![]() |
MU stopniowo się odradza. |
Nie tylko dwa stracone punkty, ale także trzy kontuzje, wściekły trener i zbliżająca się zdradliwa zima.
Za remisem
Ruben Amorim rzadko dawał tak wyraźnie o sobie znać. Po końcowym gwizdku w Londynie nie mówił o sędzim, nie mówił o szczęściu, tylko o „braku odwagi”. Manchester United objął prowadzenie, kontrolował piłkę, a potem stracił wszystko. „Czuliśmy się zbyt pewnie. Gdybyśmy byli odważniejsi, moglibyśmy dokończyć mecz” – powiedział Amorim spokojnym głosem, ale z ciężkimi powiekami.
Te słowa zabrzmiały jak ostrzeżenie. Manchester United grał dobrze w pierwszej połowie. Bryan Mbeumo otworzył wynik sprytnym wykończeniem, po czym drużyna cofnęła się, aby utrzymać rytm. Ale taki niefrasobliwy futbol nie działa w Premier League. Kiedy przeciwnicy się podnoszą, Manchester United instynktownie się wycofuje. Amorim to dostrzegł i wiedział, że to ten sam stary problem.
Tottenham Thomasa Franka nie był lepszy taktycznie, ale miał wiarę. Mathys Tel, który został wygwizdany po wejściu na boisko, wyrównał. Richarlison podwyższył na 2:1. Stadion eksplodował. Manchesterowi United pozostał tylko Matthijs De Ligt, który mógł uratować punkt w doliczonym czasie gry.
![]() |
De Ligt zdobył bramkę wyrównującą 2-2 dla MU w meczu ze Spurs. |
Skromny punkt w zamian za trzy kontuzje. Casemiro zszedł z boiska, kulejąc. Harry Maguire chwycił się za udo, krzywiąc się. A najgorszy ze wszystkich był Benjamin Sesko. Słoweński napastnik właśnie odzyskał formę strzelecką, gdy upadł, trzymając się za kolano po gwałtownym ataku. Manchester United nie miał już wolnych miejsc, więc Sesko zszedł z boiska, kulejąc, próbując dokończyć mecz. Obraz, który sprawił, że Amorim podskoczył na ławce rezerwowych.
Po meczu Amorim powiedział wprost: „Martwię się o kontuzję kolana. Potrzebujemy, żeby Ben był silniejszy”. W tym głosie słychać było nie tylko troskę o zawodnika, ale także o kruchy system. Bo Sesko to nie tylko napastnik, ale symbol pokolenia, które Amorim stara się odbudować – młodego, silnego i nieustraszonego.
Ale teraz strach powrócił. Zima będzie surowa. Kiedy rozpocznie się Puchar Narodów Afryki, Manchester United będzie musiał radzić sobie bez Mbeumo, Amade Diallo i Noussaira Mazraouiego przez prawie miesiąc. To trzy kluczowe pozycje. Z powodu krótkiej linii pomocy, nierównej obrony i niepewnych nazwisk w ataku, Amorim wie, że musi działać, zanim nadejdzie burza.
„Musimy wszystko sprawdzić. Musimy zobaczyć, kiedy otworzy się okno transferowe, czy uda nam się wzmocnić skład i naprawić to, co się stało” – powiedział Amorim. Lekkie słowo, ale z dużą dozą kalkulacji. Manchester United będzie musiał dokonać zakupu. Nie tylko po to, by wypełnić pustkę, ale i utrzymać dynamikę. Defensywny pomocnik wciąż jest w planach. Może w styczniu. Może wcześniej.
Amorim nie ukrywał swoich zamiarów. Wiedział, że klub poczynił postępy strukturalne i mentalne, ale brakowało mu prawdziwego charakteru. „Robimy postępy, ale wciąż mamy pracę do wykonania” – powiedział. To wyznanie nie było wymówką. Było raczej obietnicą złożoną samemu sobie.
![]() |
MU będzie potrzebować więcej nowych kontraktów. |
MU musi wzmocnić personel
To był drobny szczegół, który wiele znaczył. W meczu ze Spurs Amorim kontynuował najbardziej imponujący dorobek Manchesteru United: co najmniej jeden wychowanek akademii znalazł się w wyjściowym składzie od 1937 roku. Tym razem był to Jack Fletcher. Młody zawodnik, który siedział na ławce rezerwowych w trudnym meczu, ale niósł ze sobą ducha 88 lat tradycji.
„W tym klubie są rzeczy, które trzeba zachować. Chodzi o to, jak się zachowujemy i jak postrzegamy klub” – powiedział Amorim.
W erze komercyjnego futbolu takie stwierdzenia wydają się nie na miejscu. Ale to właśnie to „nie na miejscu” pomaga Amorimowi zdobyć szacunek. Nie chce, żeby Manchester United był tylko zbiorem wielkich transferów. Chce klubu z duszą, takiego, który walczy o siebie nawzajem, boi się porażki i podnosi się z upadku.
Remis z Tottenhamem obnażył słabości, ale pokazał też, że Manchester United potrafi się zjednoczyć nawet w obliczu przeciwności losu. Amorim nie potrzebuje kolejnej przemowy. Potrzebuje działań, zawodników, którzy odważą się wymagać od siebie więcej. A być może Amorim potrzebuje również efektywnego zimowego okna transferowego, zanim angielska piłka nożna wejdzie w swój najbardziej intensywny okres.
Schodząc z boiska, Amorim spojrzał w dół tunelu, gdzie Sesko kuśtykał między dwoma członkami personelu medycznego . Skinął głową. Cicha obietnica: Manchester United nie upadnie. Ale żeby dotrzymać słowa, potrzebował czegoś więcej niż odważnych słów. Potrzebował drużyny na tyle silnej, by przetrwać zimę.
Źródło: https://znews.vn/mu-khong-mua-them-nguoi-la-lun-bai-post1601196.html









Komentarz (0)