Przechodząc na wcześniejszą emeryturę w wieku 48 lat, pani Trinh spełniła swoje marzenie o podróżowaniu po całym świecie. Obecnie decyduje się zostać w każdym miejscu na kilka miesięcy, aby cieszyć się życiem.
6 miesięcy temu pani Nguyen Thi Kim Trinh złożyła rezygnację w wieku 48 lat. W ciągu tych 6 miesięcy podróżowała po Europie, Turcji, Maroku i Laosie (po 1 miesiącu), a następnie wróciła do Wietnamu.
Aby rozpocząć życie na emeryturze, początkowo planowała kupić kolejny dom na wakacje. Ale pomyślała: „Mam już mały dom w Sajgonie, jeśli kupię teraz kolejny, później nie będzie łatwo go sprzedać”.
Zmieniła zdanie i zwróciła się do osób w podobnej sytuacji i okolicznościach z prośbą o znalezienie gdzieś kawałka ziemi i zbudowanie osiedla dla emerytów, w którym mogliby wspólnie mieszkać do końca życia.
Zebrała się i zorganizowała grupę, która miała pojechać do Da Lat, żeby zobaczyć tę krainę, ale zaczęło pojawiać się wiele problemów, bo każdy miał inne zdanie. Czuła, że to nie jest dobre, więc wróciła do planu życia w pojedynkę.
Wpadła na pomysł, żeby wybrać piękne miejsce z dobrym klimatem, żeby pomieszkać tam kilka miesięcy, a potem ruszyć dalej. „Sąsiad, który też dużo podróżuje, powiedział mi, że Phu Quoc jest o tej porze roku bardzo piękne. Spakowałam więc walizki i wyjechałam”.
Do tej pory była na Phu Quoc przez miesiąc. Zgodnie z planem, za miesiąc odwiedzi Hoi An. Kolejny cel podróży jest nieznany.
„Nie planuję z tak dużym wyprzedzeniem, po prostu poddam się nurtowi. Lubię Północny Zachód, ale może wyjadę za granicę…”
W Phu Quoc wynajęła mały pokój u przypadkowo poznanej przyjaciółki. Codziennie wychodziła, chodziła na targ, gotowała... jak miejscowa, a nie jak w luksusowym kurorcie.
Uważa, że jest to najbardziej dogłębny sposób eksploracji lądu.
„Obecnie wydajemy tylko 6 milionów VND na osobę miesięcznie, wliczając w to czynsz, wyżywienie i koszty utrzymania. Mogę zapłacić więcej, ale po co 6 milionów VND?
Bo uważam, że pracownik firmy, która zarabia miesięcznie zaledwie 5-6 milionów VND, wciąż może żyć. Więc nawet jeśli wychodzę dla przyjemności, powinienem zachować samodyscyplinę.
Przed przejściem na emeryturę pani Trinh pracowała dla japońskiej firmy w Ho Chi Minh, gdzie otrzymywała dość stabilne dochody. W ciągu 18 lat pracy w tym miejscu, wielokrotnie wyjeżdżała w podróże po świecie . Do tej pory odwiedziła około 30 miejsc, poznając wiele kultur.
„Jestem pod wrażeniem ludzi w Turcji i na Tajwanie (w Chinach). Tajwańczycy są bardzo szczerzy, a Turcy hojni i otwarci. Czuję ich życzliwość i pozytywną energię”.
Powiedziała, że kiedy dużo podróżuje, poznaje wielu ludzi z całego świata, o odmiennym i godnym podziwu stylu życia. Wielu z nich dodaje jej pozytywnej energii życiowej.
Obecnie mieszka w Phu Quoc, gdzie cieszy się relaksującym życiem w pięknym klimacie, pysznym jedzeniem i możliwością pływania w morzu, kiedy tylko ma na to ochotę...
Jedną rzeczą, która wydała jej się nieco dziwna w porównaniu z jej wyobraźnią, był fakt, że na Phu Quoc wiele domów wybudowano w stylu europejskiej architektury. Wiele ulic nosiło również nazwy w językach obcych.
Nie postrzegała tego jednak jako czegoś, czego nie lubiła. Przeciwnie, kiedy stawiała stopę w nowym kraju, zawsze z radością akceptowała go takim, jakim był.
Zapytana o to, co jest potrzebne, by cieszyć się takim stylem życia, bez wahania odpowiedziała: „Pierwszą rzeczą, jaka przychodzi mi na myśl, jest to, że nie jestem mężatką. Drugą jest to, że mam solidne źródło finansowania”.
W przeszłości, aby móc podróżować po świecie, ustalała sobie bardzo naukowy i ścisły plan wydatków.
„Z osoby, która dużo robiła zakupy, ograniczyłam wydatki na ubrania, modne buty i ograniczyłam spotkania z przyjaciółmi… Odkładam też co roku pewną kwotę na podróże, nie wydając jej na nic innego. Dzięki temu zawsze mam pieniądze na podróże.
Poza tym, podróżując, często wybieram domy z kuchnią, w których gotuję, co pozwala mi zaoszczędzić na kosztach jedzenia. Dzięki temu moje wyjazdy mogą trwać 10-20 dni i nie są zbyt drogie.
Przedstawiła dowody, że całkowity koszt wszystkich jej podróży w ciągu ostatnich 6 miesięcy wyniósł około 200 milionów VND – jest to bardzo przystępna cena za 4 miesiące podróży zagranicznych.
Mówiąc o kwestiach finansowych, zwierzyła się: „Wiele osób mówi, że na starość trzeba mieć męża i dzieci, żeby wszystko było w porządku. Ale dla mnie pensja na starość jest w porządku. Myślę, że aby prowadzić wolne i proaktywne życie, takie jak teraz, niezależność finansowa jest bardzo ważna”.
Obecnie jej życie jest marzeniem wielu osób. Wierzy jednak, że na sens życia nie wpływają czynniki zewnętrzne, „ale najważniejsze jest to, aby być szczęśliwym i zdrowym każdego dnia”.
„Bez względu na to, gdzie jesteś i dokąd zmierzasz, najważniejsze jest to, czy czujesz się spokojnie, dobrze jesz i dobrze śpisz”.
Zdjęcie: Postać dostarczona
Stary rolnik żyje „koczowniczym” życiem i zarabia setki milionów dolarów rocznie dzięki włoskim pszczołom
Rodzice prowadzą koczownicze życie, aby ich syn mógł stać się utalentowanym artystą.
Młode małżeństwo z małymi dziećmi mieszka tu i tam, by doświadczać życia
Źródło: https://vietnamnet.vn/u50-quyet-dinh-nghi-huu-som-song-moi-noi-vai-thang-khap-viet-nam-2365982.html
Komentarz (0)