Krytyk literacki Hoang Dang Khoa, kierownik działu teorii i krytyki w czasopiśmie Army Literature Magazine, skomentował: Pisarze często są „pogardliwi”, ale Ngo Thao jest żywym ucieleśnieniem tego, co Nguyen Tuan nazwał „wybitnym okiem do talentów”, jakie żywił do swoich kolegów po fachu. Uczony Dao Duy Anh powiedział kiedyś: „Niech będzie wiadome, że wszystko płynie/Ale dla kraju i rzeki jest słowo Miłości”. Osoba i dzieło Ngo Thao są przesiąknięte tym słowem Miłości. Z okazji 80. rocznicy powstania Wietnamskiej Armii Ludowej, 22 grudnia (1944-2024), przeprowadziliśmy wywiad z pisarzem, którego dzieła wprowadzają pisarzy w tematykę wojny i sił zbrojnych.
Writer Ngo Thao - Photo: baotangvanhoc.vn
– Panie! Wiadomo, że w 1965 roku był Pan pierwszym członkiem Instytutu Literackiego, który wstąpił do wojska. Co Pan wspomina z tamtych lat?
- Od 5 sierpnia 1964 roku amerykańscy imperialiści rozpoczęli bombardowanie Północy, wojna rozprzestrzeniła się po całym kraju. Ruch Ochotników Młodzieży na polu bitwy był bardzo aktywny. Moje rodzinne miasto leżało blisko 17. równoleżnika, który stanowił linię podziału między krajem a ziemią, na której toczyły się zacięte walki. Byliśmy prawdopodobnie w pierwszym roczniku absolwentów uniwersytetu, którzy otrzymali powołanie do służby wojskowej.
Po ukończeniu studiów na Wydziale Literatury Uniwersytetu w Hanoi zostałem przydzielony do Katedry Języka w Instytucie Literatury, gdzie codziennie pisałem plakaty, przygotowując materiały do Słownika Wietnamskiego – dość nudne zajęcie naukowe . Powołanie do wojska pomogło mi zrealizować marzenie o bezpośrednim trzymaniu broni w ręku, a w walce mogłem robić coś bardziej pożytecznego.
Na pierwszej stronie notesu powiedziałem sobie: „Twoje pióro i pismo będą miały prawdziwą wartość dopiero wtedy, gdy sam będziesz miał osobowość zasługującą na szacunek wszystkich, moralność zasługującą na miłość wszystkich i osiągnięcia, o których marzy wiele osób”.
– Tak! A jak pan przetrwał te lata wojny? Patrząc wstecz na tę trudną, ale piękną podróż, co pan kocha, a czego żałuje, panie?
- Stare książki często mówią: Mów szybko, rób powoli. Pierwsze lata nie były dla nas łatwe. Myśleliśmy, że możemy trzymać broń i od razu iść do bitwy. Ale ponieważ zostaliśmy przydzieleni do 308. Dywizji, strategicznej jednostki sił głównych i należeliśmy do Pułku Artylerii Zmechanizowanej, czas szkolenia i manewrowania, aby uniknąć wrogiego nadzoru, był dość długi. Byliśmy w jednostce moździerzy 120 mm, która była transportowana, ale szybko zostaliśmy przeniesieni, aby otrzymać artylerię D74 z lufą o długości 120 mm, aby przejąć pozycję obrony wybrzeża w Quang Xuong - Thanh Hoa w Sylwestra, Mau Than 1968, aby ostrzeliwać statki i zapobiegać ich najazdom na Północ. Po 3 latach szkolenia, w wielu zawodach, od szeregowego, kiedy wstąpiłem do bitwy, byłem podporucznikiem, dowódcą plutonu zwiadowczego.
W kwietniu 1968 roku batalion artylerii o kryptonimie 4011B otrzymał rozkaz wkroczenia na pole bitwy. W tym czasie batalion artylerii maszerował pojazdami gąsienicowymi przez ponad miesiąc. Na obwodnicy A-curve, na przełęczy Pô-la-nhich, bateria została trafiona bombą B-52, pojazd spłonął, a kilku towarzyszy zostało poświęconych. W nocy 7 maja 1968 roku, na pogrzebie poległych towarzyszy, których przewieziono na cmentarz przy Posterunku Wojskowym 3, reprezentowałem kompanię, aby odczytać mowę pogrzebową. Był to pierwszy „tekst”, jaki napisałem na polu bitwy.
Po dołączeniu do bitwy latem 1969 roku zostałem przeniesiony na stanowisko zastępcy komisarza politycznego kompanii, w randze zastępcy dowódcy kompanii w Armii Wyzwoleńczej. Po dziesiątkach bitew, w których bezpośrednio przewoziłem artylerię, amunicję, przygotowywałem oddziały i dowodziłem ogniem, zostałem przeniesiony na stanowisko asystenta Klubu Pułkowego, a przez pewien czas byłem również kapitanem Pułkowego Zespołu Propagandy Kulturalnej, organizując występy artystyczne i prowadząc oddziały w wielu jednostkach wzdłuż marszu.
W 1971 roku zostałem wysłany na studia do Akademii Politycznej. Zanim otrzymałem dyplom, pod koniec tego roku zostałem przydzielony do Army Literature Magazine, gdzie nikogo nie znałem. Później dowiedziałem się, że panowie Nhi Ca i Mong Luc z Wydziału Literatury Armii zostali mi przedstawieni i od początku lat 60. publikowali artykuły w Literature Magazine, Literature Magazine i gazecie Tien Phong, więc postanowiłem złożyć podanie o powrót.
W tamtym czasie byłem również bardzo zdezorientowany i miałem okazję zrozumieć powiedzenie: „Stojąc na tej górze, patrząc na tamtą górę”. Gdy pole bitwy było trudne i zacięte, pragnąłem wrócić na tyły. Ale nagle, wracając sam, gdy moi bliscy towarzysze właśnie zwyciężyli na Drodze 9 – Południowy Laos, gdzie brałem udział w rozpoznaniu i przygotowaniu pola bitwy, a następnie walczyłem w Quang Tri, wspierając Cytadelę, wielu towarzyszy poświęciło się. Nagle poczułem, że moje poczucie własnej wartości zostało zachwiane. W tej nieuniknionej sytuacji jedynym sposobem było staranie się jak najlepiej wykonać nowo przydzielone zadanie.
Patrząc wstecz, widzę, że przez 5 lat spędzonych w oddziale, na szkoleniach i w walce, wiele się nauczyłem. Z niezdarnego, nieśmiałego, lękliwego ucznia, bojącego się wszelkiego kontaktu, stałem się dzielnym żołnierzem w obliczu trudności, bombardowań, a nawet śmierci. Zwłaszcza w obliczu bombardowań, wielu młodszych ode mnie żołnierzy ufało mi, patrzyli na mnie, gdy radziłem sobie z trudnymi sytuacjami, gdy opatrywałem rannych żołnierzy, balsamowałem i chowałem męczenników, czytałem i redagowałem wcześniej napisaną mowę pogrzebową, która nie zawsze była adekwatna do poświęceń mojej jednostki; gdy byłem głodny, wiedziałem, jak dać jedzenie i lekarstwa tym, którzy ich bardziej potrzebowali, z radością podejmowałem się cięższych zadań…
Wszystkie te rzeczy sprawiły, że dojrzałem, ucząc mnie, jak być osobą, która zawsze potrafi szczerze troszczyć się o otaczających mnie ludzi. Być może dzięki doświadczeniu w jednostce, kiedy wróciłem do Army Literature Magazine, mając przez wiele lat bardzo niską rangę zastępcy dowódcy kompanii, mimo że bardzo obawiałem się o swoje kompetencje, udało mi się odnaleźć w tym stylu życia.
Dzieła pisarza Ngo Thao – zdjęcie: TN
– Można powiedzieć, że ma Pan szczęście żyć i kroczyć ramię w ramię z wielkimi pisarzami, a to jest Pana własne doświadczenie życiowe, pozwalające tworzyć autentyczne i niepowtarzalne strony krytyki literackiej. Czy może Pan opowiedzieć o tym więcej?
– Spędziłem 15 lat w Wojskowej Szkole Literatury i Sztuki, od 1971 do 1985 roku. Można powiedzieć, że był to najwybitniejszy okres w historii Wojskowej Szkole Literatury i Sztuki. W potężnym chórze pisarzy w mundurach wojskowych pojawiły się wiodące głosy pełne odwagi. Na polu bitwy byli Nguyen Ngoc – Nguyen Trung Thanh, Nguyen Ngoc Tan – Nguyen Thi, Thu Bon…, w redakcji – Nguyen Khai, Nguyen Minh Chau, Huu Mai, Ho Phuong, Xuan Thieu, Pham Ngoc Canh, Ngo Van Phu… którzy często podróżowali na bliskie i dalekie pola bitew, głównie do regionu Tri-Thien.
W latach 70., w przeciwieństwie do młodzieży z czasów wojny z Francuzami, pisarze mieli rodziny, dzieci, starych i schorowanych rodziców, co oznaczało, że musieli się zająć wieloma obowiązkami domowymi. Ale nie było bez nich żadnego pola bitwy. Nie byli to jedynie pisarze specjalizujący się w pisaniu o wojsku, ale żołnierze piszący o życiu i bitwach swoich i swoich towarzyszy broni.
W tamtym czasie miałem kontakt z pisarzami przed i po każdej podróży, podczas powstawania pomysłów, czytania ich dzieł, gdy były jeszcze w rękopisach, podczas kilku ewakuacji do Huong Ngai, Thach That, Ha Tay, podczas przerw na herbatę i wino, miałem więcej okazji, by się zbliżyć, posłuchać ich rozmów, wymienić się historiami zawodowymi – mniej poważnymi, bardziej żartobliwymi, ale bardzo wrażliwymi – więc miałem więcej okazji, by się zrozumieć. Niektóre dokumenty z tamtych lat zawarłem w książce „Past Ahead” (2012).
Osoba i dzieła Ngo Thao są przesiąknięte miłością. Źródło: To Quoc Electronic Newspaper
- Jakie najważniejsze lekcje z życia i twórczości pisarzy okresu antyamerykańskiego, Pana zdaniem, mogą wyciągnąć współczesne pokolenia?
- W rzeczywistości każda epoka ma inne sposoby tworzenia dzieł. To, co stanowi o wartości dzieł literackich z czasów wojny, oprócz talentu samego autora, to również środowisko, w którym dzieło powstało. „Żyli i walczyli”, „W drodze na wyspę, żołnierze” Nguyen Khaia, powstały niemal w miejscach, w których autor przebywał, czyli na wyspie Con Co, w gminie Vinh Giang, skąd bezpośrednio pochodziły Con Co, Ta Con, Khe Sanh i zachodni Quang Tri; Nguyen Minh Chau napisał „Dau chan nguoi linh”, „Co lau” i wiele innych opowieści, gdy był przywiązany do ziemi Quang Tri.
Poeta Xuan Sach, który towarzyszył mu na polu bitwy, opowiadał, że pewnego razu Nguyen Minh Chau miał się spotkać ze słynnym, dzielnym dowódcą kompanii, aby wykorzystać dokumenty. Podczas rozmowy nagle wystrzeliła rakieta z OV10. Dowódca kompanii szybko wepchnął pisarza do bunkra. Kiedy Nguyen Minh Chau z trudem wstał, zobaczył krew na całym ciele i zdał sobie sprawę, że oficer zabrał mu odłamek rakiety. Strony spisane z takich doświadczeń są przesiąknięte człowieczeństwem w czasie wojny.
– Czy to właśnie te lekcje sprawiły, że teraz, mając ponad 80 lat, dawno po „rzadkim” wieku, wciąż odczuwa Pan ciężar na sercu przy każdym słowie literatury wojennej? Poza tym, poświęca Pan dużo czasu na zbieranie dokumentów, pisanie o zmarłych pisarzach, tworzenie antologii dla Nguyen Thi, Thu Bon, Nhi Ca…
– Nadal uważam, że miara wartości dzieła lub autora będzie się zmieniać z biegiem czasu. Są autorzy i dzieła, które są wysoko cenione w danym momencie, ale niedawno zostały zapomniane. Dlatego znalezienie sposobu na zachowanie tekstu, dokumentów i notatek autora jest konieczne.
Kiedy wróciłem do Wydawnictwa Literatury i Sztuki Armii, pisarz Nguyen Thi już nie żył. Pisarze Nguyen Trong Oanh i Thanh Giang spakowali i wysłali dwie paczki z rękopisami do Wydawnictwa Literatury i Sztuki Armii dwoma różnymi kanałami. Na szczęście obie dotarły do redakcji. Oprócz niedokończonych rękopisów powieści „O Xa Trung Nghia”, „Sen Trong Dong”, „Co Gai Dat Ba Dua” i „Uoc Mo Cua Dat”, które wciąż były niedokończone, Wydawnictwo Literatury i Sztuki Armii opublikowało je jeden po drugim.
Krytyk Nhi Ca pisał książkę „Nguyen Thi – The remains face”, gdy doznał udaru. Moi przyjaciele Vuong Tri Nhan i Lai Nguyen An z wydawnictwa New Works Publishing House Stowarzyszenia Pisarzy namówili mnie do napisania kilku kolejnych rozdziałów, abym mógł dokończyć książkę. Książka została wydrukowana i zdobyła nagrodę Stowarzyszenia Pisarzy, ale wciąż było 24 zeszyty, z których atrament blakł z czasem, a pismo było trudne do odczytania. Zajęło mi to 2 lata, urzeczony fascynującą treścią, przepisując każdą stronę, ponieważ notatki nie były ciągłe, więc połączyłem je, aby stworzyć książkę „Nam thang chua xa”, która pomogła mi później ukończyć dzieło „Nguyen Ngoc Tan – Nguyen Thi” w 1995 roku.
Ten zbiór notatek pomaga czytelnikom lepiej zrozumieć sposób myślenia, pozycję i styl pracy pisarza. Oprócz aktualnych prac, przygotował on również materiały do przyszłych dzieł. Zatem poświęcenie Nguyen Thi było nie tylko poświęceniem żołnierza, który oddał swój ostatni strzał, będąc otoczonym, ale także poświęceniem pisarza z wieloma niedokończonymi szkicami.
Niedawno czterotomowy zbiór dzieł Thu Bon (wszystkie opublikowane przez Wydawnictwo Literackie) wciąż podtrzymuje tę samą ideę. Wiele lat temu wystąpiłem z inicjatywą rozszerzenia zbioru pism męczenników, właśnie po to, by pomóc przyszłym pokoleniom lepiej zrozumieć szlachetne cechy pokolenia, które nie wahało się poświęcić dla zwycięstwa w walce o niepodległy i zjednoczony kraj. Dwujęzyczny zbiór „Listy z pola bitwy” (Letters from The Battlefield) autorstwa moich dzieci i Jacqueline Lundquist, córki amerykańskiego pułkownika Donalda Lundquista, zawierał szereg listów od dwóch żołnierzy po obu stronach, wysłanych do ich żon i dzieci; strona amerykańska, wprowadzona przez byłego prezydenta W. Clintona, strona wietnamska przez generała porucznika Dong Sy Nguyena, ma również na celu zachowanie prawdziwych dokumentów dotyczących wojny.
Zbiór dzieł Thu Bon wybrany przez pisarza Ngo Thao - Zdjęcie: PV
- W 2024 roku przypada 80. rocznica powstania Wietnamskiej Armii Ludowej. Jako żołnierz, co Twoim zdaniem mogą zrobić współcześni teoretycy krytyczni, aby promować wartości, które literatura i sztuka stworzyły w czasie wojny i rewolucji?
- Obok wielu zadań, które trzeba i można wykonać, uważam, że odpowiedzialne agencje powinny zorganizować duży i wysoko wykwalifikowany zespół teoretyków i myślicieli krytycznych, dając priorytet pracom podsumowującym i oceniającym działalność literacką i artystyczną w ciągu 30 lat wojny i rewolucji od 1945 do 1975 roku. W przeszłości powstało wiele prac zbiorowych i indywidualnych na temat niektórych zagadnień literatury i sztuki w tym okresie, ale ich zakres i wizja są nadal ograniczone.
Czas pomaga nam uświadomić sobie, że to krótki, ale wyjątkowy okres w tysiącletniej historii narodu. Stawiając czoła dwóm imperiom, Francji i Stanom Zjednoczonym, i pokonując je, nasz kraj nie cofnął się do epoki kamienia łupanego, jak zamierzał wróg, lecz z odwagą odrodził się, stając się nowoczesnym narodem. Doceniono witalność narodu, a także chwalebne czyny oręża, dzieła literackie i artystyczne, których heroiczny duch wciąż rezonuje w dzisiejszym życiu.
Chciałbym, aby w ciągu najbliższych dwóch lat kierunki związane z literaturą i sztuką: literatura, muzyka, sztuki piękne, teatr, kino, fotografia, architektura... miały prace podsumowujące, nie tylko honorujące zasłużonych autorów i ich dzieła, ale także wyciągające wnioski na temat organizacji, przywództwa, odkryć, szkolenia, wspierania i wykorzystywania autorów i ich dzieł, lekcje tego, co dobre, a co złe, po nieustannych zmaganiach ideologicznych.
W obecnej stagnacji literatury i sztuki warto zastanowić się, dlaczego podczas wojny, z zespołem artystów i pisarzy o niskim wykształceniu, złych warunkach życia i pracy, a nawet ograniczonych teoriach literackich i artystycznych, cały kraj miał scenę literacką i artystyczną z wieloma wybitnymi autorami i dziełami. Literatura i sztuka zdobyły sympatię i uwagę szerokiej publiczności, wiele dzieł miało żywotność, aby być zawsze obecnymi w wydarzeniach społecznych, a także w umysłach ludzi do dziś.
Jednocześnie staramy się znaleźć możliwie najbardziej racjonalne wytłumaczenie dla wydarzeń, które wciąż pozostają niejasne, dla tendencji, autorów i dzieł, które były krytykowane i niewłaściwie traktowane, a które przyczyniły się do wzbogacenia literackiego i artystycznego skarbca kraju. 50 lat zjednoczenia narodu to wystarczająco długi okres, by docenić, ocenić i docenić to, co wartościowe w literaturze i sztuce terenów tymczasowo okupowanych w czasie wojny z Francją, Południa pod rządami Republiki Wietnamu oraz literatury i sztuki wietnamskiej za granicą, a także autorów zagranicznych piszących o Wietnamie w czasie wojny.
Myślę, że te dzieła są najbardziej wymownym sposobem upamiętnienia historycznych kamieni milowych. Jednocześnie, dzieła te wyraźnie wyrażają wdzięczność za twórczy wkład naszych przodków, tolerancję, hojność i uczciwość wobec historii, przyczyniając się w sposób najbardziej praktyczny do harmonii narodowej, która wciąż jest bolesną kwestią po półwieczu pokojowego zjednoczenia kraju, jak powiedział uczony Dao Duy Anh: „Powiedzmy, że wszystko unosi się w powietrzu / Ale dla kraju istnieje tylko jedno słowo miłości”.
- Dziękuję. Życzę Ci zdrowia, żebyś mógł dalej pisać.
Vo Hanh Thuy (wykonany)
Źródło
Komentarz (0)