Pod koniec listopada mały sklep z napojami pani Nguyen Phuong Thao w Quan Thanh w Hanoi niespodziewanie powitał wyjątkowego gościa.
To był Piotr, turysta z Polski, obecnie mieszkający i pracujący w Malezji. Klient regularnie odwiedzał sklep przez wiele dni z rzędu podczas swojego pobytu w Hanoi, próbując wszystkich drinków z menu.

Ostatniego dnia przed pożegnaniem z Wietnamem gość dał obsłudze 500 000 VND, które miały być stopniowo odliczane od rachunku za napoje (zdjęcie: udostępnione przez postać).
Po wycieczce zwiedzającej Hoi An i powrocie do Hanoi, Peter został poproszony przez przyjaciela z grupy o imieniu Daro o odwiedzenie kawiarni. To grupa gości, których łączy pasja do podróżowania po świecie .
27 listopada był pierwszym dniem, w którym Peter odwiedził sklep. Spróbował tam matchy (zielonej herbaty) i stwierdził, że przypadła mu do gustu. Później, przez cztery kolejne dni, klient wracał tam codziennie. Po części dlatego, że uwielbiał tutejsze napoje, a po części dlatego, że zatrzymał się w hotelu niedaleko sklepu, co ułatwiało mu dojazd.
Gość powiedział, że ceni sobie przytulną atmosferę i przyjazny personel. Często zatrzymuje się, żeby porozmawiać z personelem i opowiedzieć mu o swojej podróży i odkrywaniu Wietnamu.
Po spróbowaniu wszystkich drinków z menu gość „powierza” barmanowi wybór dowolnego rodzaju trunku dla siebie.

30 listopada był ostatnim dniem Petera w Wietnamie. Wczesnym rankiem następnego dnia miał złapać wczesny lot powrotny do Malezji. W związku z tym klient pojawił się w restauracji dość wcześnie rano 30 listopada. Wręczył personelowi rachunek na 500 000 VND i poprosił restaurację o odliczenie go od ceny drinków tego dnia.
Słysząc to, pani Thao była bardzo zaskoczona, ponieważ nigdy wcześniej nie spotkała się z podobną sytuacją.
Tego dnia klient przyszedł do sklepu 5-6 razy, żeby się napić. Przy cenie drinków wynoszącej około 50 000–60 000 VND za sztukę, łączna kwota, jaką klient wydał, wyniosła około 300 000 VND i wciąż zostało mu trochę pieniędzy. Uśmiechnął się jednak i powiedział, żebym zostawił je na miejscu.
„Następnego ranka miał lot, ale tej nocy klient i tak przyszedł do restauracji. Przyniósł butelkę wina i puszkę napoju gazowanego do zmieszania i zaproponował to personelowi restauracji, aby pokazać swój entuzjazm. Po kilku dniach kontaktu okazało się, że jest bardzo pogodny i towarzyski” – powiedziała pani Thao.
W rozmowie gość zdradził również więcej szczegółów na temat swojego dość specyficznego stylu życia. Spędza tylko 6 miesięcy w roku pracując i gromadząc fundusze.
Pozostałą połowę roku spędzi podróżując i doświadczając życia. Wietnam to jedno z miejsc, które zrobiły na nim wrażenie. Powiedział, że krajobrazy są piękne, ludzie przyjaźni, a jedzenie pyszne.
Choć nie jest pewny, kiedy wróci, polski gość stwierdził, że jeśli będzie miał okazję, przyjedzie do Hanoi ponownie.
Wiadomo, że kawiarnia pani Thao pierwotnie była jedynie punktem sprzedaży kawy na wynos (klienci przychodzili, aby kupić kawę i zabrać ją na wynos). W ostatnich miesiącach właścicielka wynajęła lokal i przekształciła go w niewielki lokal o skromnej powierzchni około 15 metrów kwadratowych. Wnętrze lokalu jest kompaktowe, mieszcząc maksymalnie około 6 klientów.
„Dzięki położeniu w centrum stolicy, restauracja przyciąga wielu zagranicznych klientów. Ludzie przychodzą i odchodzą, dzieląc się wieloma ciekawymi historiami. Każdy klient ma inną osobowość, ale historia o Peterze zaskoczyła mnie jego szczerością i życzliwością” – zwierzyła się pani Thao.
Source: https://dantri.com.vn/du-lich/khach-tay-me-do-uong-cua-quan-o-ha-noi-gui-nho-500000-dong-de-tru-tien-20251205103834442.htm






Komentarz (0)