Nieoczekiwane doświadczenie w 2019 roku, kiedy po raz pierwszy przybył do Ho Chi Minh, zszokowało Brytyjczyka. Jednak Warren i tak usiadł. Ich stolik na chodniku był bardzo skromny, składał się z talerza orzeszków ziemnych, suszonych kałamarnic i pięciu kufli piwa. Unieśli kufle, gdy zatłoczony ruch uliczny przejeżdżał obok.
„Nigdy nie miałem takiego doświadczenia w żadnym innym kraju” – powiedział 30-latek. „Wietnamczycy zapraszają nieznajomych do picia piwa w sposób bardzo naturalny i swobodny”. Czterej mężczyźni nie mówili po angielsku, ale skorzystali z translatora, aby wyjaśnić mu kulturę picia i hasło „1, 2, 3, start”.
Warren zdał sobie sprawę, że picie w Wietnamie odbywało się zgodnie z zasadą toastów, co oznaczało, że wszyscy musieli pić razem. Kiedy ktoś wzniósł toast i pił, nie mógł po prostu pić sam, nie odwzajemniając toastu. „Czułem się przez to skrępowany i niezręczny” – powiedział.
Ale po 6 latach w Wietnamie zdał sobie sprawę, że picie piwa to nie tylko przyjemność, ale także sposób na nawiązywanie kontaktów i budowanie relacji społecznych. To zupełnie inna sytuacja niż w Anglii, gdzie ludzie często piją „w pojedynkę”, zazwyczaj w barach, pubach lub przydomowych ogródkach, głównie w weekendy i święta. Wręcz przeciwnie, w Wietnamie piwo pojawia się regularnie i wszędzie – w restauracjach, na chodnikach, w parkach.
Warrenowi osobiście to nie przeszkadza, ponieważ dobrze znosi alkohol i lubi ożywioną atmosferę, nawet jeśli spotkania przy piwie trwają długo. Uważa, że niskie ceny i łatwa dostępność sprawiają, że alkohol w Wietnamie jest popularny. „Tutaj mogę pić całą noc za cenę zaledwie 2 lub 3 kufli piwa w Wielkiej Brytanii” – powiedział.
Marcel, 54-letni holenderski inżynier, był zszokowany ilością alkoholu spożywanego przez Wietnamczyków. Kiedy pierwszy raz pił ze wszystkimi na weselu, był świadkiem, jak zarówno pan młody, jak i jego teść upili się do tego stopnia, że nie mogli chodzić i musieli być niesieni. Innym razem niektórzy z jego znajomych upili się do tego stopnia, że spali na podłodze w łazience.
Przez pierwsze kilka lat czuł się bardzo nieswojo w kulturze piwa. Chociaż odmawiał, zawsze próbowano go przekonać, mówiąc „tylko jeden kieliszek”. Najtrudniej było, gdy mówił, że chce przestać lub że nie jest zainteresowany. Zdał sobie sprawę, że Wietnamczycy, będąc pijani, mają zwyczaj krzyczeć do ucha rozmówcy, nawet jeśli ten znajduje się zaledwie 10 cm od nich.
Ale po dekadach spędzonych w Wietnamie Marcel wie, jak się zachować. „W takich czasach po prostu udaje się, że bierze łyk i odstawia szklankę” – powiedział.
Wietnamczycy są również ciekawi tolerancji obcokrajowców na alkohol, dlatego często zapraszają go na drinka. Często dodają dużo lodu do piwa, co jest bardzo nietypowe w Holandii. Radzi im, aby nie dodawali lodu do piwa, aby zachować jego smak. Jednak po kilku kieliszkach bez lodu wiele osób upija się.
Im dłużej Marcel przebywał w Wietnamie, tym częstsze stawało się wznoszenie toastów z nieznajomymi, czy to w restauracjach, na weselach, czy na imprezach firmowych. W restauracjach wznoszenie toastów przy sąsiednim stoliku i rywalizacja o to, kto głośniej krzyknie „na zdrowie”, były powszechnym zjawiskiem.
Jednocześnie zwyczaj dzielenia się szklanką, który w Holandii jest uważany za tabu, jest bardzo powszechny i akceptowany przez Wietnamczyków. „Dzięki moim przyjaciołom zrozumiałem, że to normalne” – powiedział.
Warren i Marcel to jedne z wielu osób, które przeżyły szok kulturowy związany z alkoholem, co jest częstym doświadczeniem wśród obcokrajowców mieszkających w Wietnamie.
David Craig, brytyjski antropolog z Uniwersytetu w Durham (Wielka Brytania), opisał praktykę „100 procent” jako wywierającą presję zarówno na Wietnamczyków, jak i obcokrajowców, co różni się od kultury wolnego picia na Zachodzie.
Badania Davida Craiga, opublikowane w czasopiśmie naukowym PubMed Central, wykazały, że 38,6% mężczyzn w zachodniej prowincji pije więcej niż pięć drinków tygodniowo, co odzwierciedla powszechność kultury picia.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w 2024 r. Wietnam był również liderem w Azji Południowo-Wschodniej pod względem spożycia alkoholu – w 2019 r. na osobę (powyżej 15. roku życia) przypadało 8,9 litra czystego alkoholu, wyprzedzając Tajlandię (8,3 litra) i Singapur (2,9 litra).
Platforma turystyczna Sens Asia Travel opublikowała również artykuł Jak uniknąć szoku kulturowego w Wietnamie , w którym zauważono, że obcokrajowcy, zwłaszcza z Zachodu, często są zaskoczeni takimi aspektami, jak transport, kuchnia i zwyczaje związane z piciem.
Ponadto temat kultury picia przyciągnął uwagę tysięcy interakcjach grup ekspatów w Ho Chi Minh City, Hanoi i Da Nang.

Po 6 latach mieszkania w Ho Chi Minh City, 39-letni Timothée Rousselin zdał sobie sprawę, że Wietnamczycy uwielbiają świętować z różnych powodów, takich jak dni wolne od pracy, śluby, rocznice śmierci, urodziny, Tet czy świętowanie zwycięstw w piłce nożnej.
„Picie służy otwarciu się i nawiązaniu więzi” – powiedział Francuz. Dorastał w kraju z kulturą picia, gdzie czerwone i białe wino jest łatwo dostępne wszędzie, ale atmosfera „jedności” jest unikalna dla Wietnamu. Wietnamczycy często piją 50% lub 100% alkoholu na zaproszenie znajomych.
Wciąż pamięta pierwszy raz, kiedy pił z sąsiadami w mieszkaniu. Jeden dzwonił do drugiego, pili i rozmawiali przez Tłumacza Google. Wszyscy byli mile widziani, a po jednym wieczorze nieznajomi stali się bliskimi przyjaciółmi.
„A co mnie najbardziej zaskoczyło, to to, że widziałem, jak ludzie, którzy mieli konflikty, godzili się tuż przy stole. W innych krajach sytuacja często pogarsza się po wypiciu alkoholu” – powiedział.
Source: https://baohatinh.vn/nguoi-nuoc-ngoai-soc-voi-van-hoa-nhau-o-viet-nam-post288027.html






Komentarz (0)