81-letni żołnierz i dwa niezapomniane kamienie milowe w historii
O godzinie 2:00 w nocy na historycznym placu Ba Dinh, pułkownik Duong Pho (81 lat, gmina Duc Minh, Ha Tinh), były zastępca dowódcy dywizji 442, Okręgu Wojskowego 4, nie mógł nie być wzruszony, stojąc w tym samym miejscu, w którym 50 lat temu miał zaszczyt uczestniczyć w paradzie wysoko postawionego bloku wojskowego .

Jego oczy rozbłysły dumą, gdy przypomniał sobie bohaterskie chwile tamtych dni. Pan Pho powiedział: „To był wielki zaszczyt móc uczestniczyć w paradzie na placu Ba Dinh 50 lat temu. To uczucie jest niezapomniane, nasze kroki w tamtym czasie były nie tylko krokami żołnierzy, ale także krokami pełnymi dumy i honoru po ciężkich latach wojny”.
Dla weterana Duong Pho był to ważny kamień milowy w jego znakomitej karierze wojskowej, ale nie jedyne osiągnięcie. Pułkownik Duong Pho znany jest również z niezwykłego wyczynu: zestrzelenia z karabinu amerykańskiego samolotu rozpoznawczego na wzgórzu Co Re (Huong Son, Ha Tinh ) jesienią 1964 roku.
W 1963 roku, będąc w siódmej lub dziesiątej klasie, pan Pho zdecydował się zgłosić na ochotnika do wojska, mimo że jego rodzina miała dwóch starszych braci, którzy już służyli w wojsku. „Ukrył się” przed rodziną, aby przejść badania lekarskie, po czym został zrekrutowany i przydzielony do batalionu 927. Po 3 miesiącach szkolenia był znakomitym nowicjuszem, trafiając 3 razy w dziesiątkę.

W 1964 roku wróg użył nowoczesnych samolotów do zaciekłego ataku. Oddział pana Pho został przydzielony do ochrony granicy na wzgórzu Co Re. „Tego popołudnia we wrześniu 1964 roku zauważyłem nisko lecący wrogi samolot rozpoznawczy. Byłem napięty, bo myślałem, że nie mogę się poddać, więc skupiłem się na wycelowaniu w śmigło samolotu i po raz trzeci nacisnąłem spust. Kula trafiła prosto w śmigło, powodując, że samolot zakołysał się, ziejąc czarnym dymem, a następnie stanął w płomieniach na wzgórzu Co Re” – wspominał weteran Duong Pho.
Cud nowego żołnierza, Duong Pho, kiedy nasza armia po raz pierwszy zestrzeliła amerykański samolot karabinem, stał się silnym źródłem otuchy dla całej armii. Po zwycięstwie został odznaczony Medalem za Wyczyn Wojskowy III Klasy i pochwalony.
Jego kariera wojskowa była niezwykle chwalebna, biorąc udział w licznych bitwach w Laosie, Quang Tri oraz w wojnie na granicy północnej. Był uhonorowany wieloma orderami i medalami, a także piastował wiele ważnych stanowisk, takich jak szef departamentu szkolenia w dowództwie wojskowym prowincji Ha Tinh, szef departamentu operacyjnego dywizji 441 oraz zastępca dowódcy dywizji 442, Regionu Wojskowego 4. W 1989 roku przeszedł na emeryturę.
Weteran Binh Duong Pho powiedział: „Byłem niezmiernie dumny, świętując 50. rocznicę zjednoczenia kraju i otrzymując zaproszenie na obchody 80. rocznicy Dnia Narodowego 2 września na historycznym placu Ba Dinh. Obserwując odnowę kraju, z 50-letnią dojrzałością armii, wyposażonej w nowoczesną, najnowocześniejszą broń, jestem całkowicie przekonany o świetlanej przyszłości kraju”.
Przyniesienie portretu matki na plac Ba Dinh
Obecny o 3 nad ranem na historycznym placu Ba Dinh weteran Le Cuong (77 lat; okręg Ha Dong, Hanoi) nie krył wzruszenia, uczestnicząc w paradzie z okazji 80. rocznicy powstania kraju. Tym razem nie przybył sam, lecz przyniósł ze sobą święte życzenie, trzymając portret swojej zmarłej matki, aby mogła być świadkiem tej historycznej ceremonii.

Moment, w którym weteran Le Cuong stanął na środku placu w pełnym mundurze wojskowym, trzymając zdjęcie swojej matki, poruszył serca wielu obecnych osób.
Pan Cuong powiedział: „Moja matka urodziła się w 1911 roku, miała jedenaścioro dzieci, a ja byłem dziesiątym. Była matką żołnierzy podczas dwóch okresów walk z Francuzami i Amerykanami. W 1988 roku, pod koniec jej życia, zapytałem ją, czy ma jakieś życzenia. Odpowiedziała, że chciałaby po prostu pojechać do Hanoi, żeby raz odwiedzić wujka Ho. W tym czasie przebywała w swoim rodzinnym mieście Nghe An, drogi były trudne do pokonania, brakowało pojazdów, nie mogliśmy jej tam zabrać. Zmarła, nie spełniając tego życzenia”.

Od tamtej pory, za każdym razem, gdy odwiedzał wujka Ho, pan Cuong nie mógł powstrzymać łez, współczując matce, która nie miała czasu spełnić swojego prostego marzenia. „Po jego śmierci dręczyłem się, nie wiedząc, co robić. Za każdym razem, gdy odwiedzałem wujka Ho, dręczyłem się, ponieważ nie udało się spełnić dawnego życzenia mojej matki. Tym razem, z okazji wielkiego wydarzenia w historii narodu, postanowiłem zabrać matkę ze sobą, aby spełnić jej dawne życzenie. W tym odległym miejscu moja matka musi być bardzo szczęśliwa” – powiedział pan Cuong.
Pośrodku świętego placu Ba Dinh, 77-letni weteran trzymał mocno w dłoni portret swojej matki, a jego oczy błyszczały, jakby mówił: „Mamo, zabrałem cię tam, gdzie zawsze chciałaś. Odwiedziłaś wujka Ho, byłaś świadkiem 80. rocznicy powstania kraju”.
To nie tylko życzenie matki, ale i życiowe marzenie weterana Le Cuonga. Jego historia to nie tylko żywy dowód synowskiej czci, ale także miłości do rodziny i ojczyzny.
Source: https://hanoimoi.vn/hai-nguoi-linh-gia-voi-cau-chuyen-xuc-dong-o-quang-truong-ba-dinh-714944.html
Komentarz (0)