stada kóz wędrujące ulicami, a także schodzące ze wzgórza nad miastem.
TB (według VNA)Źródło
Komentarz (0)